Eksplozja w Tunezji w autobusie przewożącym wojskową ochronę prezydenta kraju
Tunezyjski prezydent Beji Caid Essebsi wprowadził w kraju stan wyjątkowy. Do piątej rano obowiązuje godzina policyjna. To reakcja na zamach, w wyniku którego zginęło dwanaście osób a szesnaście zostało rannych.
Do wybuchu doszło w stolicy kraju Tunisie, na krótko przed telewizyjnym wystąpieniem szefa państwa tunezyjskiego Beji Caid Essebsi’ego. Na razie nie wiadomo, czy w chwili przejazdu autobusu eksplodował ładunek wybuchowy podłożony na poboczu jezdni czy też został on trafiony pociskiem rakietowym. Pojawiła się też wersja, że ładunek mógł zdetonować w środku autobusu zamachowiec-samobójca.
Zginęło 12 osób, a 16 zostało rannych. Portal Tunisia-Live podał, powołując się na źródła w kancelarii tunezyjskiego prezydenta, że w ataku zginęły jednak 22 osoby.
Władze tunezyjskie nie mają wątpliwości, że był to atak terrorystyczny. Na razie nikt nie przyznał się do ataku.
26 czerwca 23-letni Tunezyjczyk otworzył ogień do turystów wypoczywających na plaży i przy basenach hotelu w kurorcie Susa. Zginęło 38 osób, w tym 30 Brytyjczyków. Wcześniej, 18 marca, w zamachu na muzeum Bardo w Tunisie śmierć poniosło 21 wczasowiczów. Do obu tych aktów terroru przyznało się Państwo Islamskie.