Ekspert: Biesłan może skłonić obie strony do umiaru
Wydarzenia w Biesłanie w Osetii Północnej są
tak przerażające, że żadna ze stron w konflikcie czeczeńskim nie
może chcieć ich powtórzenia - powiedział major Charles Heyman,
wydawca publikacji wojskowych "Jane's World Armies".
07.09.2004 | aktual.: 08.09.2004 07:33
Jego zdaniem, na krótką metę stwarza to okazję do nawiązania kontaktu i rozpoczęcia procesu politycznego, z której należy skorzystać, ponieważ jest to zgodne z interesem narodowym Rosji.
Szansa nie będzie trwała wiecznie i zostanie zaprzepaszczona, jeśli nie skorzysta się z niej w miarę szybko - dodał.
Cały incydent był tak szokujący, że nikt nie może chcieć jego powtórki, bez względu na to, jak byłby szalony lub fanatycznie nastawiony. Na pewien czas finał tych wydarzeń powstrzyma radykałów. Z tej chwili opamiętania trzeba skorzystać, ale szybko - podkreślił.
Dodał też, że obecna sytuacja w Czeczenii przywołuje na myśl paraliż. Ani jedna, ani druga strona nie oczekiwała takiego finału. Dlatego obie strony muszą zacząć ze sobą rozmawiać. Władze rosyjskie oficjalnie to wykluczają, ale w moim odczuciu rosyjska opinia publiczna zaczyna rozumieć, że trzeba rozmawiać z drugą stroną.
Heyman przyznał, iż trudność polega na tym, że Czeczeni są podzieleni i nie mówią wspólnym językiem. Nie wykluczył, że konflikt może się rozszerzyć na inne republiki północnego Kaukazu, choć ma nadzieję, że tak się nie stanie, a rozwiązanie konfliktu w Czeczenii widzi tylko na drodze politycznej.
Na końcu konfliktu musi się wyłonić jakieś rozwiązanie polityczne, bo tak jest zawsze. Najtrudniejsze jest osiągnięcie punktu, w którym rozwiązanie polityczne zaczyna się materializować. Jedynym sposobem dotarcia do tego punktu nie jest siła, lecz rozmowy. Może się okazać, że rozmawiać trzeba nie z jedną, lecz z kilkoma grupami, ale w interesie narodowym Rosji jest powstrzymanie dalszego zaognienia konfliktu - zaznaczył.
Ekspert uważa, że rolą polityków zachodnich jest zachęcanie Rosjan, by poszli w tym kierunku.
Heyman sądzi też, że twardych i nieprzejednanych wypowiedzi Władimira Putina nie należy brać dosłownie, ponieważ zdarza się, że agresywne wypowiedzi publiczne polityków maskują działania za kulisami.
Andrzej Świdlicki