#dzieńdobryWP PiS pikuje w kolejnym sondażu. Leszek Miller ma teorię
- Ruch w sondażach wynika z blamażu polskiego rządu na szczycie UE, a konkretnie sytuacji, gdy polski rząd usiłował nie dopuścić do reelekcji Donalda Tuska - stwierdził w Telewizji WP Leszek Miller. W ocenie byłego premiera, spadek notowań powinien doprowadzić do zmian w rządzie.
Z najnowszego sondażu KANTAR Millward Brown przeprowadzonego na zlecenie "Faktów" TVN i TVN 24 wynika, że na PiS zagłosowałoby 29 proc. Polaków. Oznacza to spadek o 5 punktów proc. względem badania z początku marca. PO może liczyć na 27 proc. głosów (3 punkty procentowe więcej), a trzeci w stawce Kukiz'15 - na 10 proc. (5 punktów proc. więcej). Nowoczesna, na którą jeszcze niedawno głos oddałoby 11 proc. badanych, obecnie zdobyłaby jedynie 8 proc. głosów. Do Sejmu dostałby się jeszcze SLD - z analogicznym poparciem.
Do sondażu odniosła się w Polskim Radiu premier Beata Szydło, która oznajmiła: "Z pełną pokorą patrzę na te sondaże. Nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Liczyłam się z tym, że w pewnym momencie będą niższe notowania dla PiS. My wzięliśmy odpowiedzialność za władzę, naruszyliśmy wiele interesów. To dla wielu środowisk nie jest akceptowalne". Dodała, że "są ministrowie, którzy będą musieli zdecydowanie poprawić swoją pracę".
Zysk Schetyny
Co na to Miller? Przyznał, że spadek notowań powinien spodować zmiany w rządzie. - Ale w PiS panuje przekonanie, że nie wolno się przyznać do żadnej porażki, błędu. Trzeba trwać w uporze i koniec - podkreślił.
Jego zdaniem, wzrost dla PO bierze się z przepływu elektoratu z Nowoczesnej. - Część tradycyjnego elektoratu PO powędrowało tam i teraz wracają. To jest zysk, który Schetyna może odnotować - wyjaśnił. Dodał przy tym, że bardzo go cieszy wzrost notowań SLD.
"Nie wystarczy posypać pieniędzy"
Miller zauważył w sondażu jeszcze jeden plus. - To by oznaczało, że my, Polacy, jednak jesteśmy wrażliwi na to, co się dzieje w UE, na relacje między Polską a Unią. Jako człowiekowi, który wprowadzał Polskę do Wspólnoty, jest mi bardzo miło, że tak jest. Że nie wystarczy posypać pieniędzy, by mieć poczucie pełnienia władzy raz na zawsze. My, Polacy, czujemy, że w relacjach Polski z UE dzieje się coś złego - stwierdził.
Ocenił jednocześnie, że opozycja przesadza z narracją, że Kaczyński ma zamiar wyprowadzić Polskę z UE. - Niewątpliwie jednak ma zamiar trzymać Polskę na najniższym biegu europejskiej integracji - podkreślił.