Dziennikarz uderzony przez ochroniarza na Przystanku Woodstock
Dziennikarz TVN 24 Artur Zakrzewski otrzymał cios w klatkę piersiową od ochroniarzy z "Przystanku Woodstock" w Żarach. Później z imprezy wyproszono całą ekipę telewizji TVN. Zdarzenie miało miejsce na niedostępnym dla publiczności miejscu za sceną.
02.08.2003 12:58
Jak powiedział PAP Zakrzewski w wydzielonym miejscu jadł obiad z resztą ekipy. W pewnym momencie zauważyli, że kilku ochroniarzy prowadzi młodego mężczyznę. Wprowadzono go do białego namiotu. "Część namiotu uchyliła się i zobaczyliśmy jak ochroniarze biją chłopaka. Uderzali go pałką i kopali po całym ciele" - opowiadał Zakrzewski.
Dodał, że wysłał operatora po kamerę i policję a sam pobiegł do namiotu. Wtedy jeden z ochroniarzy uderzył go. "Otrzymałem cios w klatkę piersiową. Aż się wywróciłem" - mówił Zakrzewski. "Przybyłym na miejsce policjantom chłopak przyznał, że został pobity" - zaznaczył dziennikarz.
Tymczasem rzecznik lubuskiej policji powiedział PAP, że funkcjonariusze nie otrzymali zgłoszenia o pobiciu przez ochroniarzy imprezy.
Później do ekipy TVN 24 podbiegł Jurek Owsiak. "Zerwał nam akredytacje i powiedział, że złamaliśmy regulamin" - powiedział producent PAP TVN 24. Dodał, że Owsiak nie reagował na żadne próby porozumienia. "W końcu krzyknął do nas: 'to mój teren. Ja tu rządzę'" - przyznał producent.
Następnie ze sceny Owskiak krzyknął do prawie 400 tys. tłumu, że TVN złamał regulamin i jest tu "niepożądany". Po tym oświadczeniu do samochodów ekipy TVN 24 podbiegali młodzi ludzie i wulgarnie wyzywali stojące tam osoby.
Bogdan Waszkiewicz jeden z głównych oragnizatorów "Przystanku Woodstock" zaprzeczył całej realcji dziennikarza. "Jesteśmy zaszokowani całą sytuacją. Ochroniarze zareagowali na niebezpieczną sytuację, wyciągnęli z tłumu podejrzanego człowieka. Później na policji okazało się, że miał przy sobie dwa bagnety. Tymczasem zachowanie dziennikarza TVN 24 było bardzo dziwne. Mężczyzna był agresywny" - mówił Waszkiewicz.
Na pytanie dlaczego dziennikarz został uderzony przez ochroniarza, Waszkiewicz powiedział: "To bzdura. On może teraz mówić, że bomba na niego spadła. Ochroniarze zareagowali właściwie" - tłumaczył.
Waszkiewicz dodał jeszcze, że nie chce niczego sugerować ale dziennikarz "zachowywał się tak jakby był pod wpływem środków pobudzających".
Wcześniej kilka osób z Pokojowego Patrolu powiedziało dziennikarce PAP, że nie może wejść na teren za sceną bo "dziennikarz TVN 24 upił się i wszczął awanturę".
Tymczasem Artur Zakrzewski na Komendzie Powiatowej Policji w Żarach odbył badanie alkomantem, który wykazał zero alkoholu.