ŚwiatEksperci: brytyjski wywiad mógł podsłuchiwać premiera Millera

Eksperci: brytyjski wywiad mógł podsłuchiwać premiera Millera

W lutym 2003 roku brytyjski wywiad
podsłuchiwał premiera Leszka Millera, aby upewnić się, czy Polska
na pewno wyśle wojsko do Iraku - napisał w najnowszym numerze
tygodnik "Wprost". Brytyjscy eksperci od obronności i wywiadu
pytani o to uważają, że jest to
prawdopodobne.

24.05.2004 21:20

"Podsłuch elektroniczny jest znacznie bardziej rozpowszechniony niż się na ogół sądzi. Jest to rutynowa praktyka nawet między sojusznikami" - powiedział Daniel Plesch z brytyjskiego ośrodka badań nad wojskowością i wywiadem RUSI (Royal United Services Institute).

"Mogę sobie wyobrazić, że brytyjskie służby byłyby zainteresowane, kto rozmawia z Leszkiem Millerem o sprawie Iraku, czy np. Niemcy lub Francuzi nie wywierają na niego nacisków gospodarczych (by się nie angażował)" - powiedział major Charles Heyman, redaktor "Jane's World Armies".

Inny analityk, Paul Beaver z grupy badawczej Jane's, także uważa podsłuchiwanie premiera Leszka Millera za możliwe, ale jest przekonany, że nie byłoby czynnością rutynową, lecz musiałoby zostać specjalnie zlecone.

Dziennikarz "Sunday Express" Gordon Thomas napisał na łamach "Wprost", że decyzja o podsłuchiwaniu Millera zapadła zapewne 9 lutego 2003 roku, a cała operacja nie mogła się obejść bez akceptacji i wiedzy szefów wywiadu USA i W. Brytanii. Dzień wcześniej analityk amerykańskiej NSA (National Security Agency) Frank Koza zlecił swoim brytyjskim partnerom z ośrodka nasłuchu w Cheltenham (GCHQ) zebranie "wiarygodnych informacji o stanowisku Leszka Millera" (w sprawie Iraku).

Koza prosił też Brytyjczyków o podsłuchiwanie członków Rady Bezpieczeństwa ONZ w okresie prac nad rezolucją w sprawie użycia siły przeciwko Irakowi. Ten aspekt sprawy ujawnił tygodnik "Observer", a pracowniczka GCHQ Katherine Gun była nawet z tego powodu sądzona.

Jak napisał "Wprost", amerykańskie i brytyjskie służby specjalne chciały znać odpowiedź na to, czy "polski premier będzie uczestniczył w coraz głośniejszym bębnieniu na wojnę".

Major Heyman zwrócił uwagę, że premier Miller miał być podsłuchiwany w lutym ub.r., a więc w okresie ostatnich przygotowań do wojny z Irakiem, kiedy Amerykanie i Brytyjczycy nie mieli pewności, kto poprze w ONZ projekt rezolucji o użyciu siły wobec Iraku.

Plesch nie wie, jak ocenić meritum doniesień tygodnika "Wprost": "Nie wiemy, jaką polityczną motywacją kierowało się źródło, które rozmawiało z dziennikarzem "Sunday Express" i w czyim interesie leży ich opublikowanie" - powiedział.

Beaver sądzi, że w grę wchodzić mogą dwa motywy: chęć postawienia Amerykanów w kłopotliwej sytuacji lub chęć zdemaskowania praktyk brytyjskiego wywiadu. Przypomina, że idea ścisłej współpracy wywiadów amerykańskiego i brytyjskiego jest sednem specjalnych stosunków obu krajów, które część opinii publicznej uważa za jednostronne.

"Brytyjskie służby specjalne robią dla Amerykanów bardzo wiele. Łączy nas porozumienie przewidujące, że my czuwamy nad jedną stroną świata, a oni nad inną" - mówi Beaver.

Rozmówcy podkreślają, że "Sunday Express" nie jest gazetą znaną z rygorystycznych standardów dziennikarskich. Właścicielem pisma jest milioner Richard Desmond, który przejął grupę wydawniczą Express w 2000 roku dzięki pieniądzom zarobionym na publikacjach pornograficznych.

Desmond popierał finansowo Partię Pracy, ale ostatnio przerzucił się na konserwatystów. Jego starania o przejęcie "Daily Telegraph" nie dały wyniku.

Wywiad brytyjski nie ma rzecznika, od którego można by uzyskać komentarz na temat doniesień Gordona Thomasa. Nie posiada nawet numeru telefonu, o który można by zapytać dzwoniąc do ogólnej informacji telefonicznej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Funduszowe żłobki
Agnieszka Lewandowska
Komentarze (0)