ŚwiatEgipskie wojsko ćwiczy na ulicach Suezu

Egipskie wojsko ćwiczy na ulicach Suezu

Egipskie wojsko wyszło na ulice Suezu u ujścia Kanału Sueskiego. Żołnierze maszerują i prowadzą ćwiczenia w zakresie walki wręcz - poinformowała telewizja Al-Dżazira. W środę upływa ultimatum postawione politykom przez armię w sprawie wyjścia z kryzysu.

Egipskie wojsko ćwiczy na ulicach Suezu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Andre Pain

02.07.2013 | aktual.: 02.07.2013 18:03

Agencja Reutera pisze, powołując się na źródła w egipskich służbach bezpieczeństwa, że żołnierze ze stacjonującej w Suezie Trzeciej Armii Polowej w nocy z poniedziałku na wtorek "zwiększyli swą obecność w mieście" i że ulice patrolują też pojazdy wojskowe.

Siły zbrojne Egiptu wystąpiły w poniedziałek z faktycznym ultimatum pod adresem konfrontowanego z masowymi protestami społecznymi prezydenta Mohammeda Mursiego, żądając, by politycy w ciągu 48 godzin uzgodnili plan przezwyciężenia obecnego kryzysu.

W nadanym przez państwową telewizję oświadczeniu minister obrony Egiptu, generał Abd el-Fatah Said es-Sisi, zaznaczył, że kraj znalazł się w niebezpieczeństwie po tym, gdy miliony Egipcjan wyszły w niedzielę na ulice, żądając ustąpienia Mursiego, a główna siedziba rządzącego islamistycznego Bractwa Muzułmańskiego została zdemolowana.

Według egipskich źródeł wojskowych, na które powołuje się Reuters, trwają przygotowania do rozmieszczenia żołnierzy na ulicach Kairu i innych miast, jeśli konieczne będzie zapobieganie kolejnym starciom między rywalizującymi frakcjami politycznymi.

Przedstawiciele egipskich władz zapewniają, że bezpieczeństwo Kanału Sueskiego nie jest zagrożone.

Prezydent i koalicja odrzucają ultimatum

Ultimatum armii zostało odrzucone przez egipskiego prezydenta; również koalicja islamskich ugrupowań, w której skład wchodzi Bractwo Muzułmańskie, w wydanym oświadczeniu "kategorycznie odrzuciła podejmowane przez niektórych próby wykorzystania armii do ataku na praworządność". Koalicja podkreśla, że docenia każdą próbę zmierzającą do rozwiązania obecnego kryzysu - jednak pod warunkiem, że szanuje ona konstytucyjne zasady.

O wsłuchanie się w głosy opozycji zaapelowała do Kairu Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka Navanethem Pillay. Swój apel do władz Egiptu skierował też Barack Obama. Amerykański prezydent podkreślił, że powinny one respektować głos Egipcjan, a demokracja nie kończy się na akcie wyborczym.

Tymczasem agencja Reutera poinformowała, że projekt mapy drogowej, którą zamierza realizować egipskie wojsko, jeśli nie dojdzie do porozumienia między prezydentem a opozycją, zakłada zmianę konstytucji w ciągu kilku miesięcy, a następnie wybory prezydenckie. Do czasu zmiany ustawy zasadniczej władzę sprawowałaby "rada tymczasowa".

Protesty nie ustają

Tymczasem setki tysięcy ludzi nieprzerwanie protestują na placu Tahrir w centrum Kairu. Domagają się dymisji Mohammeda Mursiego. Z kolei wokół pałacu prezydenckiego na północy egipskiej stolicy tłumy zwolenników Mursiego utworzyły kordon i bronią dostępu do budynku.

Zwolennicy prezydenta oskarżają opozycję o podżeganie do niepokojów. Z kolei opozycji nie podoba się zawłaszczanie przez Bractwo Muzułmańskie państwa i coraz bardziej katastrofalny stan gospodarki. - W Egipcie są kłopoty z dostawami prądu, brakuje benzyny, rośnie bezrobocie, a władza nie ma na to żadnego lekarstwa - tłumaczył w Polskim Radiu były polski ambasador w Kairze Grzegorz Dziemidowicz.

W proteście przeciwko obecnej sytuacji do dymisji podało się sześciu ministrów, a także rzecznicy - rządu i prezydenta. Sam Mohammed Mursi nie ma zamiaru ustępować.

Mursi jest pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem Egiptu, następcą obalonego dwa lata temu Hosniego Mubaraka.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)