PolskaEkspertka: rodzic zastępczy musi mieć dużo empatii i umieć się bawić

Ekspertka: rodzic zastępczy musi mieć dużo empatii i umieć się bawić

Rodzic zastępczy musi mieć dużo [ empatii ]( https://portal.abczdrowie.pl/czy-jestes-empatyczny ), dzieci powinien traktować sprawiedliwie, ale zgodnie z ich potrzebami; musi być bacznym obserwatorem i umieć się bawić, bo przez zabawę najlepiej wyrównuje się deficyty dziecka - mówi Sylwia Łysakowska, która prowadzi rodzinę zastępczą.

Ekspertka: rodzic zastępczy musi mieć dużo empatii i umieć się bawić
Źródło zdjęć: © WP.PL | Wojciech Nieśpiałowski

Łysakowska jest wiceprezesem Mazowieckiej Fundacji Rodzin Zastępczych, wraz z mężem od 11 lat jest zawodową rodziną zastępczą. W tym czasie opiekowała się 19 dzieci; teraz ma pod opieką ósemkę. - Trafiają do nas głównie dzieci szkolne, nastoletnie; dzieci trudne, sprawiające wiele problemów wychowawczych, z rodzin dysfunkcyjnych. Są u nas, bo w domu rodzinnym zagrożone było ich życie lub zdrowie, były zaniedbywane, krzywdzone albo zostały przez rodziców porzucone - powiedziała.

Dodała, że większość dzieci w pieczy zastępczej to właśnie dzieci z jakimś problemem - płodowym zespołem alkoholowym (FAS), po traumach, przemocy fizycznej, psychicznej, seksualnej; dzieci, które, mimo że mają np. 9-10 lat, nie potrafią wykonywać podstawowych czynności - ubrać się czy umyć.

- Mają niskie poczucie własnej wartości. Ich doświadczenia z domu powodują, że nie potrafią pokazać się z dobrej strony. Czasem w ogóle nie wiedzą, że są w czymś dobre. Rodzina zastępcza musi z nich to wydobyć. Obserwować i słuchać, oceniać umiejętności i szukać talentów. A gdy je dostrzeże, rozwijać - powiedziała Łysakowska. Jak dodała, bardzo ważne jest chwalenie, docenianie - czasem nawet samej dobrej woli oraz cierpliwość - nie wolno odtrącić dziecka, trzeba zawsze przyjmować przeprosiny, choćby nawet wiedziało się, że za chwilę znów popełni podobny błąd.

Dodała, że sztuką trudną, ale konieczną w tej pracy, jest akceptowanie dzieci z całym bagażem, który ze sobą niosą. - Nowe rodziny zastępcze często myślą, że jak przyjmą małe dziecko i dobrze się nim zaopiekują, to - jak za pomocą czarodziejskiej różdżki - wyrośnie ono w przyszłości na lekarza, prawnika czy kogoś wybitnego. A sukcesem często jest skończenie szkoły zawodowej, zdobycie umiejętności, które pozwolą na samodzielność - podkreśliła.

Jak mówiła, wiele dzieci potrzebuje specjalistycznej diagnozy i terapii, a rodzic zastępczy wiedzy - co oznacza konkretne zachowanie, czy wiąże się z jakąś chorobą, zaburzeniem i gdzie szukać pomocy. - My mamy już duże doświadczenie, wydeptane ścieżki i wiemy, do kogo w razie kłopotów się zwrócić. Ale są rodziny - szczególnie nowo powstałe - które tego nie wiedzą i brakuje im wsparcia ze strony samorządów czy powiatowych centrów pomocy rodzinie (pcpr-ów). Czasem boją się w ogóle coś powiedzieć, by nie zostać źle ocenionym - mówiła Łysakowska.

Pytana, czy rodziny są przygotowane na trudności, powiedziała, że obecnie jest pod tym względem lepiej niż przed kilkunastu laty, bo każda rodzina zanim przyjmie dziecko, jest sprawdzana - ocenia się jej kwalifikacje wychowawcze, są testy psychologiczne i 10 kilkugodzinnych spotkań poświęconych problemom, jakie mogą napotkać. - Zdarza się, że ktoś w trakcie lub już na końcu kursu jeszcze raz ocenia swe siły i wycofuje się. Bywa też, że rodziny przyjmą dziecko do pieczy, a po pewnym czasie rezygnują, bo trudności je przerastają - powiedziała.

Zaznaczyła jednak, że do pieczy zastępczej nie zawsze trafiają dzieci trudne. Czasem, mimo że pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych, bardzo chcą coś w życiu osiągnąć, dobrze się uczą, studiują, zakładają rodziny, mają pracę. Łysakowska opowiadała, że trafiła kiedyś do jej domu trójka dzieci ze środowiska patologicznego. Z tej trójki dwóch nastolatków nie miało żadnych obciążeń, szybko poprawili oceny i zachowanie w szkole, skończyli je z wysoką średnią ocen i "wyszli na ludzi".

Najmłodszy chłopiec miał FAS, zdiagnozowaną osobowość psychopatyczną, był agresywny i zagrażał innym. Musiał odejść od rodziny zastępczej, trafi do ośrodka resocjalizacyjnego. - Są i takie dzieci, które mimo wsparcia i pracy, będą mieć zawsze trudności z rozumieniem konsekwencji własnych działań, nie potrafią przewidywać, planować; żyją z dnia na dzień. Pewnie zawsze będą korzystać z pomocy społecznej - powiedziała Łysakowska.

Oceniła, że jakość pieczy zastępczej zależy także od urzędników z pcpr-ów. - Czasem nie ma urzędników, ale są ludzie z wyczuciem, które pozwala dobrze dobrać rodziny i dzieci; którzy w razie potrzeby potrafią pomóc. Ale bywa i tak, że tylko punktują brak kompetencji, niewłaściwe decyzje. Więc gdy rodzina ma problem, już się do nich nie zgłasza, szuka wsparcia u nas - podkreśliła.

Dodała, że bolesne jest nastawienie społeczeństwa do rodzin zastępczych, po medialnych doniesieniach o krzywdzeniu w nich dzieci. - Sama się z tym czasem stykam, że patrzy się na nas jak na osoby patologiczne, alkoholików, po wyrokach, odwykach; jak na zwyrodnialców. Po kolejnej aferze opisanej w mediach ludzie mówią, że wszyscy tacy jesteśmy. To krzywdzące - powiedziała Łysakowska.

Bożena Ławnicka

Zobacz także: trzymiesięczny chłopiec został pobity

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)