ŚwiatElżbieta Vine: można spodziewać się masowych powrotów Polaków do kraju

Elżbieta Vine: można spodziewać się masowych powrotów Polaków do kraju

– W Polsce często słyszy się głosy, że emigranci na Wyspach świetnie zarabiają, że czekają tu na nich gruszki na wierzbie. A tak nie jest. Sytuacja jest trudna, a będzie jeszcze gorzej, dlatego można spodziewać się masowych powrotów do kraju – mówi szefowa Fundacji Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii Elżbieta Vine w rozmowie z Piotrem Gulbickim, londyńskim korespondentem Wirtualnej Polski.

Elżbieta Vine: można spodziewać się masowych powrotów Polaków do kraju
Źródło zdjęć: © WP.PL | Andrzej Hulimka

26.09.2013 | aktual.: 26.09.2013 10:19

WP: Brytyjczycy mają dość imigrantów?

Elżbieta Vine: Trudno generalizować, faktem jednak jest to, że szczególnie media podsycają atmosferę. Eurosceptyczna UK Independence Party szybuje w górę w sondażach poparcia, dlatego inne partie nie pozostają w tyle, prześcigając się w różnych postulatach. Tym bardziej, że powoli zbliżają się wybory.

WP: Na antyimigracyjnej nucie można dużo ugrać?

Zapewne. Obecnie, w dobie kryzysu, takie hasła są chwytliwe. Charakterystyczne jest tu postępowanie brytyjskich władz. W kwietniu bieżącego roku Komisja Europejska podała Wielką Brytanię do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za to, że niezgodnie z unijnym prawem ogranicza imigrantom dostęp do świadczeń socjalnych, interpretując przepisy na swój własny sposób. Ta skarga nie zrobiła jednak większego wrażenia na rządzących konserwatystach, a minister pracy i emerytur Ian Duncan Smith stwierdził wprost, że rządu to nie obchodzi, bo przede wszystkim obowiązuje go prawo brytyjskie.

WP: Wielu Brytyjczyków skarży się, że przybysze z zagranicy zabierają im pracę, psują rynek, wyłudzają zasiłki…

Jeśli chodzi o Polaków to prawda jest taka, że ich wkład do tutejszej ekonomii jest znacznie większy niż wydatki, jakie państwo na nich łoży. Nie wszyscy to wiedzą, dlatego trzeba o tym głośno mówić.

WP: Gdzie?

Gdzie się da. Musimy docierać do mediów, polityków, rozmawiać z ludźmi. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z konsekwencji nowych ustaw, które zamierza wprowadzić brytyjski rząd.

WP: A mocno uderzą one w Polaków.

Pierwsza dotyczy mieszkań socjalnych. Będzie można się o nie starać, ale pod warunkiem, że wykaże się przynajmniej pięcioletnim okresem zamieszkania w Wielkiej Brytanii. Wielu rodaków tego wymogu nie spełnia, co w efekcie będzie skutkować wzrostem liczby eksmisji na bruk. A że dzieci, zgodnie z tutejszym prawem, nie mogą zostać bez dachu nad głową, będą odbierane rodzicom.

Druga ustawa wiąże się z zasiłkiem dla bezrobotnych. Jego przyznanie będzie uzależnione od tego, czy dana osoba ma szansę na znalezienie pracy i czy jej naprawdę szuka. Przepis jest bardzo niekonkretny, praktycznie wszystko będzie zależeć od dobrej woli urzędnika. Wystarczy na przykład słaba znajomość języka angielskiego, żeby podanie zostało odrzucone.

Ale to nie koniec, gdyż nieuzyskanie statusu bezrobotnego pociągnie za sobą kolejne konsekwencje. Takiej osobie nie będzie przysługiwać prawo do opieki zdrowotnej, mieszkania socjalnego, zasiłku mieszkaniowego i innych świadczeń. Nie będzie również mogła liczyć na miejsce w przytułku dla bezdomnych.

WP: Kiedy wejdą w życie nowe ustawy?

Najprawdopodobniej w ciągu najbliższych kilku miesięcy, ale za nimi mogą pójść kolejne restrykcje i ograniczenia. Wszystko dzieje się bardzo szybko.

WP: Ale przecież panuje opinia, że Polacy dobrze radzą sobie na Wyspach…

To często powielany i rozpowszechniany stereotyp, jednak nie do końca zgodny z prawdą. Owszem, nie brakuje rodaków, którym się tu powiodło, ale gros osób ledwo wiąże koniec z końcem, albo znajduje się w dramatycznej sytuacji. Prowadząc fundację na co dzień mam do czynienia z ludzkimi problemami i wiem, jak sytuacja wygląda naprawdę. Potrzeba pomocy jest ogromna, na różnych płaszczyznach.

Wielokrotnie byłam świadkiem, w jaki sposób traktowani są Polacy przez urzędników państwowych. Często należy im się pomoc socjalna, jednak, kiedy o nią aplikują, urzędnicy nawet nie przeglądając podań mówią wprost: „Pomoc ci nie przysługuje, wracaj do Polski!”.

WP: I koło się zamyka.

Niekoniecznie, można napisać odwołanie. Potem trzeba monitorować sprawę, na bieżąco trzymać rękę na pulsie i mieć nadzieję na zmianę decyzji. Oczywiście, w uzasadnionych przypadkach. Jednak, jeśli prawo zostanie zaostrzone, nic nie da się zrobić, wielu rodaków zostanie bez dachu nad głową, w skrajnym ubóstwie. W efekcie duża część z nich będzie musiała wrócić do kraju. A to będzie się wiązać ze zwiększonym zapotrzebowaniem na pomoc ze strony konsulatu i przeznaczeniem na ten cel większych funduszy przez polskie władze. Rząd nie może umywać rąk udając zaskoczenie, musi być przygotowany na przyjęcie emigrantów.

WP: A będzie?

Powiem tak – sytuacja nie jest normalna, ludzie boją się wracać do własnego kraju tłumacząc, że nie ma do czego. Oni muszą mieć zapewnioną opiekę – socjalną, zdrowotną, możliwość integracji w środowisku. To nie jest coś nadzwyczajnego, to podstawowe prawa w cywilizowanym świecie, których zapewnienie leży w gestii rządu. Tu dygresja. Niedawno byłam w Warszawie, gdzie uczestniczyłam w spotkaniu w senacie na temat ciężkiej sytuacji Polaków w Wielkiej Brytanii. Na sali pojawiło się około 50 osób – w tym przedstawiciele różnych ambasad, również brytyjskiej, oraz organizacji pozarządowych. Natomiast, mimo zaproszenia, nie było nikogo z rządu. To bardzo symptomatyczne.

WP: Może polskie władze tak dobrze znają emigracyjną specyfikę…

Obawiam się, że niekoniecznie. W kraju słyszy się głosy, że emigranci świetnie zarabiają, że za granicą czekają na nich gruszki na wierzbie. A tak nie jest. Często spotykam się z twierdzeniem, że to, co mówię, to wyolbrzymianie problemu, jednostkowe historie, a ogólnie jest w porządku. Otóż nie jest w porządku. To nie są odosobnione przypadki, każdego coś takiego może spotkać. Zapotrzebowanie na pomoc jest tak duże, że my, jako fundacja, nie jesteśmy w stanie załatwić nawet części spraw. Dlatego nie ogłaszamy się, chcemy pozostać trochę w cieniu, a mimo to brytyjskie organizacje kierują ludzi do nas, bo same nie wiedzą co z nimi zrobić…

Z Londynu dla Wirtualnej Polski Piotr Gulbicki

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1990)