Elektrownia wodna na Widawce już działa
Zwróci się dopiero za jakieś siedem lat, ale inwestorzy mówią, że było warto. Pierwsza mała elektrownia wodna na Widawce już działa. Na razie wykorzystuje tylko część mocy, na jaką jest zaprojektowana. Ale już dziś prądu produkuje tyle, że wystarczyłoby go dla około 20 gospodarstw domowych.
Na oko budowla nie wygląda imponująco: niewielki domek na brzegu Widawki, kryty kanał doprowadzający wodę do turbiny, wiele urządzeń ukrytych w metalowych puszkach.
Zanim mała elektrownia wodna, położona tuż przy kompleksie sportowo-rekreacyjnym w Szczercowie ruszyła, prace trwały ponad półtora roku. Teraz pracuje z mocą 30 kW. Tymczasem zaprojektowana jest na 55 kW.
- Uzyskanie pełnej mocy uzależnione będzie od planów kopalni co do wielkości zrzutów wody w najbliższych latach - mówi Darosław Łakomski, przedstawiciel inwestora. - Blisko połowa wody w Widawce pochodzi tu z odkrywki.
Fakt, że rzekę zasilają wody bełchatowskiej kopalni, działa na plus elektrowni. Tak przynajmniej mówią ci, którzy mają podobne budowle na "zwykłych" rzekach i rok w rok narzekają , że jest zbyt sucho. Darosław Łakomski przyznaje, że w Szczercowie o to, że wody w rzece zabraknie czy że jej poziom opadnie, martwić się przez co najmniej kilka lat nie muszą.
- Tak jak zakładaliśmy, inwestycja zwróci się za 5 - 7 lat - dodaje Łakomski.
Inwestorzy zarabiać będą nie tylko na produkcji prądu, który trafia do zakładu energetycznego, ale też na sprzedaży tzw. świadectw pochodzenia energii.
Łakomski mówi, że mało brakowało, a przedsięwzięcie stanęłoby pod znakiem zapytania.
- Byliśmy przygotowani na trudności przy zdobywaniu pozwoleń, ale zdarzały się momenty, że ręce nam już opadały - dodaje. - Myślę, że trudności administracyjne mogą być powodem tego, że choć w 2008 r. Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych wydzierżawił sześć miejsc, tylko my uruchomiliśmy elektrownię.
Rzeczywiście. Marzena Gaicka z łódzkiego WZMiUW przyznaje, że pozostali dzierżawcy jeszcze nie mogą pochwalić się produkcją prądu. O pozwolenia zaczął się już starać prywatny inwestor w gminie Kluki, który chce stawiać elektrownię wodną w Smugach. Zdaniem urzędników, przedsięwzięcia nie można traktować jak inwestycję celu publicznego, a tego chciała osoba, która ma na Smugi wyłożyć pieniądze. Sprawa oparła się o Samorządowe Kolegium Odwoławcze.