PolskaDziennikarze "Faktu" nie wejdą do Sejmu?

Dziennikarze "Faktu" nie wejdą do Sejmu?

Proponowany przez jednego z posłów zakaz wstępu niektórym dziennikarzom do Sejmu nie godziłby w nich, ale w
czytelników - powiedział, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy
Andrzej Krajewski. Wiesław Woda (PSL) zaproponował, by zakazać wstępu
do Sejmu dziennikarzom "Faktu". Stało się to po tym, gdy sekretarz
obrad izby odczytał informacje o nie zamieszczonych w prasie
sprostowaniach dotyczących przekłamań na temat posłów i Sejmu.
Sprostowania te odnosiły się głównie do artykułów w dzienniku
"Fakt".

09.09.2004 | aktual.: 09.09.2004 15:43

Zdaniem Krajewskiego, jest oczywiste, że prasa nie lubi sprostowań i w tych sprawach są stałe kontrowersje między tymi, którzy są opisywani i opisującymi. Jeśli jednak dzisiaj zakaże się wstępu do Sejmu dziennikarzom "Faktu", to jutro ktoś inny zgłosi, że nie lubi "Nie", a potem pójdą "Fakty i Mity" lub Radio Maryja - uważa Krajewski.

Posłowie powinni pamiętać, że każdy z tych tytułów ma swoich czytelników. Tak naprawdę przez zakaz nie godzi się w poszczególnych dziennikarzy, ale w samych czytelników, do których te tytuły docierają, a czytelnicy to są przecież wyborcy - podkreślił Krajewski. Zaapelował, by posłowie zastanowili się nad tego rodzaju zakazami, gdyż są one "podważeniem istoty roli prasy, która informuje wyborców o tym, co się dzieje w Sejmie, a do czego wyborcy mają prawo".

W myśl obowiązującego w Polsce prawa, w przypadku niezamieszczenia sprostowania w gazecie, osoby, które uważają się za poszkodowane mogą wystąpić na drogę sądową. Sądy często oddalają jednak takie sprawy ze względu na znikomą szkodliwość czynu, a także wówczas, gdy nadsyłane sprostowania nie mają charakteru sprostowania.

W roku 2002 np. umorzono postępowanie przeciw regionalnemu "Kurierowi Porannemu", który nie zamieścił pism od Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego; sąd uznał, że nie były to sprostowania, lecz polemiki.

W 2003 r. Prokuratura Apelacyjna zaleciła ze względu na "uchybienia formalne" wycofanie postępowania przeciw ówczesnemu redaktorowi naczelnemu "Rzeczpospolitej" Maciejowi Łukasiewiczowi za nieopublikowanie sprostowania. Sprawa dotyczyła publikacji w "Rzeczpospolitej" artykułów o powiązaniach toruńskiego sędziego Zbigniewa Wielkanowskiego z gangsterami. Nieopublikowane, a przysłane do redakcji przez rzecznika prasowego Sądu Okręgowego i prezesa Sądu Rejonowego w Toruniu pisma - zdaniem biegłych - zawierały bowiem "treści arbitralne, niejasne i dygresyjne".

Pozwano także "Gazetę Wyborczą", która nie zamieściła sprostowania po artykule o kieleckim kandydacie SLD do parlamentu Robercie Siejce w roku 2001. W gazecie napisano, że po spożyciu alkoholu wraz z kolegami zrywał plakaty wyborcze, ubliżał policjantom i straszył ich zwolnieniem z pracy. W trakcie procesu Siejka przyznał, że był po spożyciu alkoholu, ale "czuł się trzeźwy". Sprawę przegrał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)