ŚwiatDziennikarze uwolnieni dzięki francuskiemu wywiadowi

Dziennikarze uwolnieni dzięki francuskiemu wywiadowi

Uwolnienie francuskich dziennikarzy, trzymanych w Iraku w niewoli ponad cztery miesiące, jest zasługą francuskiego wywiadu DGSE - podał dziennik "Le Monde" z datą czwartkową.

22.12.2004 | aktual.: 22.12.2004 17:52

Dziennik pisze, że to specjalnie wyznaczona ekipa DGSE prowadziła negocjacje z porywaczami, które w końcu doprowadziły do zwolnienia Christiana Chesnota i Georges'a Malbrunota.

Cytując nieokreślone bliżej źródła, "Le Monde" podał, że do wypuszczenia dziennikarzy na wolność mogło dojść już wcześniej, jednak na przeszkodzie stanęła awanturnicza wyprawa na Bliski Wschód deputowanego Didiera Julii. Ów poseł rządzącej centroprawicy, znany z sympatii do obalonego reżimu Saddama Husajna, na początku października pojechał do Damaszku i ogłosił, że od uwolnienia zakładników dzielą go dwa kroki.

Od jego misji odcięły się potem władze w Paryżu, choć prasa ujawniła, że resort dyplomacji udzielił Julii cichego wsparcia w przedsięwzięciu. Po buńczucznych deklaracjach Julii i burzy, jaką wywołały one w Paryżu, porywacze z grupy Islamska Armia w Iraku zerwali wszystkie kontakty z francuskimi władzami.

Ponowny kontakt wywiad nawiązał w połowie listopada i "wtedy sprawy nabrały tempa" - pisze "Le Monde". "Od trzech tygodni byliśmy w pogotowiu, gotowi na wydanie zakładników, co mogło nastąpić każdego dnia" - cytuje dziennik swoje źródła.

"Le Monde" zaznacza, że tak samo jak porwanie, okoliczności uwolnienia dziennikarzy pozostają niejasne i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zostaną ujawnione. W szczególności rodzi się pytanie, czy za zakładników zapłacono okup.

Źródła gazety twierdziły już w listopadzie, że porywacze nie zażądali pieniędzy: "Gdyby tak było, zapłacilibyśmy bez zwłoki i wyrzutów sumienia". "Le Monde" zaznacza jednak, że "szpiegostwo jest sztuką kamuflażu i dywersji i nie sposób na razie odróżnić tutaj fałszu od prawdy".

Dziennik pisze też, że zakładnicy niemal do końca byli przetrzymywani w Faludży. Tam w listopadzie został odnaleziony przez amerykańskich żołnierzy syryjski kierowca obu dziennikarzy. Powiedział jednak, że przebywał z nimi tylko dwa tygodnie po porwaniu 20 sierpnia, a potem zostali rozdzieleni. Reszta francuskiej prasy skłania się ku poglądowi, że dziennikarzy więziono w Latifii, na drodze z Bagdadu do Hilli.

W komentarzu "Le Monde" pisze, że "czas wyjaśnień jeszcze nie nadszedł", ale któregoś dnia należy ujawnić przebieg czteromiesięcznych negocjacji z porywaczami, "w których oczywiście tajne służby odegrały decydującą rolę".

Michał Kot

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)