Dziki azyl na szóstym piętrze
Siódemkę młodych, prawie tygodniowych dzików przygarnęła mieszkanka Szczecina Zofia Brzozowska. Zwierzęta czasowo zamieszkały na szóstym piętrze wieżowca w jej dwupokojowym mieszkaniu.
Pani Zofia, z zawodu nauczyciel fizyki i matematyki, od ponad trzydziestu lat opiekuje się chorymi i porzuconymi zwierzętami, głównie ptakami i nietoperzami. Ma też zezwolenie na opiekę nad zwierzyną łowną - lisami, jenotami, kunami i wiewiórkami. Tak młodymi dzikami jednak zajęła się po raz pierwszy.
Do mieszkania pani Zofii przywiózł je łowczy miejski z działek znajdujących się na terenie peryferyjnej dzielnicy Szczecina. Ktoś z mieszkańców zawiadomił, że na działce jest kopiec z małymi dzikami, ale nie ma przy nich lochy. Po dwóch dniach obserwacji, gdy matka młodych nie wróciła, łowczy przywiózł warchlaczki do pani Brzozowskiej.
Dziczki zamieszkały w jednym z pokojów, w dużym kartonie, wyścielonym sianem. "Kiedy do mnie trafiły, były bardzo głodne i zmarznięte, prawie bezwładne" - powiedziała opiekunka zwierząt. Teraz dziki są już w bardzo dobrej kondycji, choć pani Zofia nie ukrywa, że są ogromnie kłopotliwe, a ich utrzymanie niezwykle kosztowne.
"Trzeba je karmić butelką ze smoczkiem co dwie godziny, w dzień i w nocy, specjalnym mlekiem z odżywką. Każdego dzika osobno muszę brać na kolana, ale zawsze jakaś osoba musi mi pomagać, bo są bardzo ruchliwe - wiercą się i potrafią kaleczyć palce aż do kości" - wyjaśniła.
Dzienna stawka żywieniowa całej siódemki to niemal 70 zł. "Na razie pożyczam pieniądze, ale ochrona środowiska zobowiązała się mnie dofinansować" - dodała Brzozowska.
Dziki pozostaną u swojej opiekunki jeszcze przez parę tygodni, a potem zostaną przewiezione do leśniczówki pod Poznaniem. (jask)