Eurodeputowani dostaną pensje
Posłowie do Parlamentu Europejskiego będą
otrzymywać wynagrodzenie - zdecydował Sejm uchwalając
ustawę o uposażeniu polskich posłów do PE. Posłowie nie zgodzili
się na odrzucenie ustawy, o co wnioskowało koło RKN.
16.07.2004 | aktual.: 16.07.2004 11:35
Uposażenie ma być porównywalne z wynagrodzeniem posłów do parlamentu krajowego. Uchwalenie ustawy pociąga za sobą konieczność zapewnienia w budżecie państwa ok. 4 mln zł w 2004 roku, a w latach następnych - ok. 8 mln zł rocznie.
Za uchwaleniem ustawy w tej sprawie było 367 posłów, 36 było przeciw, a 9 wstrzymało się od głosu.
W poprzedni piątek Prezydium Sejmu zobowiązało się, że Izba jak najszybciej przygotuje podstawę prawną, która umożliwi wypłacanie wynagrodzeń eurodeputowanym. Rząd zadeklarował, że w 2004 r. zapewni na to środki z rezerwy celowej na integrację europejską.
Dotychczas nie było w polskim prawie żadnych uregulowań dotyczących uposażeń dla europosłów. Co więcej, na ich wynagrodzenia nie zapisano środków także w budżecie państwa na 2004 rok.
Zgodnie z ustawą, uposażenie przysługuje eurodeputowanemu od pierwszego posiedzenia PE. Będzie ono wypłacane miesięcznie, także za niepełne miesiące sprawowania mandatu. Eurodeputowani, którzy obejmą swój mandat w trakcie trwania kadencji będą otrzymywać wynagrodzenie od chwili złożenia ślubowania.
Eurodeputowani otrzymują z PE diety oraz środki na prowadzenie biur, podróże itd. Z kolei państwa członkowskie wypłacają posłom do PE wybranym na ich terytorium wynagrodzenie, którego wysokość jest porównywalna z wynagrodzeniem posłów krajowych.
Antoni Stryjewski (RKN), który w czwartek złożył wniosek o odrzucenie ustawy, do ostatniej chwili przekonywał, że "koalicja zmowy od Janika do Giertycha stara się siłą wprowadzić wadliwą ustawę". Mimo tego, że marszałek Józef Oleksy wyłączył Stryjewskiemu mikrofon, poseł nie chciał zejść z mównicy. Stał na niej podczas piątkowych głosowań nad poprawkami, które zgłosił w czwartek.
W trakcie głosowania pytanie chciał zadać Andrzej Fedorowicz (LPR). "Mównica jest zajęta, nie mamy innego mikrofonu" - odpowiedział marszałek i zwrócił się do Stryjewskiego: "Czy jest pan skłonny dopuścić posła do zadania pytania". Stryjewski nie chciał jednak zejść z trybuny.
Po tym, jak posłowie przyjęli ustawę bez żadnej z poprawek proponowanych przez RKN, Stryjewski wpuścił na mównicę Fedorowicza. Ten zapytał, czy to prawda, że szef RKN Antoni Macierewicz, kiedy był obserwatorem w PE "brał diety poselskie i wziął 50 tys. na biuro poselskie eurodeputowanego".
Nie, panie pośle, nie brałem żadnych diet z europarlamentu - ripostował Macierewicz, stojąc obok wciąż blokującego mównicę Stryjewskiego. Dopiero po zakończeniu głosowań na tym punktem poseł RKN zszedł z trybuny.