Dziewczyna z domu dziecka marzy o własnym mieszkaniu
Paulina Galas chce być szczęśliwa. Marzy, by zamieszkać z synkiem Kacperkiem we własnym mieszkaniu. Gotować mu obiady, opiekować się nim. Może znajdzie się tu też miejsce dla przyszłego męża, albo przyjaciela. Problem w tym, że Paulina jest poważnie chora i potrzebuje opieki oraz pomocy.
11.07.2007 | aktual.: 11.07.2007 09:30
Kacperek ma trzy latka. Śliczny, zadbany chłopczyk. Podbiega, podaje rękę. Potem biegnie do mamy i się do niej tuli. Choruje na porażenie mózgowe. Jego mama skończyła 21 lat. Ładna, schludnie ubrana dziewczyna. Od wielu lat zmaga się z poważną chorobą psychiczną. – Chcę, jak najszybciej zamieszkać u siebie. Nie chcę żyć u obcych – mówi młoda kobieta. Gdy miała 10 lat jej mama zachorowała. Dziewczynka musiała iść do domu dziecka. Zamieszkała w placówce prowadzonej przez siostry elżbietanki. Dobrze się uczyła, skończyła liceum. Od czasu do czasu miała ataki choroby, ale wówczas nie były one groźne.
Matka ją wyrzuciła
W domu dziecka poznała chłopaka. Zaszła w ciążę, urodziła Kacpra. Ojciec chłopca zginął tragicznie. Została sama. Dwa lata temu od nas odeszła – mówi siostra Emilia, dyrektorka Domu Dziecka Promyczek. Zamieszkała u swojej mamy. Tam miała poczekać, aż jej mieszkanie, które otrzymała od miasta, wyremontują robotnicy. Pokój z kuchnią i łazienką, w starej poniemieckiej kamienicy był całkowicie zrujnowany. Ale w rodzinnym mieszkaniu ujawniła się choroba Pauliny. Jej mama, zmagająca się od lat z zaburzeniami psychicznymi, wyrzuciła ją z domu. Wróciła więc do sióstr. Mieszkała tutaj wraz z synkiem. Śpiewała, pisała wiersze. W jednym z nich napisała: „Życie, to walka o swoje, więc żyj i walcz, a będzie twoje”. W listopadzie minionego roku Paulina zachorowała. Leczyła się w szpitalu psychiatrycznym w Złotoryi. Tutaj poznała Edwarda. Ten 24-letni chłopak przed kilku laty został bardzo ciężko pobity. Ma napady depresji, cierpi na bezsenność. Wymaga opieki. –_ Gdy przyjechałam w odwiedziny do syna poznałam Paulinkę_
– wspomina Jolanta Hofmańska, mama Edzia. Mój syn się z nią zaprzyjaźnił. Paulinka zaśpiewała mi kilka piosenek i zapytała, czy może mówić do mnie mamo. Zgodziłam się. Po tygodniu, podczas kolejnych odwiedzin Paulinka mówiła lekarzom i pielęgniarkom, że jestem jej mamą. Na święta Bożego Narodzenia dostali przepustkę ze szpitala. Spędzili je u pani Hofmańskiej. Razem z Edziem odwiedzali Kacpra, który był wówczas w domu dziecka u sióstr – mówi pani Jolanta. Poznałam ją bliżej. Nawiązała się między nami nić przyjaźni.
Oddali dziecko
Paulina wyszła ze szpitala w połowie stycznia tego roku. Jej mama nie przyjęła jej do domu. U sióstr też nie mogła zamieszkać. Przygarnęła ja pani Jolanta. Paulinka jest miłą dziewczyną – opowiada przybrana mama. Jakoś jej się układa z Edziem. Nie ma się co oszukiwać. Edziu nie znajdzie i nie będzie żył z normalną dziewczyną. Tak samo Paulinka nie zwiąże się z normalnym chłopcem.
Pani Jolanta uszczęśliwiła Paulinę, gdy wystąpiła do sądu o przyznanie jej opieki nad Kacperkiem. Sędzia się zgodziła. Dziecko wróciło do mamy. Paulinka ma ograniczone prawa rodzicielskie – wyjaśnia pani Jolanta. Ja się nimi opiekuję. Pilnuję, żeby regularnie brała lekarstwa, nie denerwowała się. Gdy ma spokój, to funkcjonuje normalnie.
Czeka na koniec remontu
Dziewczyna codziennie przychodzi do swojego mieszkania. W jego remoncie pomaga jej chłopak. Dom dziecka znalazł sponsorów, którzy kupili piec do centralnego ogrzewania, lodówkę, pralkę automatyczną i panele. Ale przydałby się drzwi, kafelki, czy meble. Sporo pieniędzy przekazał Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Dokłada też pani Hofmańska. Paulina ma pieniądze na utrzymanie siebie i dziecka. Z pomocy społecznej dostaje w sumie 1400 zł.
Wprowadzę się do swojego mieszkania pod koniec lipca – cieszy się Paulina. Zamieszkamy z Kacperkiem i Edziem. Teraz czuję się o wiele lepiej, gdy widzę koniec remontu. Trzeba spróbować samodzielnego życia.We wrześniu Paulina rozpocznie naukę w szkole policealnej. Chodziłam już do niej, ale musiałam przerwać z powodu choroby – wspomina.
Oczywiście, że będę się nimi opiekowała – zapewnia pani Jolanta. Mój syn i Paulinka nie mogą żyć zupełnie samodzielnie. – My bardzo kochamy Paulinkę – dodaje siostra Emilia. Zawsze może liczyć na naszą pomoc. Mamy pewne obawy, czy sobie poradzi, ale tacy ludzie mają prawo do w miarę normalnego życia. Bo właśnie życie jest najdroższą dla człowieka rzeczą – napisała w jednym z wierszy Paulinka. „Dane jest raz człowiekowi i trzeba je przeżyć tak, aby nie płonąć ze wstydu za lata przeżyte bez celu”. •
Zygmunt Mułek