Ekspert: podejrzliwości Irakijczyków nie należy się dziwić
Nie ma w tym nic dziwnego, że Irakijczycy
odnieśli się sceptycznie do doniesień o śmierci Udaja i Kusaja
Husajnów, co skłoniło Amerykanów do opublikowania ich fotografii
- powiedział wicedyrektor amerykańskiego oddziału
Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS.USA) Marco
Vincenzino.
"Zaufanie Irakijczyków do władzy, wszelkiej władzy, jest w Iraku bardzo ograniczone. Ktokolwiek by chciał przekonać ich do czegokolwiek, będzie miał bardzo trudne zadanie. Nie odnosi się to bynajmniej tylko do Amerykanów" - ocenił.
Przypomniał też, że "ponad 30 lat Saddam Husajn stosował zasadę 'dziel i rządź'. Żadne prawo nie obowiązywało. Donosiciele byli wszędzie. Wszyscy oglądali się przez ramię i nie wiedzieli, w co i komu wierzyć, ani też kogo się bać, a komu ufać".
Tym historycznym doświadczeniom przypisuje Vincenzino obecną podejrzliwość Irakijczyków wobec doniesień o śmierci synów Saddama w Mosulu.
Według doniesień z Iraku, część mieszkańców nie uwierzyła początkowo w to, że Udaj i Kusaj zginęli, inni wierzą, że obaj popełnili samobójstwo. Amerykanie opublikowali zdjęcia pokiereszowanych zwłok braci w prasie i plakaty.
Zdaniem eksperta "większość Irakijczyków sądzi, że śmierć synów Husajna to krok na drodze do końca zmory jego 30-letniej dyktatury", ale zastrzega, że opinia iracka jest głęboko podzielona i nie można np. mówić o wspólnym stanowisku sunnitów lub szyitów.
Za ważne kryterium podziału uznaje stosunek do obalonego reżimu. "Różne grupy społeczne odnosiły korzyści z poprzedniego systemu, ale większość społeczeństwa była uciskana. Human Rights Watch uznała 300 tys. Irakijczyków za zaginionych bez śladu. W 22-milionowym narodzie oznacza to, że w prawie każdej rodzinie jest co najmniej jedna lub dwie osoby, które zaginęły".
Vincenzino sądzi, że byłoby lepiej, gdyby synów Saddama udało się ująć żywych, ale podkreśla, że nie było takiej możliwości.
"200 żołnierzy otrzymało doniesienie o miejscu ich pobytu z krótkim wyprzedzeniem. Natychmiast się tam udali. Amerykanie są zaangażowani w Iraku w wojnę partyzancką niskiego nasilenia i nie mają na swym wyposażeniu gazów obezwładniających. Ich wezwania do osób zajmujących oblężony budynek, by z niego wyszły, nie zostały wysłuchane, a trzech amerykańskich żołnierzy zostało rannych. Nie ulega wątpliwości, że Udaj i Kusaj woleli umrzeć, niż się poddać".
Za najważniejsze zadanie dla władz okupacyjnych amerykański ekspert uważa zapewnienie bezpieczeństwa i przywrócenie podstawowych służb. Przewiduje, że na przełomie września i października rozpoczną się prace nad nową konstytucją, a wybory odbędą się najprawdopodobniej w drugiej połowie 2004 roku.