Dziki koszyk
Pacjent jednego z krakowskich szpitali miał
być operowany. Podczas rozmowy z lekarzem usłyszał: "Można
zoperować metodą standardową, lecz będzie się dłużej goiło, dłużej
będzie trwała rehabilitacja. Ale można zastosować implant, dzięki
któremu wszystko przebiegnie łatwiej. To nowoczesna metoda.
Szpital nie stosuje jej standardowo. Koszty takiego zabiegu to..."
- tutaj padła suma, niewiele ponad tysiąc złotych - pisze "Dziennik Polski".
18.05.2004 | aktual.: 18.05.2004 06:56
Podział na metody standardowe i ponadstandardowe stosowany w takich wypadkach przez placówki medyczne jest samowolą i nie wynika z żadnych przepisów. Pacjenci nie powinni także płacić. Podany przez nas przykład nie jest odosobniony. Tomasz Filarski, rzecznik praw pacjenta w Małopolskim Oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia z teczek z podobnymi sprawami ułożył już spory stosik.
"W ostatnim czasie pojawiły się interwencje pacjentów związane ze stosowanym przez szpitale podziałem na świadczenia standardowe i ponadstandardowe nie wynikające ze stosownego rozporządzenia ministra zdrowia" - mówi Tomasz Filarski. "Świadczenia, które szpital określa jako standardowe, charakteryzują się dłuższym okresem pobytu w szpitalu, rehabilitacji i większym ryzykiem powikłań, gdyż nierzadko są to metody przestarzałe. Pacjent otrzymuje równocześnie propozycję zastosowania metody, według szpitala ponadstandardowej, za którą musi zapłacić".
Rzecznik praw pacjenta podkreśla, że takie działania są bezprawne. "To dziki koszyk" - mówi. (PAP)