Ekspertka z Torunia komentuje sprawę "fake newsa". Ma własną teorię
Ujawnienie informacji o ostrzeżeniu strony polskiej przez USA nie spodobało się sympatykom rządu. - Czy to ma odbywać się bezkarnie? - zastanawia się dr Hanna Karp, ekspertka ds. mediów.
Wykładowczyni Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu zasłynęła ekspertyzą, na podstawie której KRRiT nałożyła karę, finansową na TVN. Teraz zabrała głos w sprawie doniesień o napiętych relacjach pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi.
Jak sugeruje dr Karp, informacja o "sankcjach polsko-amerykańskich" jest kłamstwem. "A jeżeli jest kłamstwo, to skąd ono się wzięło? Były jakieś przesłanki, które pozwoliły na to, żeby tak wielki i opiniotwórczy portal w Polsce szwajcarsko-niemieckiego Ringier Axel Springer wyprodukował tego typu informację i wrzucił ją w obieg." - zastanawia się ekspertka w romzowie z wPolityce.pl.
Pyta również, jakie są intencje grupy Ringer-Axel-Springer, do której nalezy portal Onet. "Jaki był cel publikowania informacji o tak niskim poziomie, które w efekcie godzą w dobro i interes państwa polskiego oraz bezpieczeństwo Polaków" - zastanawia się dr Karp.
Zobacz także: Andrzej Duda nie odebrał telefonu od Rexa Tillersona. Politycy nie wierzą własnym uszom
"Dziś informacja to pieniądz. Jednak to jest także bezpieczeństwo. Możemy puścić dowolną informację i załamać bezpieczeństwo gospodarcze, informacyjne dowolnego kraju. Ale czy to ma odbywać się bezkarnie?" - oburza się.
Przypomnijmy, że w środę MSZ poinformował, że dokument opisany przez portal Onet ma charakter niejawny. Resort zawiadamia o możliwości popełnienia przestępstwa rzeciwko ochronie informacji. To potwierdza, że budząca kontrowersje notatka jednak istnieje.
Źródło: wPolityce.pl