PolskaDzień Grilla, czyli... niech się święci 1 Maja

Dzień Grilla, czyli... niech się święci 1 Maja

Niech się święci 1 Maja. Nad jeziorem, nad morzem i w lesie. Na rowerze i przy grillu. Będzie można pospać, poleniuchować, pospacerować. Nic dziwnego, że niektórzy ten dzień nazywają... Dniem Grilla. Swojsko i chyba prawdziwie. Świętowanie przez leniuchowanie to zresztą nasza specjalność.

Dzień Grilla, czyli... niech się święci 1 Maja

30.04.2007 | aktual.: 30.04.2007 07:59

Ekonomiści podliczają już, ile straci budżet przez taki długi weekend. A posłowie... Ci nawet próbowali dokonać zamachu majowego, wysuwając propozycję likwidacji tego święta. A co za tym idzie - odebrania nam dnia wolnego...

Szczęśliwie o dawnych masowych obchodach, wiecach i pochodach nikt już nie pamięta. I nikt chyba za nimi nie tęskni. A przecież w czasach PRL człowiek roboczy miał ten dzień przez władzę dokładnie zaplanowany. Do południa — obowiązkowy pochód. I kłótnie — kto poniesie szturmówkę, a kto portret sekretarza czy innego przywódcy narodu. Jedni się do tego rwali. Inni unikali. Na trybunach puszyła się władza. Młodzież ze śpiewem na ustach i radością w oczach wznosiła przed trybunami owacyjne, niemilknące okrzyki na cześć I sekretarza partii, nierozerwalnej więzi ze Związkiem Radzieckim i Komsomołem. Ze sztandarami kroczyli przodownicy pracy.

No i te hasła, jakie niesiono na transparentach. W różnych latach różne. Na przykład z 1953 roku jedno z nich brzmiało tak: "To jest nauka imperialistów — wojna bakteriologiczna i gazy trujące. A to nasza nauka — zraszanie pól, walka z epidemiami i lecznictwo". Rok 1960: "Młodzieży! Socjalizm to przyszłość". 1980: "Niech żyje niewzruszona jedność ruchu komunistycznego". Jakże przewidujące. Czasami pochody przybierały formy inscenizacji i przebieranek, jak w latach 50., kiedy pochód pracowników i studentów Politechniki Warszawskiej poprzedzała "menażeria" z transparentem pod hasłem "Co nam zostało z tych lat". A pytali o to kołtun i kułak, wiezieni przez osła. W "menażerii" nie brakowało też bumelantów, bikiniarzy i brakorobów. Po południu zaś 1 Maja odbywały się liczne festyny, na których można było kupić zarówno deficytową kiełbaskę, jak i wiecznie wtedy pożądane przez kobiety rajstopy.

Nic dziwnego, że to święto Polakom obrzydzono. Było bowiem świętem władzy, a nie ludzi pracy. Czyli stało się ono tym, czym nie miało być. Bo 1 Maja narodził się z buntu przeciwko rządzącym i bogatym. I przywędrował do Europy ze Stanów Zjednoczonych. Święto zaproponowała II Międzynarodówka w 1889 roku, w rocznicę strajków robotników w Chicago, którzy żądali m.in. 8-godzinnego dnia pracy. Strajk zakończył się rozlewem krwi. Ofiary były zarówno po stronie robotników, jak i policjantów, którzy tłumili robotniczą rewoltę.

Prof. prawa Jerzy Zajadło przypomina, że w PRL 1 Maja świętem państwowym ustanowiono 26 kwietnia 1950 roku. Pod tą ustawą podpisali się m.in. prezydent Bolesław Bierut i prezes Rady Ministrów Józef Cyrankiewicz. Preambuła do tej ustawy brzmiała tak: "Dla udokumentowania osiągnięć i zwycięstw klasy robotniczej, przodującej siły Narodu, budującego socjalizm jako wyraz umocnienia się władzy ludowej, w hołdzie dla tysięcy bojowników wolności i postępu, dla zamanifestowania solidarności Narodu Polskiego z siłami postępu i pokoju na całym świecie".

Ta preambuła - mówi Jerzy Zajadło - została zmieniona 12 stycznia 2007 roku. Samo święto więc zostało. Zmieniło się tylko uzasadnienie. Po zmianach preambuła do ustawy o święcie 1 Maja brzmi tak: W hołdzie wszystkim tym, którzy swoją pracą tworzyli wielkość Naszej Ojczyzny, wspierali jej rozwój i budowali przyszłość dla następnych pokoleń, dla podkreślenia wartości pracy ludzkiej — rozumianej jako moralny obowiązek człowieka, ale też jako doskonalenie świata nas otaczającego — dokonującej się poprzez wszechstronny rozwój osoby ludzkiej, w trosce o zachowanie godności pracy ludzkiej i wiążącej się z tym wolności i mądrości. Pod tą zmianą podpisał się prezydent Lech Kaczyński. Zanim prezydent ją podpisał, w parlamencie przeszła burza pod hasłem - zlikwidować to święto. Tego rodzaju zakusy prezentowali posłowie LPR i PiS. Niezwykle aktywna w tej sprawie była posłanka Małgorzata Bartyzel (wcześniej PiS, ostatnio Prawica Rzeczpospolitej Marka Jurka). Posłanka Bartyzel z mównicy pytała dramatycznie, czy 1 Maja ma
sens. I czy należy mu nadawać taką rangę. Sugerowała w swoim wystąpieniu, że to data symboliczna, zmitologizowana. Ponieważ strajki w Chicago nie odbywały się 1 maja, tylko kilka dni później, i jej zdaniem, wcale nie zostały one krwawo stłumione przez policję. Jest nawet w Chicago pomnik policjanta, który wówczas zginął - dowodziła. Powoływała się też na wprowadzenie przymusu obchodzenia święta 1 Maja w Trzeciej Rzeszy przez Adolfa Hitlera oraz we wszystkich krajach podległych Trzeciej Rzeszy. Więc w tym przypadku my też byliśmy przymusowymi uczestnikami tego świętowania. Dalej posłanka sugerowała, że wchodzimy w erę postindustrialną, w której 80% stanowią usługi, a tylko 20% przemysł. Więc robotnicy, jak dowodziła, to tylko drobna część społeczeństwa. Skoro drobna, to po co im Święto Pracy?

W opozycji byli oczywiście posłowie SLD. Joanna Senyszyn mówi, że na razie tego święta nie zlikwidowano. Ale jej zdaniem, gdyby do tego doszło i zabrano by ludziom ten wolny dzień, to byłyby ogólnopaństwowe manifestacje. A zlikwidować można w prosty sposób. Najpierw musi być projekt ustawy o likwidacji. A potem ten projekt powinien uzyskać w Sejmie zwykłą większość w głosowaniu.

Historyk prof. dr hab. Marek Andrzejewski obstaje przy tym, że to święto powinno zostać. Po co je likwidować? Warto mu tylko nadać inną formę. Odciąć się od tego, co było w PRL. Kiedyś 1 Maja był podlany sosem propagandy. I był właściwie pokazem siły władzy. Przymusem, z listami obecności. Dzisiaj ten dzień można i trzeba potraktować jako odpoczynek od pracy. Zwłaszcza że to święto jest obchodzone w wielu krajach Europy Zachodniej. Nie powinniśmy więc być, jak w porzekadle, bardziej papiescy. I likwidować coś, co świętuje Europa.

Satyryk Krzysztof Piasecki, kiedy słyszy o 1 Maja, od razu odpowiada: - Ja już jestem chory od długich weekendów. Więc nie jestem za tym świętem (śmieje się). A tak poważnie, to mam nadzieję, że do pochodów już nie wrócimy. W tym święcie chodzi o to, że jest maj, wiosna się budzi do życia, człowiek sobie robi grilla z rodziną, opala się, gdzie popadnie. Zwłaszcza w czasach kiedy o pracę tak trudno i tak ciężko się pracuje, to święto ma jednak sens, jego zdaniem. Ale jak to satyryk, podsuwa pewien pomysł na obchody. Może by tak zrobić, żeby 1 Maja ci, którzy mają pracę, odpoczywali. A na ten jeden dzień przyjąć na ich miejsce tych, którzy jej nie mają. I wszyscy ten dzień będą świetnie pamiętać. Bo ci, którzy pracują normalnie, będą się bali, że tamci przypadkiem okażą się od nich lepsi i zajmą im miejsca. A tamci będą się cieszyć, że mają robotę chociaż na jeden dzień. Gospodarka będzie się rozwijać jeszcze szybciej, co i tak wydaje się prawie niemożliwe. Krzysztof Piasecki potwierdza, że słyszał o zakusach
posłów zmierzających do likwidacji tego święta. Ale spokojnie na to reaguje. - Ze wszystkich rzeczy, które oni zmieniają, ta strata byłaby najmniejsza - mówi. A naród? Naród sobie ostatnio żartuje, że jest pomysł na przyszłoroczne obchody pierwszomajowe. Wszyscy wezmą udział w czynie społecznym przy budowie stadionów. Pomysł jest. Ale czy święto się ostanie?

Powróćmy jak za dawnych lat

Trzy pochody oraz jeden wiec zgłoszono na 1 Maja z okazji Święta Pracy w Warszawie. Organizatorami są: OPZZ, Nowa Lewica, Polska Partia Socjalistyczna oraz Związek Syndykalistów Polski. Przewiduje się, że największy przemarsz zorganizuje OPZZ (koło 2 tysięcy ludzi). W Trójmieście też zgłoszono pojedyncze pochody. W Gdyni, na przykład, chęć przemaszerowania ulicami zgłosiły dwie organizacje: Sojusz Lewicy Demokratycznej (około 200 osób) i Narodowe Odrodzenie Polski (150 osób). SLD będzie 1 Maja świętował zarówno Święto Pracy, jak i rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej. W Gdańsku o godz. 10 pod pomnikiem "Tym co za Polskość Gdańska" działacze złożą kwiaty, a potem przejdą na Targ Rybny. Manifestacji ani pochodu w tym roku nie będzie.

W Tczewie sympatycy lewicy, i nie tylko, spotkają się 1 maja o godz. 11 przy pomniku - miejscu męczeństwa i śmierci mieszkańców ziemi tczewskiej, przy jednostce wojskowej. Złożą kwiaty i oddadzą hołd poległym.W Starogardzie Gd. komitet organizacyjny święta zaprasza starogardzian i mieszkańców okolicznych miejscowości na wiec pod pomnik Harcerza przy ul. Mickiewicza, o godz. 10. W regionie 1 Maja to po prostu wielka majówka. Nie ma uroczystych obchodów, za to mieszkańcy i turyści Święto Pracy mogą uczcić na imprezach rekreacyjnych, festynach, koncertach...

Ryszarda Wojciechowska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)