Dziewczynka po rekonstrukcji twarzy wraca do domu
Już nie mogłam wytrzymać w tym szpitalu. Napisałam do docenta list, że proszę o dwa tygodnie urlopu. Dał mi! - cieszy się Iza Toch. Wyszła na dwutygodniową przepustkę z krakowskiego Uniwersyteckiego
Szpitala Dziecięcego. Wielkanoc spędzi z rodziną - pisze "Dziennik
Zachodni".
15.04.2006 | aktual.: 15.04.2006 08:53
Przed wyjściem ze szpitala na zoperowaną buzię dziewczynki pielęgniarki nałożyły świeże plastry ściągające. Obejrzał ją docent Jacek Puchała i dał buziaka na pożegnanie. Wesołych świąt, Izo! I nie zapominaj o ćwiczeniach! - przykazał.
Zaraz też po powrocie do domu przy ul. Agnieszki w Katowicach dziewczynka wraz z braćmi Kamilkiem i Michałem zabrała się za szykowanie wielkanocnego koszyczka. Na jajka nakładali kolorowe naklejki. Razem zaniosą go w sobotę do kościoła i poświęcą. W wazonie stoją już bazie, a na meblach leżą serwetki z motywami wielkanocnymi. Gotowania i pieczenia nie będzie, bo cała rodzina Tochów spędzi święta u cioci Beaty w Jaworniku pod Myszkowem.
To dom z ogrodem, a dookoła same lasy. Zamiast siedzieć przy stole, dzieciaki będą mogły się wybiegać. Córka przez dwa miesiące nie wychodziła na dwór, a w końcu jest już wiosna. Przyda się jej trochę świeżego powietrza - mówi pani Agnieszka, mama Izy. Na stole pojawią się frykasy przygotowane przez babcię Zosię. Będą ciasta, sałatki, wędliny i oczywiście jajka na twardo.
Potem pojedziemy do Sosnowca i zamieszkamy u babci Zosi. W naszym mieszkaniu jest grzyb. Boję się, że Iza złapie infekcję. Lepiej dmuchać na zimne! Ale już za dwa miesiące przeprowadzimy się do nowego mieszkania na Tysiącleciu. To taki nasz "zajączek" od samorządu. Przyznano nam trzy pokoje z centralnym ogrzewaniem w bloku- mówi Agnieszka Toch.
To dzięki wiceprezydent Katowic Krystynie Siejnie, którą wzruszyła historia dziewczynki. Mieszkanie ma 47 metrów. Jest suche i jasne, ma centralne ogrzewanie. Najważniejsze jednak, że nie jest drogie. Ani ja, ani mąż nie mamy pracy. Musimy uważnie wydawać każdą złotówkę - podkreśla Agnieszka Toch. Dziękujemy za ten prezent! - dodaje.
W lutym 2005 roku Iza została ciężko poparzona. Prawie dwa miesiące spędziła na intensywnej terapii Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach. Przez ten czas była w śpiączce. Miała poparzone 70 proc. ciała. To cud, że przeżyła - opiniowali specjaliści. Trzy miesiące temu stał się kolejny cud. Doc. Jacek Puchała - krakowski chirurg o złotych rękach - zakwalifikował katowiczankę do zabiegu rekonstrukcji twarzy. Była drugim dzieckiem w kraju, u którego przeprowadzono ten zabieg przy pomocy integry, czyli sztucznej skóry.(PAP)