#dzieńdobryPolsko Radomir Szumełda: odbudujemy zaufanie, jeśli na czele KOD stanie osoba z piękną biografią
Gdyby Mateusz Kijowski podjął męską decyzję, odsunął się w cień i pozwolił na spokojne wyjaśnienie tych wszystkich problemów, które sam stworzył, to nie byłoby prawie każdego dnia kolejnych rewelacji na temat jego życia osobistego, na temat jego problemów finansowych, alimentów, itd. Można by spokojnie pracować, zajmując się sprawami naprawdę ważnymi czyli Polską - ocenił w programie #dzieńdobryPolsko wiceprzewodniczący KOD Radomir Szumełda.
30.01.2017 | aktual.: 30.01.2017 11:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Szumełda pytany był o swój wpis na Twitterze po wyborze Mateusza Kijowskiego na szefa regionu Mazowsze w KOD. Wiceprzewodniczący napisał: "Region Mazowsze KOD wybrał Mateusza Kijowskiego na szefa regionu. Powodzenia Mazowsze". - To jest suwerenna decyzja działaczy i działaczek regionu Mazowsze, trzeba ją uszanować. Pisałem to z troską o region mazowiecki, mam nadzieję, że cały zarząd sobie doskonałe poradzi, również we współpracy z Mateuszem Kijowskim, a nie będzie to łatwa współpraca. Naprawdę trzymam kciuki za Mazowsze - stwierdził w rozmowie z prowadzącą program Małgorzatą Serafin.
Wiceprzewodniczący KOD przyznał, że organizacja ma obecnie problem z zaufaniem społecznym. - Wierzę też, że,odbudujemy to zaufanie, jeśli na czele ruchu stanie osoba powszechnie szanowana, z piękna biografią. Mam nadzieję, że tak się stanie. Z drugiej strony będziemy stawiać bardzo mocno na transparentność, zwłaszcza w sferze finansów, będziemy publikowali informacje o wszystkich naszych wydatkach, będziemy mówili publicznie też o naszych przychodach, tak żeby te sprawy były po prostu klarowne i czyste - stwierdził.
Zdaniem Szumełdy na czele KOD-u powinien stanąć Krzysztof Łoziński. Tłumaczył, że to osoba o pięknym życiorysie, która jest autorytetem dla wszystkich "koderek" i "koderów". - Myślę, że to byłby dobry wybór, gdyby, oczywiście, Krzysztof zdecydował się kandydować - stwierdził.
Gość programu #dzieńdobryPolsko przyznał, że w KOD od lipca ubiegłego roku próbowano dyskutować, bezskutecznie, o wynagrodzeniach dla członków zarządu. - To jest praca na dwa etaty. My, wszyscy członkowie zarządu, nie mamy życia poza KOD-em, ani osobistego, ani zawodowego, bo to jest po prostu niemożliwe - stwierdził.