Ekspert: awaria zasilania? Samolot można pilotować ręcznie
Autorzy "białej księgi" PiS o katastrofie smoleńskiej stracili okazję, by powiedzieć coś merytorycznego - ocenił wydawca i publicysta lotniczy Tomasz Hypki. - Dobrze, że nie ma nic o helu i dziale elektromagnetycznym, ale autorzy w paru miejscach się do tego zbliżają - stwierdził. Z kolei Piotr Abraszek z "Nowej Techniki Wojskowej" przypomina, że Antoni Macierewicz nie powiedział nic, czego nie mówiłby już wcześniej. I dodaje, że gdyby wystąpiła awaria zasilania, o której mówił Macierewicz, samolot powinien był dać się pilotować ręcznie.
30.06.2011 | aktual.: 30.06.2011 19:12
"Autorzy tracą czas na opowiadanie bzdur"
- Danych dotyczących nieprawidłowości w przygotowaniach do lotu jest dużo. W komisji szefa MSWiA Jerzego Millera jest kilka osób, które same odpowiadają za błędy, tymczasem ten zespół mógł je opisać - powiedział Hypki.
- Był dobry materiał, by z punktu widzenia opozycji postawić rządowi zarzuty, tymczasem autorzy tracą czas na opowiadanie bzdur, jako całość nie jest to coś wartego uwagi. Pomieszanie faktów z przypuszczeniami i wydarzeniami wyimaginowanymi dezawuuje ten raport, to żenujące - dodał.
- Nie rozumieją, czym są lotnictwo, regulaminy, procedury, co jest przyczyną, a co skutkiem; dobrze, że nie ma nic o helu i dziale elektromagnetycznym, ale autorzy w paru miejscach się do tego zbliżają - scharakteryzował opracowanie ekspert.
Hypki za słuszne uznał stwierdzenie o błędach i zaniechaniach związanych z niedoszłym zakupem nowych samolotów rządowych.
Za błędny uznał natomiast generalny zarzut, że samolot dyspozycyjny był jeszcze sprzętem poradzieckim, ponieważ "mnóstwo ludzi bezpiecznie lata rosyjskimi samolotami".
- To była jedna z najbardziej banalnych, najprostszych do wyjaśnienia katastrof w dziejach lotnictwa. Liczba błędów popełnionych przez niewyszkoloną, nieprzygotowaną załogę jest rekordowa, ale nie ma tu żadnej tajemnicy - dodał.
"Awaria prądu? A sterowanie ręczne?"
Piotr Abraszek z "Nowej Techniki Wojskowej" twierdzi, że czwartkowe wystąpienie to "kontynuacja wypowiedzi z połowy stycznia, z czasu tuż po opublikowaniu raportu MAK". - Poseł Macierewicz ze swoim zespołem nadal uważa, że nie była to katastrofa, lecz celowe działanie mające na celu spowodowanie rozbicia samolotu - powiedział specjalista techniki lotniczej z "NTW".
Według Abraszka w wystąpieniach Macierewicza widać chęć odciążenia polskiej załogi np. przez wykazanie, że to Rosjanie nie podali lotniska zapasowego. - Jednak to załoga powinna była mieć zapasowe lotnisko w planie lotu i to załoga autonomicznie podejmuje decyzję o odejściu na lotnisko zapasowe - zauważył Abraszek.
- Macierewicz wciąż uważa, że katastrofa miała miejsce na wysokości 15 metrów, kiedy wyłączył się dopływ energii elektrycznej. Ale nawet gdyby nastąpiła awaria systemu zasilania, samolot powinien był dać się pilotować ręcznie. System sterowania, prędkościomierz, wysokościomierz i busola są mechaniczne, nie wymagają zasilania. Ponadto zapisy wskazują, że system sterowania do końca działał prawidłowo - dodał publicysta.
"Biała księga" PiS, której drugą część przedstawił Antoni Macierewicz, za współodpowiedzialnych za katastrofę smoleńską uznaje premiera Donalda Tuska oraz szefów MSZ, MSWiA, MON, resortu zdrowia, szefa kancelarii premiera i szefa BOR.