"Dziś mamy co najmniej 800 tys. chętnych". KO szykuje się na marsz. Znamy kulisy
- Mamy trzy razy więcej zgłoszeń od chętnych do uczestnictwa w marszu niż 4 czerwca. Największa mobilizacja idzie spod Warszawy. 800 tysięcy uczestników to będzie minimum - zapowiada w rozmowie z WP polityk Koalicji Obywatelskiej, który pracuje przy organizacji Marszu Miliona Serc. Nasi rozmówcy zapowiadają rekordową frekwencję.
26.09.2023 | aktual.: 26.09.2023 21:24
Czy będzie milion? - Wiele na to wskazuje. Jest naprawdę mnóstwo roboty z organizacją, każdy, kto pracuje przy marszu, jest na łączach z lokalnymi strukturami, z prywatnymi osobami, które chcą nas wesprzeć. My już jako Koalicja Obywatelska właściwie wypełniliśmy pulę autobusów, teraz ludzie sami prywatnie się organizują, wynajmują autokary na własną rękę - opowiada czołowy polityk KO.
KO zmienia trasę marszu
Politycy największej partii opozycyjnej są na tydzień przed Marszem Miliona Serc w niezłych nastrojach. Przyznają, że "wielkim wyzwaniem" jest zorganizowanie wydarzenia, które ma przyciągnąć milion obywateli, a "Donald (Tusk) mocno podniósł poprzeczkę". Przypomnijmy: to szef PO po raz pierwszy ogłosił, że chce, by w marszu w stolicy wzięło udział co najmniej milion ludzi. Stąd nazwa wydarzenia.
- Naszym zadaniem jest teraz "dowieźć" to do celu. Szacujemy, że już na teraz mamy pewność udziału około 800 tysięcy ludzi, a do marszu został tydzień, więc jeszcze jest czas i przestrzeń na zachęcenie większej liczby osób - mówi nam polityk z władz Platformy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dowodem na to, że przedstawiciele formacji Donalda Tuska spodziewają się jeszcze większej mobilizacji niż 4 czerwca (wtedy w wydarzeniu brało udział - wg stołecznego ratusza - 500 tys. osób), ma być fakt, że trasa marszu będzie dłuższa - tak, by mogło na niej zmieścić się jeszcze więcej uczestników.
Jak dowiadujemy się nieoficjalnie, na trasie marszu będzie kilka scen, będzie też kilka przemówień. Politycy KO nie chcą zdradzać szczegółów, sugerują jednak, że należy się spodziewać nie tylko wystąpień polityków.
Referendum kontra marsz
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że KO podjęła decyzję o zorganizowaniu marszu na dwa tygodnie przed wyborami jeszcze w czerwcu - gdy mobilizacyjnym sukcesem opozycji okazał się marsz zorganizowany wtedy na fali oburzenia w związku z forsowaniem tzw. komisji "lex Tusk".
Lider PO o Marszu Miliona Serc poinformował jednak dopiero w lipcu - gdy telewizja TVN24 wyemitowała reportaż o panie Joannie z Krakowa. Przypomnijmy, że kobieta została poniżona przez policję podczas interwencji po tym, jak poinformowała swoją lekarkę, że wzięła tabletki poronne.
Zobacz także
Od kilku tygodni jednak o pani Joannie nie słychać, nie mówią o niej również politycy Platformy. Z tego, co wiemy, bohaterka reportażu nie będzie przemawiać podczas wydarzenia. Nikt z Platformy się również w tej sprawie z nią nie kontaktował.
- To nie będzie marsz jednego tematu, to będzie marsz sprzeciwu i nadziei. Najważniejsza będzie mobilizacja i pokazanie, o co się bijemy i po co walczymy. PiS ma referendum, my mamy marsz. Jak wywołamy za tydzień falę, to możemy te wybory wygrać - twierdzi polityk z władz KO.
Przyznaje, że liczy na sondażowe zyski. - Po 4 czerwca wybuchł gigantyczny entuzjazm, co przełożyło się na nasze wyniki. Potem ze względu na wakacje nastroje trochę siadły, ale prawdziwa kampania zaczyna się dopiero teraz - uważa rozmówca WP.
Jak dodaje, największym wyzwaniem dla organizatorów może być… pogoda. - Jeśli będzie słonecznie, ludzie będą się garnąć do wyjścia z domu. Jeśli lunie deszcz, będzie kiepsko - mówi osoba działająca przy organizacji marszu.
Jak zareaguje PiS?
Według naszych informacji formacja Donalda Tuska szykuje dużą kampanię internetową, która ruszy po marszu (choć spoty promujące marsz są emitowane w internecie). Na razie KO dość oszczędnie podchodziła do reklamy w sieci, ale to ma się zmienić już za kilka dni. Największa partia opozycyjna może wydać na nią miliony złotych.
Co w związku z marszem szykuje PiS? Konwencję wyborczą. Według naszych informacji partia rządząca postanowiła nie popełniać błędu z 4 czerwca, gdy oddała pole przeciwnikowi. - Kluczem jest to, by nie dać się sprowadzić do defensywy. Do marszu podchodzimy spokojnie, nie zamierzamy się do niego odnosić czy zniechęcać do uczestnictwa w nim - mówi jeden z posłów partii rządzącej.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl