Elon Musk nie dostał zaproszenia na szczyt. BBC podaje powód
Elon Musk nie został zaproszony na tegoroczny Międzynarodowy Szczyt Inwestycyjny, organizowany przez rząd Wielkiej Brytanii. Jak podaje BBC, powodem najprawdopodobniej były posty, jakie zamieszczał on w internecie na temat antyimigranckich zamieszek w tym kraju.
26.09.2024 12:31
Do zamieszek doszło na początku sierpnia po ataku nożownika w Southport, w którym zginęły trzy dziewczynki uczęszczające na lekcje tańca. Musk zareagował na zamieszki postem na platformie X, w którym wróżył Wielkiej Brytanii wojnę domową i kilkakrotnie zaatakował premiera tego kraju Keira Starmera.
Szef brytyjskiego rządu liczy, że na październikowym szczycie przyciągnie inwestycje warte dziesiątki miliardów funtów.
Musk, który jest najbogatszym człowiekiem świata, był na ubiegłorocznym szczycie w listopadzie i spotkał się z ówczesnym premierem Wielkiej Brytanii Rishim Sunakiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Musk przedstawił teorię spiskową. Ministrowie zareagowali
Podczas sierpniowych zamieszek Musk zamieścił, a następnie usunął na X post lansujący teorię spiskową, że Wielka Brytania buduje na Falklandach "obozy" dla uczestników zamieszek. Brytyjscy ministrowie uznali tę wypowiedź za "kompletnie nieuzasadnioną" i "godną ubolewania".
"BBC sądzi, że to z tego powodu nie został zaproszony do przyłączenia się do setek największych inwestorów świata na szczycie 14 października" - oznajmiła stacja.
Za rządów brytyjskich konserwatystów Musk, który jest właścicielem lub szefem X, Tesli i SpaceX, obejrzał w Wielkiej Brytanii kilka miejsc, w których mogłaby powstać gigantyczna fabryka samochodów i akumulatorów. Wcześniej powiedział dziennikarzom, że otworzył fabrykę w Niemczech, a nie w Wielkiej Brytanii, z powodu brexitu.
Bloomberg szacuje, że 53-letni Musk jest właścicielem fortuny wartej 228 mld dol. Obliczenia te opierają się na cenie akcji Tesli (na Muska przypada 13 proc. akcji).
Urodzony w Pretorii w Republice Południowej Afryki Musk, który w 2002 r. został obywatelem Stanów Zjednoczonych, przez długi czas opierał się próbom zdefiniowania jego poglądów politycznych, deklarując się jako "pół-Demokrata, pół-Republikanin", "umiarkowany politycznie" i "niezależny". Twierdzi, że w wyborach prezydenckich głosował na Baracka Obamę, Hillary Clinton i - niezbyt chętnie - Joe Bidena, czyli Demokratów.
W ostatnich latach zaczął jednak coraz wyraźniej przechylać się w stronę Republikanina Donalda Trumpa. Po próbie zamachu na byłego prezydenta oficjalnie poparł go w tegorocznej kampanii wyborczej.
Czytaj też: