"Dzień Bezpiecznej Aborcji". Feministki idą na Warszawę, miasto nic nie może, liderka ruchu pro‑life protestuje
Po raz pierwszy z okazji "Światowego Dnia Bezpiecznej Aborcji" ulicami Warszawy ma przejść marsz feministek. W jednym ze stołecznych klubów odbędzie się "aborcyjna potańcówka", na której będzie prowadzona zbiórka na jego organizację. Środowiska pro-life są oburzone.
– Jeśli miasto się na to zgodzi, to da przyzwolenie na publiczne propagowanie idei nazistowskich – mówi Wirtualnej Polsce Kaja Godek.
"30 września przez Warszawę przejdzie pierwszy marsz z okazji Światowego Dnia Bezpiecznej Aborcji. By przeszedł i był wspaniały, potrzebne jest Wasze wsparcie, dlatego polecamy imprezę benefitową Potańcówka dla bezpiecznej aborcji (25 sierpnia w klubie Pogłos). Będziemy też miały dla Was gadżety przygotowane specjalnie na marsz!" – piszą na Facebooku feministki z Porozumienia Kobiet 8 Marca i grupy "Aborcyjny Dream Team". Cały dochód z imprezy ma zostać przeznaczony na organizację marszu. Bilet-cegiełka: 15 zł lub więcej.
Jest nawet prowadzona zbiórka na stronie zrzutka.pl. Z 15 tysięcy, jakie chcą zebrać organizatorki, wpłynęło od anonimowych "darczyńców" - w chwili publikacji tego tekstu - jedynie nieco ponad 1 tys. zł.
Jak piszą organizatorki: "Widzimy się 30 września i idziemy po aborcję. Po aborcję legalną, bezpieczną, darmową i – przede wszystkim – dostępną zawsze wtedy, gdy jest potrzebna, niezależnie od powodu. Po aborcję bez wstydu, bez lęku, bez strachu. Aby jednak marsz mógł się odbyć i aby był tak piękny, jak sobie wymarzyłyśmy, potrzebujemy Waszego wsparcia".
Miasto nic nie może
"Czy władze Warszawy i prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wydały naprawdę na to zgodę?! Jak można w ogóle mówić o bezpiecznym zabijaniu nienarodzonych dzieci?!" – napisał na Twitterze dziennikarz polityczny Andrzej Gajcy.
Tyle że miasto w zasadzie nic w tej sprawie nie może. W Polsce bowiem nie wydaje się zgód na marsze i inne demonstracje. Organizator jedynie zawiadamia miasto o takim wydarzeniu (na od 3 do 30 dni wcześniej).
Jak wyjaśnia nam rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk: – Istnieje określona procedura administracyjna. Urzędnik nie może zawczasu, przed otrzymaniem dokumentów ws. organizacji, się wypowiadać czy dany marsz może się odbyć, czy nie. Mogę tylko podkreślić, iż miasto - na podstawie ustawy o zgromadzeniach - nie wydaje zgód na zgromadzenie, nie ma takich kompetencji. Miasto po prostu rejestruje takie zgromadzenie. Czyli przyjmuje do wiadomości, że takie zgromadzenie będzie miało miejsce. Zakaz możemy wydać jedynie w naprawdę ekstremalnych przypadkach. Czyli gdyby np. organizator przyznał, że nie będzie to demonstracja pokojowa.
Milczarczyk zaznacza, że wniosek o organizację marszu jeszcze nie wpłynął.
Środowiska pro-life oburzone
Ale zablokowania zgromadzenia przez miasto już dziś domagają się środowiska pro-life. – Jeżeli ten marsz przejdzie, jeśli będzie na niego zgoda i zostanie zarejestrowany, to znaczy, że urząd miasta Warszawy dał przyzwolenie na publiczne propagowanie idei nazistowskich i "bezpiecznego mordowania ludzi" – mówi Kaja Godek, pełnomocniczka Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Zatrzymaj aborcję".
Gdy przekazujemy naszej rozmówczyni wyjaśnienia ratusza w tej sprawie, Godek odpowiada: – 1 sierpnia miasto, korzystając ze swoich uprawnień, próbowało rozwiązać Marsz Powstania Warszawskiego za hasła i koszulki antykomunistyczne. Tłumaczenie to było absurdalne, ale sama procedura na zakończenie zgromadzenia się znalazła. Wtedy miasto miało możliwość interweniować, a teraz nie ma? I co to znaczy, że marsz aborcjonistów będzie miał pokojowy przebieg? Nie ma czegoś takiego, jak bezpieczna aborcja. Pytanie do ratusza: czy marsz, który ma przejść, a który propaguje zabijanie ludzi, jest marszem pokojowym?
Pełnomocniczka Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Zatrzymaj aborcję" uważa, że odpowiedzialność za obecną sytuację spoczywa w dużej części na rządzących. I że - przez bierność PiS - feministki domagające się zalegalizowania aborcji stały się "równoprawnym partnerem w dyskusji".
– Gdyby ustawa "Zatrzymaj aborcję" została przyjęta na początku tego roku, to dzisiaj feministki nie miałyby paliwa, aby się mobilizować. Przewlekanie prac nad projektem tej ustawy daje feministkom paliwo i napędza ekscesy feministyczne pod skandalicznymi hasłami, nawołującymi de facto do popełniania przestępstw – mówi nam Godek.
Organizatorki marszu na rzecz legalnej aborcji nie odpowiedziały nam na naszą prośbę o kontakt. Sądząc jednak po wpisach w mediach społecznościowych, raczej nie spodziewają się, że cokolwiek stanie im na przeszkodzie. A na pewno nie zrobi tego warszawski ratusz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl