Dzwonili do ministra Siemoniaka, aby nie zrzucać na nich wody. Co poszło nie tak z powodzią w Nysie?
Radni Nysy chcą wyjaśnień w sprawie decyzji urzędników Wód Polskich przed i w trakcie powodzi, która zdewastowała miasto oraz decyzji i sposobu zarządzania akcją przez władze miasta i powiatu. W rozmowie z WP, starosta potwierdza, że sztab musiał dzwonić do ministra Tomasza Siemoniaka, aby ten nakazał zmniejszyć zrzut wody na miasto. To miało dać czas na wzmocnienie wałów i ewakuację mieszkańców.
19.09.2024 | aktual.: 19.09.2024 17:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Po tym jak sprzątniemy miasto, zwrócę się o wyjaśnienia do Wód Polskich, jakie było uzasadnienie dla zrzutów wody z jeziora Nyskiego w kierunku Nysy, ale też sprawdzenie jakie naprawdę były to wielkości i dlaczego nie opróżniono zbiornika przed powodzią, gdy było już wiadomo co się szykuje - mówi WP Sławomir Siwy, radny miasta.
- Wcześniej słyszeliśmy zapewniania, że nawet gdyby zrzuty były takie jak w 1997 roku, to miastu miała nie grozić powódź. Jak to jest, że trwający długo zrzut 1000 metrów na sekundę zrobił wyrwy w trzech miejscach umocnień i jak to jest, że rzeka Nysa Kłodzka w kulminacyjnych momentach zalewała także miasto? - pyta.
Tłumaczy, iż mieszkańcy podejrzewają, że w kluczowych momentach zrzuty były większe niż podawane oficjalnie komunikaty. To, że poziom wody podnosił się ponad deklarowany przez władze zrzut w ilości 1000 metrów sześciennych na sekundę, obserwowano po zalewaniu coraz wyższych płytek na murkach i wałach przeciwpowodziowych. Radny ma też pytania o działania przed powodzią, kiedy mimo prognoz zapowiadających deszcze, w jeziorze Nyskim nie była zwiększana rezerwa powodziowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kulisy powodzi. Dzwonili do ministra, aby przestano zrzucać wodę
Wątpliwościami dzieli się też Daniel Palimąka starosta nyski: - Ja nie mam kompetencji, aby to komentować, ale chciałbym, aby jakiś ekspert, osoba z boku, ocenił te decyzje (chodzi o zrzuty wody - red.). Tak, w pewnym momencie dzwoniliśmy już o pomoc do ministra Siemoniaka, aby zmniejszyć zrzut wody, bo potrzebujemy czasu na wzmocnienie osłabionych wałów - mówi.
"Połączony sztab gminy, powiatu i służb musiał mocno zabiegać o zgodę na szczeblu ministerialnym, na zmniejszenie zrzutu ze zbiornika, w celu naprawy wału rzecznego, na co Wody Polskie nie chciały dać zgody. Zgoda została wydana dopiero dzięki pomocy ministra Tomasza Siemoniaka" - pada w komunikacie urzędu miasta i gminy Nysa.
W Nysie opadła już woda, ale rosną emocje, bo zaczynają padać pytania, czy zrobiono wszystko, co należy aby przygotować się i zapobiec stratom w powodzi. Premier Donald Tusk podczas posiedzenia sztabu poprosił Wody Polskie o raport, na temat podejmowanych decyzji.
Wody Polskie twierdzą, że dobrze przygotowały zbiorniki
W sprawie działań Wód Polskich występują dwa wątki. Pierwszy odnosi się do przygotowań na powódź i zarzutu wyrażanego przez część mieszkańców, że w Jeziorze Nyskim i zbiornikach powyżej nie była zwiększana rezerwa powodziowa. O tej sprawie alarmowała redakcja "Nowiny Nyskie", której dziennikarze usłyszeli od pracownika Wód Polskich, że "nie ma takiej potrzeby".
Drugi wątek dotyczy wielkości zrzutów wody ze zbiornika Jezioro Nyskie do rzeki wpływającej do miasta. Chodzi o kluczowe godziny, obrony miasta. Według urzędników i części mieszkańców kontynuowanie dużych zrzutów przyczyniło się do zalania miasta.
- Nysę zalała rzeka Biała Głuchołaska, a zrzut ponad 1000m3/s przez jakiś czas ze zbiornika Nysie Kłodzkiej i to był dodatkowy cios - uważa radny Sławomir Siwy.
W środę podczas konferencji w Opolu prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska oświadczyła, że wcześniejsze opróżnienie zbiorników retencyjnych na rzece Nysie mogłoby zaszkodzić ich konstrukcji. - Pewnie ten zarzut dotyczy, że za późno spuszczaliśmy (chodzi o zrzut wody - red.). To nie jest prawda, myśmy spuszczali, natomiast my musimy spuszczać w odpowiedni sposób, dbając o to, żeby ten spust nie zaszkodził miastu, a po drugie dbając o to, żeby nie uszkodził infrastruktury - przekonywała dziennikarzy.
Dodała, że zbiorniki retencyjne nie mogły być "puste jak wanna po wypuszczeniu wody", ponieważ, aby zachować stateczność ich konstrukcji, trzeba w nich pozostawić część wody. - Proszę mi wierzyć, to wszystko jest ustalone razem ze starostą nyskim oraz z władzami nyskimi, więc to tak się nie dzieje. Zbiorniki były opróżniane, były przygotowane, miały rezerwę powodziową - zapewniała prezes Joanna Kopczyńska.
Jednak starosta nyski Palimąka stanowczo zaprzecza tym słowom. - Byliśmy tylko informowani o wielkości zrzutów, nie mieliśmy na to wpływu, a to nie jest uzgadnianie - mówi. Podtrzymuje, że to interwencja u Siemoniaka dała szansę miastu.
WP rozmawiała z ekspertem od bezpieczeństwa powodziowych, który uznał iż trudno na podstawie doniesień medialnych przesądzać, czyja jest racja. - Można odtworzyć przebieg decyzji i zdarzeń. Ale też należy pamiętać, że mamy do czynienia z klęską i dynamicznym żywiołem - komentuje.
Co poszło nie tak w Nysie? Komunikaty służb godzina po godzinie.
12 września, czwartek
Prognozy IMGW zapowiadają rekordowe opady w historii regionu. Już pada deszcz i urzędnicy oraz strażacy rozpoczynają przygotowania. W miejscowości Morów strażacy rozkładają rękawy przeciwpowodziowe wzdłuż brzegów rzeki, która prawie zawsze wylewa. Starosta Nyski ogłasza stan pogotowia przeciwpowodziowego.
Wody Polskie informują jedynie, że "plan działań prewencyjnych odpowiednich służb" zaprezentowano wojewodzie. Nie ma informacji o działaniach na zbiornikach.
13 września, piątek
Starosta nyski ogłasza alarm przeciwpowodziowy. Nagrywa wideo stojąc w ulewnym deszczu nad brzegiem rzeki Białka Głuchołaska, która przekracza stan alarmowy. Wieczorem publikuje zdjęcia, że jak strażacy gromadzą piasek i napełnione nim worki.
Wody Polskie: "Wciąż posiadamy duże rezerwy powodziowe na zbiornikach retencyjnych, dodatkowo zwiększone zostały odpływy wody. Aktualnie zbiorniki znajdujące się w zlewni Nysy Kłodzkiej są wypełnione w 31 proc. (zbiornik Otmuchów) i 38 proc. (zbiornik Nysa)".
14 września, sobota
Wody Polskie o godz 12: "Zwiększamy zrzuty ze zbiorników: - Nysa do 200 m3/s (zbiornik obecnie wypełniony w 47 proc.) Otmuchów do 250 m3/s (zbiornik obecnie wypełniony w 36 proc.)"
Godz. 18: "dyspozycja o zwiększeniu zrzutu wody ze zbiornika Nysa do 400 m3/s"
Godz. 23 "Zwiększono zrzut ze ze zbiornika Nysa do 600 m3/s"
Godz. 20.17: wpis burmistrza Nysy Kordian Kolbierza: "Nasze jezioro jest niemal w połowie puste i NA PEWNO jest w stanie zapobiec potencjalnej powodzi"
15 września niedziela
Godzina. 1.08 (pierwsza w nocy) burmistrz Kolbiarz ogłasza stan alarmowy w mieście i gminie. "Prawie całe miasto ma ogromny problem z nadmiarem wody". Odpływ na poziomie 1000 m3/s." - pisze na Facebooku. Mieszkanka odpisuje mu w komentarzu, że jej mąż wołał za przejeżdżającą strażą pożarną i policją, ale ci odjechali"
Godzina 13.39. Burmistrz Nyny pisze: "W związku z pęknięciem tamy w Stroniu Śląskim, zrzut wody z jeziora zwiększy się z obecnych 600, do 1000 metrów sześciennych na sekundę".
Godz. 15.17 Wpis burmistrza na Facebooku: Drodzy mieszkańcy! Niestety nie jesteśmy w stanie określić siły i kierunków grożącej nam powodzi. Generalnie bezpiecznie jest za rzeką! - pisze i apeluje o samoewakuację.
Komunikat Wód Polskich z godz. 20. potwierdza odpływ ze zbiornika w kierunku miasta na poziomie 1000 m3/s. W komunikacie pojawia się sformułowanie o prognozach pogody i prognozach hydrologicznych "obarczonych błędem".
"Przepływy w rzece Nysie Kłodzkiej miały być zdecydowanie niższe niż są aktualnie, wymaga to w tym momencie zwiększonych odpływów m.in. ze Zbiornika Nysa. (...) Zmienność danych wymaga bieżącej korekty odpływów ze zbiorników, tak aby pomieściły one możliwie największą ilość wody i jednocześnie pozwoliły uniknąć kulminacji fal na Odrze" - twierdzą urzędnicy.
Tego dnia w trakcie podtopień ginie lekarz. Woda zalewa szpital, którego pacjenci są przy zapadających ciemnościach ewakuowani pontonami. Dwa tomografy, rentgen i laboratorium szpitala zostają zalane. Sprzęt znajduje się w dolnej kondygnacji szpitala.
16 września, poniedziałek
Godzina 7.08 burmistrz informuje, że powódź w mieście uszkadzia wodociąg i już nikt go nie naprawi. "Zrzut z tamy (zbiornik Nysa) jest utrzymywany na poziomie 1000 m3/s."
Godzina 11.40 Powyżej zbiornika Nysa dochodzi do rozmycia przepustu zbiornika Topola i zbiornika Kozielno. Woda z tych dwóch zbiorników wpada do zbiornika Otmuchów (ten jest ostatni w kaskadzie przed Jeziorem Nyskim). Wody Polskie informują, że "zbiornik Otmuchów pracuje zgodnie z instrukcją".
Godz. 16.31 Burmistrz Nysy: "Wprowadzam stan ewakuacji". Pisze, żeby iść na wyższe piętra w budynku.
Godz. 16.58 Burmistrz: Od godziny 17.00 do 20.00 Wody Polskie zmniejszają zrzut wody z naszej tamy z 1000 do 800 m3/s.
Wody Polskie potwierdzają o godzinie 17: "Centrum Operacyjne Ochrony Przeciwpowodziowej RZGW we Wrocławiu wydało dyspozycję o zmniejszeniu odpływu wody ze zbiornika Nysa do 800 m3/s".
Według ustaleń WP to był skutek interwencji sztabu kryzysowego u ministra Siemoniaka.
Godzina 20.30 trzech mieszkańców Nysy: właściciel dyskoteki , szef warsztatu samochodowego, jego brat oraz apelują na Facebooku."Możemy pomoc sobie sami. Jest prowizorka" - pada na nagraniu. Proszą mieszkańców o pomoc w załataniu przeciekających wałów.
21.37 z relacji Macieja Zycha, lokalnego fotografa wynika, że na wały przyszły tłumy. Trwa akcja napełniania worków piaskiem i uszczelniania wału przeciwpowodziowego
17 września, wtorek
Godz. 2.25 Burmistrz: Dziękuję (...) Walczyliśmy o Nysę
Godzina 9.43 Pisze: "Wszystko wskazuje na to, że Nysa jest uratowana"
To jednak nie koniec. O 17.05 operator drona zauważa, że w pobliżu miasta woda z innego kierunku rozlewa się na pola i osiedle pod miastem.
Wody Polskie: W celu zminimalizowania szkód w zlewni Nysy Kłodzkiej poniżej zbiornika Nysa, (...) wydało dyspozycję o zmniejszeniu odpływu wody ze zbiornika Nysa do 600 m3/s.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski