"Efekt psychologiczny celem ataków w Londynie"
Czwartkowe eksplozje na trzech stacjach
londyńskiego metra i w autobusie nasuwają skojarzenia z
samobójczymi zamachami z 7 lipca, w których zginęło 56 osób i
ponad 700 zostało rannych, ale sprawcom przyświecał inny cel -
psychologiczny - oceniają analitycy z ośrodka badawczego Stratfor.
21.07.2005 | aktual.: 21.07.2005 18:53
"Koordynacja czwartkowych ataków i ich podobieństwo z zamachami z 7 lipca nie wyglądają na przypadkowe. Na uwagę zasługuje to, że tym razem posłużono się mniejszymi ładunkami wybuchowymi, których eksplozje zaplanowano w czasie mniejszego natężenia ruchu" - piszą eksperci.
Ich zdaniem "jest to atak obliczony raczej na wywołanie efektu psychologicznego (niż dużej liczby ofiar śmiertelnych). Celem było podważenie zaufania do transportu publicznego i zdolności władz do zapewnienia bezpieczeństwa w środkach komunikacji miejskiej".
Stratfor nie wyklucza, że sprawcami czwartkowych zamachów mogli być miejscowi sympatycy Al-Kaidy. "W Londynie mieszka duża grupa islamskich radykałów, którym mogło zależeć na spotęgowaniu efektu wywołanego przez zamachy 7 lipca. Wprawdzie Al-Kaida polega na dobrze przeszkolonych osobach, gotowych przeprowadzić atak, ale niezależni radykałowie są gotowi i chętni do umierania w imię dżihadu" - podkreślają analitycy.
Eksperci zauważają, że jednym z celów Al-Kaidy jest zainspirowanie i umotywowanie lokalnych sympatyków do działania na własną rękę w imię celów "bazy".
W ocenie Stratforu czwartkowe incydenty w Londynie ilustrują trudności związane z zapewnieniem bezpieczeństwa transportu publicznego w tak dużej aglomeracji miejskiej.
Andrzej Świdlicki