Dziennikarz wygrał z Kancelarią Sejmu. Nie musi publikować sprostowania
Paweł Wroński nie musi publikować sprostowania swojego tekstu. Kancelaria Sejmu pozwała go ws. sprecyzowania, kto jest ekspertem Biura Analiz Sejmowych. Poszło również o użycie słowa "czystka" w artykule.
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" w 2017 roku napisał tekst o zwolnieniu Jakuba Borawskiego z Biura Analiz Sejmowych. "Z BAS odchodzą lub są wyrzucani pracownicy, którzy mieli opinie bezstronnych i apolitycznych. W ciągu roku odeszło kilkunastu ekspertów. Kilka tygodni temu marszałek Sejmu zwolnił wiceszefa Jakuba Borawskiego" - pisał w swoim tekście Paweł Wroński.
Kancelaria Sejmu domagała się sprostowania, że Prawo i Sprawiedliwość przeprowadzała "czystki" w Sejmie - informują wirtualnemedia.pl. Kością niezgody okazało się również nazywanie "ekspertami" osób spoza Biura Analiz Sejmowych. Kiedy redakcja odmówiła, skierowano sprawę do sądu. Po rocznym procesie dwóch instancji Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w całości wniosek.
Wyrok jest prawomocny. - Swoją drogą Sejm ma bardzo dużo pieniędzy, jeśli do tak błahej sprawy angażuje na rok sądy dwóch instancji i dwie kancelarie prawne - skomentował decyzję dziennikarz "GW". Z kolei główny bohater artykułu skierował sprawę do sądu pracy. W lipcu tego roku Jakub Borawski został prawomocnie przywrócony do pracy.
Źródło: wirtualnemedia.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl