Etycy: wyrok nie mógł być inny
W świetle istniejących międzynarodowych praw i konwencji ten wyrok nie mógł być inny - oceniają etycy poniedziałkowe orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie sparaliżowanej Brytyjki.
Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł w poniedziałek, że Wielka Brytania nie naruszyła praw sparaliżowanej Brytyjki, odmawiając zgody na jej eutanazję. Kobieta chciała, aby życia pozbawił ją mąż.
Diane Pretty powoływała się m.in. na gwarancje prawa do życia (art.2) - i jej zdaniem w konsekwencji - śmierci. W orzeczeniu trybunał zauważył, że celem artykułu 2 Konwencji jest ochrona życia i nie można go w żaden sposób interpretować negatywnie - jako gwarancji prawa diametralnie przeciwnego: do śmierci czy autodestrukcji.
W świetle istniejących międzynarodowych praw i konwencji ten wyrok nie mógł być inny - ocenia prof. Zbigniew Szawarski, filozof i etyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Prawo do życia uznane jest za prawo człowieka. Odpowiednie dokumenty i konwencje międzynarodowe chronią owo prawo. Gdyby za prawo człowieka uznano prawo do śmierci, wówczas Trybunał miałby zasadniczy problem do rozważenia - uważa Szawarski.
Takiego wyroku można się było spodziewać - uważa dr Kazimierz Szałata, filozof i etyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, kierownik konwersatorium "Medycyna na miarę człowieka". Skoro prawo ma chronić życie, dobrze, że na tak wysokim szczeblu sprawę rozstrzygnięto jednoznacznie - ocenia dr Szałata. Każdy wyłom w prawie do życia człowieka niszczy strukturę prawa. Otwarcie furtki, że w pewnych przypadkach można zabijać, osłabia wymowę podstawowego wymogu prawa - ochrony życia. Jednoznaczność poniedziałkowego orzeczenia jest więc dla całego prawa konstruktywna - uważa etyk. (aka)