Ekspresowy pierwszy szczyt Tuska jako szefa Rady Europejskiej
Nowy przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk po raz pierwszy poprowadził szczyt Unii Europejskiej. To, że obrady 28 przywódców zakończono już w pierwszym dniu i to przed północą uznano w Brukseli za symbol nowego stylu w pracach UE.
19.12.2014 | aktual.: 19.12.2014 03:27
- Mieliśmy bardzo dobrą dyskusję. Była konkretna, szczera i - jak zauważyliście - całkiem krótka - powiedział Tusk na konferencji prasowej po zakończeniu obrad. Dyskusja skupiła się tylko na dwóch ważnych wyzwaniach dla UE: programie pobudzenia inwestycji w gospodarkę UE, która ciągle odczuwa skutki kryzysu oraz sytuacji we wschodnim sąsiedztwie, czyli konflikcie na Ukrainie i relacjach z Rosją.
W minionych latach unijne szczyty, prowadzone przez poprzednika Tuska, Belga Hermana Van Rompuya, zaczynały się po południu, były przerywane w nocy, a następnie kontynuowane następnego dnia do południa. Często, gdy omawiano szczególnie kontrowersyjne sprawy, spotkania przywódców przekształcały się w istne maratony negocjacyjne, które kończyły się w środku nocy bądź nad ranem.
Dokumenty końcowe szczytów liczyły często po kilkanaście, a czasem nawet po kilkadziesiąt stron. Tymczasem dokument z ostatniego szczytu ma zaledwie trzy strony.
Ta zwięzłość nie spodobała się niektórym unijnym politykom. Jeszcze przed szczytem ostro wypowiedział się m.in. szef frakcji liberałów w europarlamencie Belg Guy Verhofstadt. Uznał on, że szczyt jest mało ambitny w obliczu trudnej sytuacji gospodarczej w Unii. - Mamy już Coca Colę Light, a teraz będziemy mieć Radę Europejską Light - mówił Verhofstadt.
Komentatorzy, pamiętający pierwszy szczyt Van Rompuy'a przed blisko pięciu laty, przypomnieli jednak, że także wówczas pierwszy dokument końcowy był zwięzły - miał jedną stronę.
Niektórzy uczestnicy spotkania nie kryli zadowolenia, że obrady udało się sprawnie zakończyć. Premier Włoch Matteo Renzi mówił na konferencji po szczycie, że bardzo się cieszy, iż udało się wypracować wnioski jednego popołudnia i wieczoru. - Dyskusja przebiegała w bardzo, bardzo dobry sposób - relacjonował Renzi, którego kraj pełni obecnie półroczne przewodnictwo w UE.
Agencja Reutera komentuje, że zakończenie szczytu dzień wcześniej, niż planowano to "symbol zmiany przywództwa w UE". - Nowy szef Rady Europejskiej Donald Tusk prowadził szczyt bez zwyczajowych przepychanek o sformułowania w chaotycznym dokumencie końcowym, nazywanym w unijnym żargonie "konkluzjami" - napisał Reuters.
Zdaniem polskiej premier Ewy Kopacz nowy szef Rady Europejskiej zaskoczył uczestników szczytu podwójnie: i sprawnością, i znajomością języka angielskiego. - Mnie nie zaskoczył. W końcu byłam ministrem w jego rządzie i wiem jak sprawnie prowadził Radę Ministrów - powiedziała Kopacz dziennikarzom.
Relacjonowała, że przywódcy, którzy zabierali głos w trakcie obrad, "dziękowali Donaldowi Tuskowi za takie bardzo sprawne poprowadzenie tego spotkania, za konkluzje, które były bardzo konkretne, bardzo wyważone, ale tam gdzie trzeba wzmocnione i obejmujące cały zakres tego, o czym dzisiaj mówiliśmy".
Otoczenie Tuska przyznaje, że na pewno nie każdy szczyt będzie można przeprowadzić tak sprawnie. Gdy przyjdzie do omawiania kontrowersyjnych tematów, jak wieloletni budżet UE czy polityka klimatyczna, na pewno należy oczekiwać dłuższych dyskusji - przyznał wysoki rangą unijny dyplomata.
Szczyt był też okazją do przetestowania, jak Tusk wywiązał się z obietnicy wyszlifowania swojego angielskiego. Szef RE prowadził konferencję prasową w tym języku. Jeden z amerykańskich dziennikarzy, którego w sierpniu Tusk zapewniał, że do grudnia będzie gotów odpowiadać na jego pytania po angielsku, ocenił, iż nowy szef Rady Europejskiej "daje radę", choć nie uniknął błędów gramatycznych. - Myślę, że będziemy czekać na postępy - skomentował Peter Spiegel, korespondent dziennika "Financial Times".