Episkopat podał wytyczne ws. księży-pedofilów. Oskarżony o molestowanie duchowny będzie odsunięty
Po uzyskaniu informacji o ewentualnym nadużyciu seksualnym wobec osoby niepełnoletniej przełożony księdza czy zakonnika odsuwa go od powierzonych zadań i przeprowadza dochodzenie wstępne - wynika z wytycznych Kościoła dotyczących procedury postępowania wobec oskarżeń duchownych o takie przestępstwa. - To ważny moment w życiu Kościoła - ocenia wydanie wytycznych przez KEP publicystka dr Ewa K. Czaczkowska.
09.06.2015 | aktual.: 09.06.2015 17:45
Nad dokumentami pracowano kilka lat
Zaprezentowane we wtorek dokumenty opracowywano od 2011 r., obowiązują od marca 2015 r. Jeden z nich zawiera wytyczne ws. postępowania z przypadkami seksualnego wykorzystania dzieci i młodzieży, drugi jest poświęcony profilaktyce. Wytyczne zawierają trzy aneksy, które uszczegóławiają kwestie dotyczące pomocy ofiarom, postępowania w przypadku nadużycia oraz zasady formacji duchownych i profilaktyki.
Przypomina się w nich, że w porządku prawnym Kościoła rozstrzyganie w sprawach przestępstw seksualnych popełnionych przez duchownych wobec osób niepełnoletnich jest zastrzeżone dla Kongregacji Nauki Wiary. Za najcięższe uznaje się przestępstwo przeciw szóstemu przykazaniu Dekalogu ("nie cudzołóż"), popełnione z osobą poniżej 18. roku życia albo osobą z niepełnosprawnością intelektualną oraz nabywanie, przechowywanie, upowszechnianie w celach satysfakcji seksualnej obrazów pornograficznych przedstawiających dzieci poniżej 14 lat. Poza wyjątkowymi sytuacjami, przestępstwa te ulegają przedawnieniu po upływie 20 lat od dnia, w którym niepełnoletni ukończył 18. rok życia.
Wytyczne mówią, że za każdym razem, gdy przełożony duchownego otrzymuje wiadomość - przynajmniej prawdopodobną - o przestępstwie, przeprowadza dochodzenie wstępne. Jest ono różne od postępowania prowadzonego według polskiego prawa, ale przełożony kościelny ma obowiązek zapoznania się z rozstrzygnięciami organów państwowych i uwzględnienia ich w swoich decyzjach.
Dochodzenie kościelne różne od postępowania wg prawa polskiego
W dokumencie zapisano, że wstępne dochodzenie kanoniczne jednoznacznie odróżnia się od postępowania prowadzonego według prawa polskiego. W przypadku, gdy wcześniej zostało wszczęte postępowanie przez organy państwowe, nie rozpoczyna się dochodzenia kanonicznego, a już rozpoczęte ulega zawieszeniu do czasu zakończenia tego pierwszego.
Zaznaczono, że wszelka dokumentacja z dochodzenia kanonicznego jest przeznaczona do użytku wewnętrznego, choć przełożony duchownego powinien rozważyć, czy stanowi ona podstawę do złożenia doniesienia do właściwych organów państwowych, zgodnie z prawem polskim.
Wytyczne uszczegóławiają procedurę postępowania po uzyskaniu informacji o ew. nadużyciu seksualnym wobec osoby niepełnoletniej. Przełożony księdza czy zakonnika odsuwa go od powierzonych zadań, by uniemożliwić kontynuowanie przestępstwa, wskazuje miejsce, w którym może przebywać i gdzie zapewnione będą niezbędne środki materialne do życia. Może zapewnić mu opiekę psychologiczno-terapeutyczną.
Dochodzenie kanoniczne polega na badaniu faktów i okoliczności, przygotowaniu dokumentacji. Zajmuje się tym wskazana przez biskupa bądź przełożonego zakonnego osoba lub komisja. Ona przyjmuje zgłoszenie od ofiary, informuje ją, że ma prawo złożenia doniesienia do organów ścigania, zgodnie z przepisami prawa polskiego. Gdy zgłoszenie dotyczy osoby poniżej 15. roku życia, pokrzywdzony może być przesłuchiwany tylko za zgodą rodziców i w obecności psychologa.
Gremium prowadzące postępowanie kanoniczne wzywa do siebie podejrzanego duchownego i przesłuchuje go w siedzibie kurii. Przesłuchuje także osoby, które mają wiedzę na temat domniemanego przestępstwa, może zlecić wizję lokalną.
Po zakończeniu wstępnego dochodzenia kanonicznego, w którego wyniku stwierdzono wiarygodność zgłoszenia, przełożony kościelny przekazuje sprawę do Kongregacji Nauki Wiary. W przypadku zatrzymania lub podjęcia przez sąd decyzji o zastosowaniu wobec duchownego tymczasowego aresztowania lub innego środka zapobiegawczego, powinien powiadomić o tym sekretarza generalnego Konferencji Episkopatu Polski. Mediom informacji udziela wyłącznie rzecznik prasowy lub inna wyznaczona osoba.
Jeśli wiarygodność zgłoszenia o przestępstwie się nie potwierdzi, przełożony kościelny zobowiązany jest przywrócić duchownego w obowiązkach i uczynić wszystko, aby przywrócić mu utracone dobre imię.
W dokumencie podkreślono, że odpowiedzialność karną i cywilną za przestępstwa seksualne wobec dzieci i młodzieży ponosi sprawca.
Selekcja kandydatów do święceń
Do wytycznych dołączone są załączniki; jeden z nich dotyczy zasad formacji. Mówi o sprawdzaniu kandydatów do święceń lub do zakonu także pod kątem ewentualnych trudności w sferze seksualnej - za pomocą badań psychologicznych, testu i pogłębionego wywiadu. Jest w nim też zapis, że do seminarium duchownego lub instytutu zakonnego nie należy przyjmować kandydata, u którego stwierdzono występowanie zaburzeń w sferze seksualnej, w tym głęboko zakorzenionej orientacji homoseksualnej.
W wytycznych zapisano, że Kościół zobowiązany jest do zaangażowania na rzecz przejrzystości w wyjaśnianiu wszelkich podejrzeń o niewłaściwe zachowania oraz do zapewnienia, że osoby winne, niezależnie od pełnionej funkcji lub urzędu, zostaną pociągnięte do odpowiedzialności. Jednocześnie zwrócono uwagę, że oskarżenia duchownych o pedofilię mogą być polem do nadużyć, medialnego wykorzystywania takich faktów i do podważania autorytetu Kościoła. Dlatego, jak napisano, sami duchowni powinni mieć świadomość wyjątkowości każdej z tych sytuacji i nie ukrywać faktów.
"Kościół szeroko otwiera się na zgłaszanie przypadków pedofilii"
Kościół szeroko otwiera się na zgłaszanie przypadków nadużyć seksualnych wobec nieletnich - powiedział koordynator Konferencji Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży o. Adam Żak.
- To jest dokument, który aplikuje normy Kościoła powszechnego wydane przez Stolicę Apostolską do warunków prawa polskiego, do warunków kulturowych i społecznych - powiedział dziennikarzom o. Żak.
Podkreślił szerokie otwarcie Kościoła na zgłoszenia przypadków nadużyć. - Uświadamiamy sobie to coraz wyraźniej, że zgłaszanie krzywdy tego rodzaju, jakim jest wykorzystanie seksualne w wieku dziecięcym czy dorastania, jest bardzo trudne. Trwa lata, nieraz dziesiątki lat, zanim staje się możliwe wypowiedzenie takiego doświadczenia. To dotyczy nie tylko wykorzystania seksualnego przez duchownych - mówił koordynator.
- Pojawienie się tego dokumentu w publicznej formie daje wszystkim - społeczeństwu, wierzącym, duchownym, ale przede wszystkim ofiarom - pewność prawa, działań Kościoła, zasad, na których się on opiera - wyjaśnił o. Żak.
Jak podkreślił, wytyczne stanowią zachętę do tego, żeby wyjaśniać przypadki wykorzystania seksualnego nieletnich. - Kościół jest zainteresowany oczyszczeniem. To jest też jedno z przesłań do ofiar. Zgłaszanie krzywdy nie jest przez Kościół traktowane jak "niedobra przysługa", tylko jako pomoc w oczyszczeniu - powiedział jezuita.
Jego zdaniem procedury zawarte w wytycznych stoją na straży dobra, które zostało naruszone, oraz zmierzają do tego, by naprawić krzywdę.
Ważna prewencja
Prymas Polski abp Wojciech Polak podkreślił, że prewencja nadużyć seksualnych wobec nieletnich powinna być nie dodatkową, lecz integralną częścią zaangażowania Kościoła w pracę z dziećmi i młodzieżą i musi się rozwijać.
Jak powiedział prymas, dokument o zasadach formacji i profilaktyki wskazuje na konieczność zwrócenia jeszcze większej uwagi w badaniach kandydatów do święceń na sferę psychoseksualną. - Poziom diagnozy musi wykluczyć patologie. Nie może powodować, że osoba o tego typu skłonnościach będzie przyjęta do formacji - wyjaśnił arcybiskup.
- Zasady formacji i profilaktyki mają zmierzać głównie i przede wszystkim do tego, żeby seminarium opuszczały osoby o dojrzałej osobowości, osoby z emocjonalnością zrównoważoną, także osoby, które wybierając celibat z głębokiego przekonania, za tym się opowiadają - powiedział Polak.
Wytyczne bazują na doświadczeniu
W rozmowie z Polską Agencją Prasową o. Adam Żak powiedział, że dokument bazuje "na doświadczeniu różnych Kościołów lokalnych, które przeżyły bardzo głębokie kryzysy i skandale, i przeżywają jeszcze skutki tych kryzysów i skandali".
O. Żak zapytany, czy dokument pozytywnie wpłynie na wizerunek Kościoła, powiedział: - Jeżeli nie będziemy popełniać błędów powodowanych lękiem lub błędem interpretacyjnym, że gdzie indziej jest gorzej, a będziemy faktycznie stawiać czoła zgłaszanym przypadkom pedofilii, to Kościół ma dużo do zyskania. Dodał, że zyska nie tylko Kościół, ale całe społeczeństwo, bo to oznacza wzmocnienie wszystkich ofiar, w różnych innych środowiskach, które powinny się ujawnić.
Ważny moment w życiu Kościoła
W ocenie publicystki portalu areopag21.pl i wykładowczyni UKSW dr Ewy K. Czaczkowskiej, prezentacja dokumentów, zawierających wytyczne ws. przypadków seksualnego wykorzystania dzieci i młodzieży oraz profilaktyki zapobiegania takim przypadkom, jest ważnym momentem w życiu Kościoła w Polsce. Czaczkowska podkreśliła jednak, że proces uświadamiania sobie tego problemu trwa już od kilku lat, więc nie można mówić, że dzisiaj nastąpił jakiś przełom.
Jej zdaniem, chociaż w Kościele w Polsce nie było tak wielu i skandali pedofilskich jak w USA czy Europie Zachodniej, to uświadomiono sobie, że problem - jakim jest wykorzystywanie nieletnich - istnieje i trzeba temu zaradzić, więc konieczne jest podjęcie zdecydowanych działań.
- Nie można mówić o przełomie, ale o bardzo ważnym etapie. Dlatego, że zatwierdzenie przez Watykan tych dokumentów oznacza, iż odtąd są one obowiązującym w Kościele w Polsce prawem. Nierespektowanie wprowadzonych procedur będzie więc łamaniem prawa - mówiła.
Publicystka zwróciła uwagę, że nie tylko określono procedury i wskazano, kto jest odpowiedzialny za ich stosowanie, ale - co uznała za najważniejsze - wprowadzono w nich zobowiązanie, żeby ofiarom udzielać pomocy duchowej i psychologicznej, a jeśli trzeba, również prawnej.
Jej zdaniem, istotna jest deklarowana przez Kościół otwartość na zgłaszanie przypadków nadużyć seksualnych wobec nieletnich i podejście do takich spraw z perspektywy ofiary.
- Jeśli ofiary słyszą o otwartości i o tym, że jest zrozumienie dla nich jako ofiar, to oczywiście będą się chętniej zgłaszały. Bez wątpienia jest dla takich osób bardzo ważne, że zostaną przyjęte, wysłuchane i potraktowane z szacunkiem, a także to, że mogą się odwoływać do konkretnych aktów prawnych - oceniła Czaczkowska.
Publicystka uznała też, że trudno doszukiwać się kontrowersji w zapisach, które mówią, iż winę ponoszą tylko poszczególne osoby, które dopuszczały się przestępstw. Jak mówiła, wydaje się to logiczne, bo - zgodnie z polskim prawem - przestępca odpowiada indywidualnie za swoje czyny. W przypadku duchownego trudno więc karać jego parafię czy diecezję. - Gdy duchowny dopuści się np. przestępstwa drogowego, to też przecież sam płaci mandaty i grzywny - przypomniała.
W jej ocenie już od kilku lat działania polskiego Kościoła sygnalizują, że zmienia się sposób myślenia o problemie pedofilii wśród duchownych. - Mam nadzieję, że doszło do powszechnej zmiany mentalności, uświadomienia sobie, że wykorzystywanie nieletnich jest przestępstwem, które zdarza się również w Kościele. Nawet najlepsze prawo nie pomoże, jeśli nie będzie świadomości, że taki problem istnieje i nie można go ukrywać, że musi być reakcja i kara za przestępstwo - powiedziała.
"Najważniejsza jest praktyka"
- Te dokumenty są formalnym prawem Kościoła polskiego, które obowiązuje biskupów i wszystkich katolików. To dobre dokumenty, rzeczywiście patrzą z perspektywy ofiary (...). Samo prawo jest dobrze sformułowane, nie zmienia jednak rzeczywistości, musi być stosowane w praktyce i mieć wpływ na zmianę mentalności - powiedział z kolei Artur Sporniak z "Tygodnika Powszechnego".
Wśród dobrych rozwiązań wymienił m.in. obowiązek korzystania z opinii psychologów w sprawach o molestowanie oraz narzędzia prewencji, które mają zapobiec przypadkom nadużyć. - Uznałem wręcz, że to dobry wzorzec dla innych instytucji - zaznaczył Sporniak.
- To jest pierwszy, dobry krok, ale oczywiście tylko pierwszy krok. Zobaczymy, jak to będzie funkcjonować. Dobrze będzie to sprawdzić za rok, za dwa lata, wtedy będzie można powiedzieć więcej - dodał.
Biskupi obawiali się ogłoszenia nowego prawa?
Sporniak podkreślił, że dokumenty opublikowano późno. - Biskupi dziwnie się zachowywali, bo mieli to prawo i długo milczeli, że je mają, że dokumenty są zatwierdzone przez Watykan. Wyglądało to wręcz tak, że trochę się boją ogłosić, żeby nie być teraz sprawdzanym - mówił Sporniak.
- Teraz duża rola katolików, szczególnie świeckich, żebyśmy sprawdzali, co się dzieje w Kościele. Mamy to prawo, którym się Kościół - cała wspólnota - powinien posługiwać - podkreślił.