Dziennikarze w Iraku to potencjalny cel
Irak jest bardzo niebezpiecznym i trudnym
terenem pracy dla dziennikarzy, ponieważ są oni uważani tam za
ludzi z Zachodu i przez to za potencjalny cel ataku - powiedział
brytyjski ekspert Paul Beaver z prestiżowego
pisma "Jane's Defence".
07.05.2004 15:50
"Nie ma wypróbowanego sposobu na to, by dziennikarz mógł w Iraku się ochronić przed możliwym atakiem. Musi stosować się do instrukcji Amerykanów, albo zrezygnować z wyjazdu" - podkreśla.
Według niego, sytuacja dziennikarzy pogorszyła się po czwartkowym oświadczeniu Osamy bin Ladena. Przywódca Al-Kaidy wezwał do zabijania wysokich rangą przedstawicieli Stanów Zjednoczonych i ONZ.
Z fatwy opublikowanej na stronie internetowej, znanej ze wspierania muzułmańskich radykałów, wynika, że za głowę amerykańskiego cywilnego administratora Iraku, Paula Bremera, Al- Kaida wyznaczyła nagrodę w postaci 10 kilogramów złota. Tyle samo - za zabicie szefa Narodów Zjednoczonych Kofi Annana czy ONZ- wskiego wysłannika do Iraku Lakhdara Brahimiego.
Beaver sądzi, że nalepka PRESS, która figurowała na przedniej szybie samochodu, którym podróżował Waldemar Milewicz nie ma w Iraku żadnego znaczenia z punktu widzenia potencjalnych zamachowców i nie jest żadną przepustką zapewniającą bezpieczeństwo.
_ "Dziennikarze przez sporą część Irakijczyków są uważani za element obcego aparatu przemocy i w tej wojnie nie są postrzegani jako neutralna siła"_ - podkreśla Beaver.
Brytyjski ekspert radzi dziennikarzom, by byli ostrożni, zdobywali informacje u miejscowej ludności i oceniali sytuację. Przede wszystkim zaleca im, by "nie kłuli w oczy" i nie obnosili się z tym, że są cudzoziemcami.