Ekspert PISM o pokojowym Noblu: nagroda dla OPCW kompletnie niespodziewana, ale zasłużona
- Przyznam szczerze, że nie przychodziło mi do głowy, że Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) mogłaby dostać Pokojową Nagrodę Nobla, w sumie byli inni faworyci. Ale po głebszym zastanowieniu i spojrzeniu na różne motywy, dla których OPCW dostała tę nagrodę, to można ich trochę znaleźć - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Jacek Durkalec, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Informacja o tegorocznym laureacie wyciekła do norweskich mediów na kilkadziesiąt minut przez oficjalnym werdyktem i była totalnym zaskoczeniem. Nikt z ekspertów i bukmacherów nie przewidział takiej decyzji. Do ostatnich godzin faworytką była nastoletnia działaczka praw człowieka z Pakistanu Malala Yousufzai. Wymieniano także ginekologa z Demokratycznej Republiki Konga Denisa Mukwege, zajmującego się leczeniem ofiar gwałtów.
Jacek Durkalec wskazuje wpływ organizacji na eliminację broni chemicznej na świecie, jako główny powód przyznania jej pokojowego Nobla. - Ogółem istnienie tej organizacji, będącej ciałem wykonawczym Konwencji o zakazie broni chemicznej, przyczyniło się do zwiększenia międzynarodowego tabu przeciwko posiadaniu broni chemicznej, nie mówiąc już o jej użyciu - podkreślił.
Durkalec zwraca uwagę, że OPCW zrzesza niemal wszystkie istniejące kraje. - Należy do niej 189 państw, a poza tą organizacją jest tylko kilka - Izrael i Mjanma (Birma), które podpisały konwencję, ale jej nie ratyfikowały, oraz Angola, Egipt, Korea Północna i Sudan Południowy, które w ogóle nie podpisały tego dokumentu. W tym miesiącu formalnym członkiem OPCW zostanie Syria. - zwrócił uwagę.
Bez Syrii nie byłoby tej nagrody
Choć Komitet Noblowski zastrzegał, że nagroda dla Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej została przyznała za całokształt jej działań, trudno oceniać tę decyzję w oderwaniu od ostatnich wydarzeń w Syrii. - Tak naprawdę gdyby nie to, co się wydarzyło w Syrii, niewielu ludzi by wiedziało, że taka organizacja w ogóle istnieje, czym się zajmuje i co robi. Na pewno miało to bardzo duże znaczenie dla przyznania tej nagrody - ocenił analityk PISM.
Z drugiej strony zauważył, że patrząc przez syryjski pryzmat, organizacja na razie zrobiła niewiele. - Inspektorzy są na miejscu, zaczęli wstępną weryfikację i widzieli trzy instalacje, nadzorowali też jakiś wstępny proces niszczenia urządzeń służących do budowy broni chemicznej - czyli coś się dzieje, ale nie jest to wiele. Dlatego można powiedzieć, że Pokojowa Nagroda Nobla w pewnym sensie została przyznana trochę na wyrost, a przede wszystkim "na zachętę" - uważa Durkalec.
- Nie czarujmy się, tak naprawdę to, co OPCW ma pomóc zrobić, czyli zlikwidować syryjski arsenał chemiczny do połowy 2014 roku, to jest rzecz bezprecedensowa i bardzo trudna. Decyzja Komitetu noblowskiego daje taki impuls do działania i wzmożonych wysiłków - powiedział.
- Z drugiej strony może należało poczekać rok i wtedy przyznać tę nagrodę? Choć w pewnym sensie to wyróżnienie też ma na celu wysłanie w świat takiego politycznego sygnału i impulsu do działań, trzeba na to patrzeć również przez ten pryzmat - przyznał ekspert PISM
Mission impossible?
W jego opinii musimy pamiętać, że likwidacja syryjskich arsenałów nie jest zadaniem łatwym, nie tylko dlatego, że reżim Baszara al-Asada może ukrywać część swoich zapasów broni chemicznej. - Sama weryfikacja ile tej broni jest i czy została zlikwidowana, jest dużym wyzwaniem. Musimy też pamiętać, że wszystko odbywa się w realiach trwającej wojny i dostanie się do niektórych miejsc może być bardzo ciężkie ze względu na toczące się walki i związane z tym zagrożenia - wskazał ekspert.
- Inspektorzy mogą być postrzegani przez niektóre grupy rebelianckie jako sprzymierzeńcy reżimu Asada. I w tym kontekście ta nagroda jest pokazaniem, że to co robią, leży w interesie całej społeczności międzynarodowej, daje silną legitymizację ich działań i jest takim sygnałem, że to nie jest wspieranie reżimu Asada. Może to pośrednio służyć ułatwieniom pracy inspektorów na miejscu - przewiduje Durkalec.
Drugi raz z rzędu Pokojową Nagrodę Nobla przyznano nie konkretnym osobom, ale organizacji. Jednak zdaniem analityka PISM o niczym to nie świadczy. - Teraz oczy świata zwrócone są na to, co dzieje się w Syrii. I w tym świetle przyznanie nagrody Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej ma jakiś sens. Ja bym nie przesądzał, że to oznacza, iż nagrody w przyszłości będą dostawać częściej organizacje - podkreślił.
Przyszłość zweryfikuje ten werdykt
Durkalec nie chciał też porównywać słuszności przyznania tegorocznej nagrody z poprzednimi laureatami. - Nie porównywałbym tego werdyktu z innymi nagrodami. To jest nagroda dana w specyficznych okolicznościach dla specyficznego celu, mimo że oficjalnie nie ma ona związku z wydarzeniami w Syrii - powiedział.
Zapytany o to, czy plan chemicznego rozbrojenia Syrii jest wykonalny, odpowiedział, że jest on "bardzo, bardzo ambitny" i trudno ocenić, co przyniesie przyszłość. - Wydaje mi się, że ta nagroda może pomóc go zrealizować w jak największym stopniu, w jakim jest to możliwe. Ale zobaczymy jak sytuacja będzie wyglądała na miejscu w Syrii. Od tego będzie zależeć najwięcej - stwierdził.
Rozmawiał Tomasz Bednarzak, Wirtualna Polska