"Dziennikarz" i miliony z państwowej agencji
Marcin Wątrobiński, zastępca redaktora naczelnego "Głosu Wielkopolskiego", jednej z gazet należących do Orlenu, jest równocześnie biznesmenem. Spółka Syntplant, w której Wątrobiński jest prezesem i współwłaścicielem, w ubiegłym roku dostała ponad 10 mln złotych dofinansowania z państwowej agencji. Wątrobiński prowadzi też m.in. firmy, które oferują pomoc w organizacji przetargów i "kojarzenie przedsiębiorstw".
"Organizowanie przetargów. Wsparcie przy tworzeniu specyfikacji zamówienia. Przygotowywanie dokumentacji ofertowej. Analiza projektu umowy. Przygotowywanie projektów odwołań i zapytań do zamawiających. Pomoc w realizacji zamówienia w kwestiach formalnych. Pomoc w dochodzeniu roszczeń" - to tylko część oferty firmy Staropolskie Towarzystwo Brokerskie, w której wspólnikiem oraz członkiem zarządu jest Marcin Wątrobiński.
Wątrobiński, gdy nie pomaga w organizowaniu przetargów, redaguje teksty w wydawanym w Poznaniu "Głosie Wielkopolskim". 15 lipca został zastępcą redaktora naczelnego, którym jest Wojciech Wybranowski. Wątrobiński zarządza obszarami związanymi z subregionami. Jak informował portal Wirtualnemedia.pl, jest on przede wszystkim odpowiedzialny za serwisy Naszemiasto.pl oddziału wielkopolskiego (funkcjonują m.in. w Chodzieży, Śremie, Pile, Kaliszu, Koninie czy Gnieźnie).
Nowy pracodawca nie ujawnił żadnych informacji na temat dotychczasowego doświadczenia dziennikarskiego nowego wicenaczelnego. W jego życiorysie nie ma informacji, żeby kiedykolwiek wcześniej miał związek z dziennikarstwem. W jednym z serwisów społecznościowych Wątrobiński umieścił informację, że studiował prawo w Poznaniu.
O tym, jak ryzykowne jest łączenie dziennikarstwa z biznesem, mówi Wirtualnej Polsce Piotr Pytlakowski, dziennikarz śledczy "Polityki". - To jest ewidentny konflikt interesów. Nawet w latach 90., gdy media budowali lub kupowali ludzie z różną proweniencją, to funkcje redakcyjne pełnili dziennikarze. A nie biznesmeni. A skoro pan Wątrobiński nigdy nie miał do czynienia z dziennikarstwem, to rodzi się pytanie, dlaczego kogoś takiego na swojego zastępcę wybrał naczelny gazety Wojciech Wybranowski - wskazuje Pytlakowski.
- Po drugie, skoro Wątrobiński jest biznesmenem i ma swoje spółki, to ktoś, kto chce mieć wpływ na gazetę, może zostać klientem Wątrobińskiego i dochodzimy do sytuacji bardzo wątpliwej etycznie - dodaje.
Jak wynika z Krajowego Rejestru Sądowego, Marcin Wątrobiński funkcjonuje w dziewięciu spółkach, fundacjach i stowarzyszeniach. Część z nich znajduje się w upadłości, część nie prowadzi żadnej działalności. Wątrobiński jest w nich prezesem, członkiem zarządu, prokurentem lub członkiem rady nadzorczej.
O ile KRS, ze względu na opóźnienia w sądach, może zawierać dane nie do końca aktualne, to Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych, gromadzący informacje o polskich przedsiębiorcach, jest źródłem niezawodnym. Jak poinformowało nas Ministerstwo Finansów, "zgłoszenia informacji do CRBR odbywają się elektronicznie i są publikowane na bieżąco".
16 grudnia 2021 r. Marcin Wątrobiński występował w CRBR jako beneficjent czterech spółek:
- Biuro Projektów Naftoprojekt Kielce
- Staropolskie Towarzystwo Inwestycyjne
- Staropolskie Towarzystwo Brokerskie
- Syntplant
Biuro Projektów Naftoprojekt Kielce zawiesiło działalność 1 kwietnia 2019 r., ale wciąż aktywna jest strona spółki. Marcin Wątrobiński widnieje na niej jako prezes.
Staropolskie Towarzystwo Inwestycyjne (STI), w którym Wątrobiński posiada 55 proc. udziałów, prowadzi działalność brokera ubezpieczeniowego pod marką Broker4u. Spółka według ostatniego dostępnego raportu za 2019 r. przyniosła 8 tys. złotych strat. W 2020 r. dostała 84,6 tys. zł od Polskiego Funduszu Rozwoju w ramach tarczy antycovidovej. Nigdzie na stronie firmy nie ma informacji, że jej udziałowiec jest aktywnym dziennikarzem.
Za to na stronie STI jest odnośnik do Staropolskiego Towarzystwa Brokerskiego (STB). To właśnie ta firma, gdzie Wątrobiński jest członkiem zarządu oraz właścicielem 55 proc. udziałów, oferuje "organizowanie przetargów". "Korzystanie z naszych usług doradczych i produktów ubezpieczeniowych w pełni dostosowanych do indywidualnych potrzeb pozwala uzyskać wymierne korzyści przy zachowaniu maksimum bezpieczeństwa" - czytamy na stronie STB.
Firma została zarejestrowana 18 stycznia 2018 r., ale do dziś nie złożyła żadnego sprawozdania do KRS, więc nie wiemy, jak w praktyce wygląda jej działalność. Ze strony STI można też trafić na stronę "Marcin Wątrobiński Doradztwo Prawne". Nie wiemy, w jakiej formie wicenaczelny "Głosu Wielkopolskiego" prowadzi tę działalność. W KRS nie ma po niej śladu, w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej jest informacja, że pod poznańskim adresem, który występuje też przy innych jego spółkach, Wątrobiński prowadził działalność prawniczą między 2005 r. a 2018 r., ale na dziś jest ona zawieszona.
Po Marcinie Wątrobińskim nie ma też śladu na listach prowadzonych przez rady adwokatów w Poznaniu i Kielcach (Wątrobiński przez lata mieszkał w świętokrzyskiej Włoszczowie) ani przez tamtejsze izby radców prawnych.
Za to na stronie "Marcin Wątrobiński Doradztwo Prawne" możemy znaleźć ofertę m.in. pomocy w podniesieniu konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw, kojarzenia przedsiębiorstw, pomocy w pozyskiwaniu kapitału, przygotowywania dokumentów oraz opinii w sprawach dotyczących obrotu gospodarczego.
Jest też cała zakładka dotycząca zamówień publicznych: "prowadzenie spraw związanych z postępowaniem odwoławczym od przeprowadzonego postępowania o zamówienie publiczne", "analiza dokumentacji przetargowej i ofert przetargowych", "występowanie w charakterze pełnomocnika".
Kolejny biznes Marcina Wątrobińskiego to Syntplant. Spółka została zarejestrowana w 2012 r., ale na stronie czytamy, że ma "kilkunastoletnie doświadczenie, które umożliwiają uniknięcie błędów oraz rozwiązanie problemów przy realizacji projektów".
Marcin Wątrobiński posiada w Syntplant 83 proc. udziałów i jest prezesem zarządu. Niestety ostatnie dostępne sprawozdanie finansowe firmy dotyczy roku 2019 - 9 tys. złotych straty.
Czym zajmuje się spółka? "Pomost technologiczny dla wdrożeń innowacyjnych wyrobów medycznych opartych o najnowocześniejsze technologie. Realizujemy również swoje projekty badawczo-rozwojowe pod własnymi markami. (...) Wyjątkowa struktura organizacyjna zapewniająca bezpieczeństwo i korzyści dla innowatorów oraz inwestorów" - czytamy na stronie Syntplant.
O projekty realizowane przez Syntplant zapytaliśmy Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. To agencja podległa Ministrowi Edukacji i Nauki, która dzieli fundusze, w tym te unijne, przeznaczone na rozwój nauki w Polsce. Z informacji, które przekazał nam rzecznik NCBiR Jakub Lackorzyński, wynika, że firma Wątrobińskiego otrzymała w sumie dofinansowanie w kwocie 10,4 mln złotych. Na co? 2 marca 2020 r. została podpisana umowa na projekt "Opracowanie zindywidualizowanych implantów biodegradowalnych do zabiegów rekonstrukcji kości". Kwota dofinansowania w przypadku tego projektu wyniesie dokładnie 6 866 593,27 zł.
Całość projektu ma wartość 7,9 mln i realizuje go konsorcjum, w którym firma Wątrobińskiego jest liderem, a zaangażowani są także państwowy Instytut Technologii Bezpieczeństwa "MORATEX" z Łodzi oraz Uniwersytet Medyczny im. Piastów Śląskich we Wrocławiu. Ma się on zakończyć do grudnia 2023 r., a w jego efekcie mają powstać rozwiązania, dzięki którym będzie można wytwarzać m.in. spersonalizowane implanty twarzoczaszki oraz sklepienia czaszki na zamówienie dla konkretnego pacjenta.
Z kolei umowa na projekt "Zaawansowane układy hydrożelowe do leczenia trudno gojących się ran" została podpisana 28 grudnia 2020 r. Kwota dofinansowania w przypadku tego projektu wyniesie 3 505 794,43 zł. Firma Wątrobińskiego będzie go realizowała z państwowym Instytutem Niskich Temperatur i Badań Strukturalnych PAN z Wrocławia. W efekcie miałby powstać biomateriał przyspieszający proces gojenia i regeneracji, pozwalający na bezbolesne opatrzenie rany.
Jak idą postępy w projektach, na które firma Marcina Wątrobińskiego dostała ponad 10 milionów złotych? Czy udaje mu się godzić pracę w redakcji z pracą w kilku innych firmach? Czy nie widzi konfliktu pomiędzy działalnością dziennikarza i biznesmena? O to wszystko chcieliśmy zapytać zastępcę naczelnego "Głosu Wielkopolskiego". - Wszystko jest w KRS. Proszę sobie posprawdzać - odparł Wątrobiński i rozłączył się.
Dlatego następujące pytania zadaliśmy mu już pisemnie:
- Czy dostrzega Pan konflikt interesów pomiędzy prowadzeniem działalności biznesowej a pełnieniem funkcji zastępcy naczelnego "Głosu Wielkopolskiego"?
- Jakie jest Pana doświadczenie dziennikarskie przed objęciem stanowiska zastępcy naczelnego Głosu Wielkopolskiego?
- W jaki sposób zostało wykorzystane dofinansowanie w wysokości ponad 10 mln złotych, które otrzymała Pana firma Syntplant?
- Co kryje się pod sformułowaniami: "Organizowanie przetargów. Wsparcie przy tworzeniu specyfikacji zamówienia. Przygotowywanie dokumentacji ofertowej. Analiza projektu umowy", czyli ofertą Pana firmy STB?
- Co kryje się pod sformułowaniami: "Pomoc w pozyskiwaniu kapitału potrzebnego do uruchomienia przedsiębiorstwa lub na rozpoczęcie działalności w nowym obszarze w przypadku firmy już istniejącej lub kapitału rozwojowego dla firm już istniejących i mających potencjał wzrostowy, pozyskiwany w drodze private placement, pozyskiwanie inwestorów strategicznych dla małych i średnich przedsiębiorstw", czyli ofertą Pana firmy Wątrobiński Doradztwo Prawne. W jakiej formie prowadzi Pan tę firmę?
- Czy informował Pan przełożonych, że pracę w "Głosie Wielkopolski" łączy z licznymi działalnościami gospodarczymi?
Marcin Wątrobiński nie odpowiedział na nasze pytania.
Pytania zadaliśmy także rzecznikowi Polska Press Adrianowi Majchrzakowi. To koncern medialny, do którego należy m.in. "Głos Wielkopolski" oraz ponad 20 innych gazet lokalnych w kraju. Majchrzaka zapytaliśmy:
- Czy zarząd Polska Press wiedział o działalności prowadzonej przez Marcina Wątrobińskiego?
- Czy zarząd Polska Press dostrzega konflikt interesów w działalności Marcina Wątrobińskiego, polegającej m.in. na "organizowaniu przetargów", a kontrolną funkcją mediów, polegającą m.in. na kontrolowaniu przetargów i zamówień publicznych?
- Jakie doświadczenie dziennikarskie posiadał Marcin Wątrobiński przed objęciem stanowiska w Polska Press?
Pytania wysłaliśmy też do Orlenu, czyli państwowego koncernu paliwowego, który wiosną 2021 r. kupił Polska Press. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy:
- działalność Marcina Wątrobińskiego, łączącego funkcje dziennikarza i biznesmena, jest zgodna ze standardami przyjętymi przez PKN Orlen?
- zarząd PKN ORLEN wiedział o działalności prowadzonej przez Marcina Wątrobińskiego poza Polska Press?
- zarząd PKN ORLEN dostrzega konflikt interesów w działalności Marcina Wątrobińskiego, polegającej m.in. na "organizowaniu przetargów", a kontrolną funkcją mediów, polegającą m.in. na kontrolowaniu przetargów i zamówień publicznych?
Koncern odpisał nam, że "PKN ORLEN nie ingeruje w politykę kadrową spółek z Grupy. W całej Grupie obowiązują jednolite, wysokie standardy dotyczące zatrudnienia i w oparciu o nie każda spółka niezależnie prowadzi procesy rekrutacyjne. W Grupie ORLEN zatrudnionych jest ponad 35 tys. pracowników, a przyjęte rozwiązania umożliwiają skuteczną politykę kadrową. Uprzejmie informujemy, że w tym przypadku za politykę kadrową odpowiada wydawnictwo Polska Press. W związku z tym, prośba o przekierowanie pytań do biura prasowego wydawnictwa".
Te same pytania - a także zapytanie o przeszłe dziennikarskie doświadczenie Marcina Wątrobińskiego - wysłaliśmy jednak do Polska Press już wcześniej. Do tej pory czekamy na odpowiedzi.
Piotr Pytlakowski uważa jednak, że kwestia zatrudnienia biznesmena w dzienniku jest i tak mniej istotna niż to, że całe wydawnictwo po zmianie właściciela pod wieloma względami straciło cechy niezależnej prasy.
- W normalnej sytuacji zagrożeniem byłby fakt, że dziennikarze nie będą robili śledztw dotyczących spółek swojego szefa, ich kontrahentów ani podmiotów, z którymi współpracuje. To byłaby sytuacja ograniczenia wolności mediów i prawa do rzetelnej informacji - tłumaczy Wirtualnej Polsce dziennikarz "Polityki". - Ale mówimy o Polska Press, koncernie przejętym przez państwowy Orlen. Więc nawet gdyby nie było Wątrobińskiego, to treści i tak byłyby cenzurowane – dodaje Pytlakowski.
Napisz do autorów: