Emocjonalne wystąpienie Hillary Clinton po przegranych wyborach. "Przybycie tu dziś nie było łatwe"
- Przyznam, że przybycie tu dziś nie było dla mnie łatwe. Kilka razy w mijającym tygodniu chciałam jedynie zaszyć się w domu z dobrą książką, psami i nigdy już nie wychodzić na zewnątrz - mówiła Hillary Clinton w drugim publicznym wystąpieniu po przegranych wyborach prezydenckich. W pełnych emocji słowach wspominała też zmarłą kilka lat temu matkę.
17.11.2016 | aktual.: 17.11.2016 09:26
Clinton przemawiała w środę w Waszyngtonie - na gali "Pokonać przeciwności losu", organizowanej przez organizację charytatywną "Children's Defense Fund's", zajmującą się głównie pomocą dzieciom. Mówiła o przegranej w wyborach, ale nie koncentrowała się na porażce. Podkreślała, że należy "iść do przodu".
Przemówienie zostało odebrane jako sygnał, że Clinton zamierza skoncentrować się na sprawach rodzin. - Dopóki dzieci - nie tylko w USA - żyją w ubóstwie i strachu, jest dużo do zrobienia - podkreślała.
Clinton mówiła również o tym, jaki wpływ na jej życie miała jej matka. - Marzę, że siadam obok niej, biorę ja w ramiona i mówię: spójrz na mnie i posłuchaj - przetrwasz. Będziesz mieć rodzinę, troje dzieci. Twoja córka wyrośnie na senatora USA, będzie reprezentować nasz kraj jako sekretarz stanu, zdobędzie ponad 62 miliony głosów w wyborach na prezydenta - podsumowała w pełnym emocji przemówieniu, które przytacza m.in. CNN.
Dorothy Howell Rodham, matka Hillary Clinton, zmarła w 2011 roku w wieku 92 lat. Zajmowała się działalnością charytatywną - prowadziła m.in. organizację Heifer Project pomagającą dzieciom zaniedbywanym przez rodziny.
Hillary Clinton jako żona Billa Clintona była pierwszą damą Stanów Zjednoczonych w latach 1993–2001. W 2009 roku prezydent Barack Obama powołał ją na stanowisko sekretarza stanu. W ubiegłym tygodniu jako kandydatka demokratów przegrała batalię o Biały Dom z republikaninem Donaldem Trumpem.
W swoim pierwszym przemówieniu, tuż po poniesionej porażce, Clinton mówiła: wiem, jak bardzo rozczarowani się czujecie, ja też to czuję. Nasza kampania nigdy nie dotyczyła jednej osoby, czy jednych wyborów. Dotyczyła całego kraju. Zobaczyliśmy, że nasz naród jest głębiej podzielony, niż myśleliśmy. Ale Donald Trump będzie naszym prezydentem. Nasza odpowiedzialność jako obywateli polega na tym, byśmy teraz tworzyli silniejszą i bardziej uczciwą Amerykę.