Dziennikarka zażądała przeprosin. Poseł PiS odmówił
W czwartek prezydent zawetował nowelizację tzw. ustawy wiatrakowej. Decyzja Karola Nawrockiego wywołała burzliwą dyskusję na antenie Polsat News. W pewnym momencie prowadząca Agnieszka Gozdyra zażądała przeprosin od polityka PiS. - Nie przeproszę, bo ja mam rację - oświadczył Łukasz Kmita.
Głównym celem zawetowanej noweli tzw. ustawy wiatrakowej jest liberalizacja dotychczasowych przepisów dot. inwestycji w wiatraki na lądzie. Nowela znosiła wprowadzoną w 2016 r. zasadę 10H i wprowadzała 500 m jako minimalną dopuszczalną odległość nowych turbin wiatrowych od budynków mieszkalnych. Obecnie jest to 700 m.
Oprócz przepisów dotyczących budowy turbin wiatrowych w ustawie znajduje się wprowadzony w trakcie prac sejmowych zapis przedłużający na IV kwartał 2025 r. zamrożenie ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 500 zł za MWh netto. Obecnie mrożenie obowiązuje do końca września.
Kmita stwierdził na antenie Polsat News, że minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska wyrzuciła niezbędne poprawki oraz że "reprezentuje interesy niemieckich firm".
Po tych słowach Agnieszka Gozdyra podkreśliła, że również polskie firmy chcą inwestować w wiatraki. - A państwo krzyczą Berlin, Niemcy... - dodała, spoglądając w kierunku posła Prawa i Sprawiedliwości.
- To jest kłamstwo, co pani mówi. Bo my nie jesteśmy przeciwni wiatrakom - zaprotestował polityk.
Gozdyra nie dawała za wygraną. - Minutę temu pan krzyczał, że pani Hening-Kloska reprezentuje interesy Niemców - oświadczyła.
- Ależ oczywiście, jeśli ktoś chce, żeby wiatraki zbliżyły się do domów mieszkańców... – zaczął Kmita. - To niech mnie pan teraz przeprosi - wtrąciła dziennikarka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: sprawa szpitala w Koninie. "Trzeba to wyjaśnić natychmiast"
"Nie przeproszę". Poseł PiS odmówił w programie na żywo
Jej słowa spotkały się ze stanowczym sprzeciwem. - Nie. Nie przeproszę, bo ja mam rację - oświadczył poseł. Na pytanie Gozdyry, gdzie nie miała racji, Kmita stwierdził, że "Prawo i Sprawiedliwość jest za tym, żeby był ten zapis mówiący o odległości 1000 metrów".
- Ale nie o tym jest mowa, mowa była o niemieckich interesach - zaprotestowała kolejny raz Gozdyra.
Kmita dalej bronił swoich słów mówiąc, że w interesie niemieckich firm jest to, aby fermy wiatrowe można było budować jak najbliżej zabudowań.
Przeczytaj też:
Źródło: Polsat News