Eksplozje w Kijowie. "Na ulicy słychać wybuchy"
Tuż po tym, jak Kreml i Biały Dom ogłosiły wyniki rozmów między Władimirem Putinem i Donaldem Trumpem, w Ukrainie zawyły syreny alarmowe. "Pociągi zatrzymały się na stacjach, które są pod ziemią. Nie wyjeżdżają na powierzchnię. Na ulicy słychać wybuchy" - relacjonuje dziennikarz Piotr Kaszuwara.
Niedługo po rozmowie telefonicznej prezydenta USA Donalda Trumpa z przywódcą Rosji Władimirem Putinem w stolicy Ukrainy, Kijowie, ogłoszono we wtorek wieczorem alarm i słychać było wybuchy oraz wystrzały działek przeciwlotniczych.
Atak na Ukrainę. Syreny w Kijowie
Syreny zawyły ok. 1,5 godziny po zakończeniu rozmowy; alarm związany był z zagrożeniem uderzenia rakietami balistycznymi oraz z dronami, które pojawiły się nad ukraińską stolicą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmowa Trump-Putin. Gen. Polko o przemianie "terrorysty w owieczkę"
"Na ulicy słychać wybuchy"
Eksplozje i serie wystrzałów z ciężkiej broni automatycznej korespondent PAP słyszał w centrum Kijowa ok. godz. 20.40 (19.40 w Polsce).
"Metro w Kijowie teraz. Pociągi zatrzymały się na stacjach, które są pod ziemią. Nie wyjeżdżają na powierzchnię. Na ulicy słychać wybuchy" - pisze dziennikarz Piotr Kaszuwara, który jest w Kijowie.
Trump i Putin przeprowadzili wcześniej we wtorek rozmowę telefoniczną, w której m.in. zgodzili się, że działania na rzecz pokoju w Ukrainie rozpoczną się od zawieszenia broni dotyczącego uderzeń w energetykę i infrastrukturę.