PolskaEkspertki: ofiara przemocy musi być supermenedżerką swojego przypadku

Ekspertki: ofiara przemocy musi być supermenedżerką swojego przypadku

- Ofiara przemocy musi być dziś supermenedżerką swojego przypadku i sama sobie zorganizować pomoc; konwencja o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet wymusi na nas zbudowanie systemu wsparcia dla ofiar - przekonują ekspertki zajmujące się problemem przemocy.

Ekspertki: ofiara przemocy musi być supermenedżerką swojego przypadku
Źródło zdjęć: © WP.PL | Damian Wis

07.12.2014 | aktual.: 07.12.2014 13:12

Aleksandra Niżyńska i Agata Chełstowska, które w ISP prowadzą badania na temat dyskryminacji i przemocy wobec kobiet, przekonują, że przemoc ma charakter systemowy. - To nie jest przypadek, tylko systemowy problem i to nie jest wina ofiar - podkreśla Chełstowska.

Ekspertki wskazują, że Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej postrzega ten problem właśnie w taki sposób - jako zjawisko systemowe, powiązane z kulturą, stereotypowo rozumianymi rolami kobiet i mężczyzn, ekonomią i edukacją.

- Żyjemy w kulturze, w której przez wiele lat kobiety były dyskryminowane. Nadal są, choć dziś ta dyskryminacja ma inne oblicza. Wciąż nie zmienia się jednak to, że przemoc wobec kobiet przez wielu mężczyzn uznawana jest za coś normalnego. I obawiam się, że również przez wiele kobiet - ocenia Niżyńska.

Podkreśla, że jest to system funkcjonowania rodziny, który przechodzi z pokolenia na pokolenie. - Wielu osobom udało się ten zamknięty krąg przemocy przerwać, ale wymaga to wielkiego wysiłku i determinacji. Tu konieczne są działania państwa, bo przemoc to nie są jednostkowe przypadki, ale problem o ogromnej skali - dodaje.

Chełstowska zwraca uwagę, że analizując mechanizmy przemocy, widać połączenie pomiędzy wieloma aspektami życia, np. prawem, systemem edukacji, rynkiem pracy. - To, że kobiety są wypychane z rynku pracy, mają przerwy związane z macierzyństwem i trudniej im wrócić do pracy, że mniej zarabiają, sprawia, że łatwiej je uzależnić ekonomiczne. Wciąż też dziewczynki wychowuje się na uległe i spolegliwe, a więc wyrastają na osoby, które w przyszłości łatwiej jest podporządkować. Jeśli chodzi o system prawny, mamy dobre prawo, ale nie ma dobrego orzecznictwa. Sędziowie w sprawach o przemoc jakoś nie widzą dowodów, wykazując się często brakiem zrozumienia mechanizmów przemocy. Wszystko to składa się na system, w którym łatwo nie widzieć przemocy, trudno na nią reagować i pomagać ofiarom - podkreśla ekspertka.

Dodaje, że osoba, która doświadczyła przemocy, musi stać się "menedżerką swojego przypadku" i sama zorganizować sobie pomoc: znaleźć sobie ośrodek, grupę wsparcia itp. A w przypadku np. przemocy seksualnej zawsze jest też ryzyko, że trafi na osoby, które będą jej pomagać w zły sposób.

Potwierdza to kierowniczka Pogotowia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" Renata Durda. - Tam, gdzie zespoły interdyscyplinarne i grupy robocze ds. przeciwdziałania przemocy dobrze działają, są w stanie zdjąć ofierze z pleców ten ciężar, jednak w wielu miejscach musi sobie ona radzić sama - mówi ekspertka. Zespoły takie powinny działać we wszystkich gminach. Jednak, jak wskazują ekspertki, jakość ich pracy jest różna, różna też jest wysokość środków, które mają na swoją działalność.

Durda zwraca też uwagę, że obszar działania zespołów interdyscyplinarnych i grup roboczych kończy się, gdy ofiara wchodzi w system prawny. - I tam ona sobie znowu musi sama radzić. My jako zespół możemy złożyć do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, możemy dostarczać różne dokumenty, ale potem w tych labiryntach Temidy osoba pokrzywdzona znowu będzie krążyć sama i znowu sama musiała będzie podejmować decyzje i popychać swoje sprawy do przodu. Więc nadal na różnych poziomach jest tak, że ofiara sama musi zarządzać swoim przypadkiem - przyznaje Durda.

Jej zdaniem ratyfikowanie konwencji mogłoby tę sytuację poprawić.

- Konwencja wymusi na nas rozbudowanie pewnego systemu wsparcia - choćby powstanie odpowiednich ośrodków wsparcia dla ofiar, zagwarantowanie na ten cel środków. Chodzi o zmianę priorytetów, bo przeciwdziałanie przemocy znajduje się dość nisko na liście priorytetów samorządów. Mówi się, że nie ma na to pieniędzy. Wciąż wolimy budować stadiony - przekonuje Chełstowska.

Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r. W kwietniu br. Rada Ministrów podjęła uchwałę ws. przedłożenia jej do ratyfikacji i przyjęła projekt odpowiedniej ustawy. Pod koniec sierpnia w sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy ratyfikacyjnej; podczas drugiego czytania, które miało miejsce 25 września, zgłoszono poprawki, co spowodowało, że projekt został ponownie skierowany do komisji. Posiedzenie, na którym komisje miały je rozpatrzyć, było kilkakrotnie odwoływane. Na ostatnim, które odbyło się 21 października, posłowie uznali, że projekt wymaga jeszcze opinii konstytucjonalisty.

Do 10 grudnia trwa Międzynarodowa kampania "16 dni przeciwko przemocy wobec kobiet". Rozpoczęła się ona 25 listopada od Międzynarodowego Dnia Eliminacji Przemocy wobec Kobiet, a skończy się w Międzynarodowym Dniu Praw Człowieka. Wybór tych dat to symboliczne podkreślenie faktu, że prawa kobiet są prawami człowieka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (370)