Dziennik.pl pod lupą prokuratury za ujawnienie zeznań Vogla
Stołeczna prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie ujawnienia bez zezwolenia przez dziennik.pl zeznań Petera Vogla, rzekomego "kasjera lewicy", skazanego w latach 70. za zabójstwo, a ułaskawionego przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - dowiedziała się PAP w organach ścigania.
13.02.2008 12:55
Prok. Małgorzata Secheniuk z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga potwierdziła, że takie śledztwo jest prowadzone. Nie ujawniła szczegółów, powiedziała jedynie, że prowadzone jest ono w sprawie, a nie przeciw jakiejś osobie, a "czynności trwają".
Według Kodeksu karnego, kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości ze śledztwa, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia.
W 2007 r. mieszkający dziś w Szwajcarii Vogel - nazywany przez media "kasjerem lewicy" - złożył zeznania przed polskim konsulem w Bratysławie. Szwajcarzy nie zgodzili się na przesłuchanie go u siebie przez polskich prokuratorów, a nie chciał on przyjechać do Polski. Prowadząca śledztwo Prokuratura Apelacyjna w Katowicach zapewniała, że przesłuchanie dotyczyło wyłącznie ułaskawienia Vogla, a nie innych wątków, w których pojawia się jego nazwisko. Prokuratura nie ujawniła jego zeznań.
W czerwcu 2007 r. opisał je zaś dziennik.pl. Według niego, Vogel miał wypierać się, że zna Kwaśniewskiego, i że utrzymywał kontakty z politykami SLD. Przyznał jedynie, że zna Jacka Piechotę i kilku posłów, których nazwisk nie zdradził. Według dziennika.pl, prokuratura ma dowody, że Vogel był w Pałacu Prezydenckim tuż przedtem, zanim ułaskawił go Kwaśniewski - czemu Vogel zaprzeczał. Vogel mówił też, że nie wie, jak go ułaskawiono. Zeznał, że wszystkie sprawy związane z jego uwolnieniem załatwiał adwokat.
Vogel, który w latach 70. nazywał się Piotr Filipowski vel Filipczyński, jako 17-latek zamordował 75-letnią kobietę w celach rabunkowych. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1979 r. miał przerwę w odbywaniu kary, a w 1983 r. w niewyjaśnionych okolicznościach dostał paszport i wyjechał do Szwajcarii. Według prasy, miał być zwerbowany przez służby specjalne PRL, które umożliwiły mu wyjazd. Podjął pracę w bankach szwajcarskich.
W 1998 r. polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Vogel został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce w celu odbycia reszty kary. Trafił do aresztu; jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie. Według mediów, prokurator z biura ułaskawień resortu sprawiedliwości miał wydać negatywną opinię w tej sprawie, jednak ówczesny zastępca prokuratora generalnego Stefan Śnieżko miał pozytywnie zaopiniować wniosek do prezydenta o ułaskawienie i nakazał zwolnienie Vogla z aresztu. W lipcu 1999 r. Vogel wrócił do Szwajcarii.
Śledztwo ma ustalić ewentualnych winnych utrudnienia postępowania wykonawczego sądu i wyjaśnić mechanizm prowadzący do decyzji o ułaskawieniu. Dotychczas przesłuchano m.in. b. prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, urzędników resortu sprawiedliwości (w tym byłą minister Hannę Suchocką)
, Kancelarii Prezydenta i innych instytucji w czasach, gdy trwała procedura ułaskawienia.
Nazwisko Vogla pojawia się też w innych materiałach, jakimi dysponuje katowicka prokuratura. Lobbysta Marek Dochnal miał zeznać o kontach, jakie czołowi politycy lewicy mieli posiadać w szwajcarskich bankach, i dokąd miały wpływać pieniądze z łapówek. Vogel, który po wyjeździe do Szwajcarii rozpoczął pracę w tamtejszym banku, miał obsługiwać takie konta. Prokuratura podkreśla, że sprawa szwajcarskich kont nie jest przedmiotem żadnego odrębnego śledztwa.