Emocje na rozprawie spadkowej Komendy. Matka wybiegła z sali z płaczem

Tomasz Komenda, niesłusznie skazany na 25 lat więzienia, zmarł 21 lutego 2024 r. po walce z nowotworem. Po jego śmierci pojawiły się kontrowersje dotyczące spadku.

Sąd we Wrocławiu rozpatruje sprawę testamentu, który może wskazywać innego spadkobiercę niż jego syn Filip. W sprawie o nabycie spadku do sądu wnioskował przyrodni brat zmarłego - Gerard.

- Żeby móc założyć sprawę o stwierdzenie nabycia spadku, trzeba mieć interes prawny, na przykład wiedzę o tym, że jest się uwzględnionym w testamencie. Najwyraźniej pan Gerard taki interes ma, bo nie dziedziczyłby majątku po bracie w wyniku dziedziczenia ustawowego - wyjasnia w rozmowie z "Faktem" Jakub Placek, adwokat specjalizujący się m.in. w sprawach dziedziczenia.

Na rozprawie 29 listopada 2024 r. obecna była matka Tomasza, Teresa Klemańska, oraz jej syn Krzysztof. Nie pojawili się jednak Gerard Komenda, przyrodni brat Tomasza, ani Anna Walter, matka Filipa.

Teresa Klemańska prawdopodobnie została wezwana przez sąd jako świadek. W trakcie rozprawy mama zmarłego wybiegła z sali z płaczem - relacjonuje "Fakt".

Komenda został skazany w 2004 roku na 25 lat więzienia za przestępstwo, którego nie popełnił. Wyrok dotyczył gwałtu i morderstwa na 15-latce, do czego miało dojść podczas zabawy sylwestrowej w Miłoszycach w 1996 roku.

Komenda niesłusznie przesiedział 18 lat w więzieniu.

Mężczyzna relacjonował w rozmowach z mediami, że był wielokrotnie bity i poniżany przez współwięźniów. Komenda przyznał także, że trzykrotnie próbował popełnić samobójstwo. Ostatecznie mężczyzna został uniewinniony przez Sąd Najwyższy w 2018 roku.

Tomasz Komenda zmarł po walce z nowotworem. Miał 46 lat.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Szokujące wyznanie matki Tomasza Komendy. "Zostałam potraktowana jak pies"

Źródło: Onet, WP Wiadomości