Ekspert: dla Ukrainy jedynym rozwiązaniem może być federalizacja
Ukraina znalazła się w miejscu, w którym jedynym sposobem utrzymania jedności kraju może być federalizacja - sądzi Dmitri Trenin, znawca Rosji, dyrektor moskiewskiej filii amerykańskiej fundacji Carnegie Endowment for International Peace.
18.03.2014 | aktual.: 18.03.2014 06:54
"Fakt, że za federalizacją stoi Moskwa nie powinno dyskwalifikować samej idei. Alternatywy mogą być gorsze" - napisał Trenin na portalu fundacji działającej od 1910 r.
"Federalizacja w praktyce oznaczałaby, że poszczególne regiony w ramach ukraińskiej federacji mogłyby nie tylko decydować o sprawach językowych i kulturowych na swym terytorium, ale także mieć prawo głosu w najważniejszych decyzjach w polityki zagranicznej kraju. W ten sposób wykluczone byłoby przyszłe członkostwo Ukrainy w NATO i podpisanie przez nią układu stowarzyszeniowego z UE, ponieważ wschodnia Ukraina sprzeciwiłaby się takim planom" - napisał ekspert.
"Nie jest prawdopodobne, by Kijów, lub Zachód mieli się na to zgodzić. Oznacza to, że w dającej się przewidzieć przyszłości Ukraina będzie terenem geopolitycznych zmagań. Zanosi się na to, że będą to zmagania długie i trudne, a różne ukraińskie siły będą po stronie różnych obozów. Zachód jest silniejszy, ale Rosja ma więcej do stracenia" - ocenia Trenin.
Ekspert fundacji Carnegie uważa, że rachuby, iż "rosyjska agresja wobec Krymu" skonsoliduje Ukraińców w jeden naród "są pobożnymi życzeniami". Jego zdaniem, Zachód musi trzeźwo ocenić sytuację i zdecydować, jakie ma na Ukrainie interesy, jak wiele gotów jest zaangażować i w jakim okresie.
"Putin zdecydował zagrać na Ukrainie o wysoką stawkę. Jego popularność sięgnęła 70 proc., zwiększając się o 10 proc. w ciągu miesiąca. Działając zdecydowanie na Krymie postawił rosyjskie elity przed wyraźnym wyborem - albo skupią się wokół narodowego sztandaru, albo będą postrzegane jak piąta kolumna nie tylko przez władze, ale także przez opinię publiczną" - argumentuje Trenin.
"Sankcje przychodzą i mijają, ale Sewastopol zostanie" - tłumaczy ekspert kalkulację Kremla. Wskazuje, że integracja Krymu w ramach Federacji Rosyjskiej zajmie sporo czasu, ale jest to tylko kwestia techniczna. Zdaniem Trenina, Krym jest punktem zwrotnym w rosyjskiej polityce zagranicznej, jest zamknięciem postsowieckiego porządku:
"Jak dotąd Moskwa mówiła tylko o 'czerwonych liniach' mając na myśli zapowiedzi rozszerzenia NATO na Wschód, lub stawała do walki, gdy została ostrzelana, jak w Południowej Osetii w 2008 r. Na Krymie Putin podjął śmiałe działania zapobiegające przejęciu kontroli nad półwyspem przez rewolucyjne władze w Kijowie, których Moskwa nie uznaje. Następnym krokiem było referendum torujące drogę do zjednoczenia z Rosją. Postsowiecki porządek w Europie Wschodniej odszedł w przeszłość. Rosja przestała się cofać i zrobiła krok naprzód" - napisał Trenin.