#dziejesienazywo Włodzimierz Cimoszewicz: Andrzej Rzepliński mógłby przesłać zarządzenie o wydrukowaniu orzeczenia bezpośrednio do Kancelarii Premiera. Ja bym tak zrobił
- Formalnie, werdykt TK, który jest obowiązujący na mocy Konstytucji w chwili jego wydania, staje się stosowalny - może wejść w życie i funkcjonować - wtedy, kiedy jest opublikowany. Przyjęło się, że w przypadku orzeczeń TK jest to Dziennik Ustaw - mówił były premier Włodzimierz Cimoszewicz w #dziejesienazywo.
10.03.2016 | aktual.: 10.03.2016 13:49
- Jeżeliby sięgnąć do ustawy o Dzienniku Ustaw, to okazuje się, że ona mówi, że to Prezes TK zarządza opublikowanie w dzienniku orzeczenia TK - kontynuował Cimoszewicz.
W jego ocenie, prof. Rzepliński mógłby odejść do rutynowego korespondowania z Kancelarią Premiera. - Mógłby przesłać zarządzenie o wydrukowaniu takiego orzeczenia bezpośrednio. Ja bym tak zrobił. Być może wcześniej bym zapytał szefową rządu dla dochowania pewnych form proceduralnych, czy ona rzeczywiście nie chce wydać dyspozycji o wydrukowaniu. A później bym takie zarządzenie wysłał - mówił gość #dziejesienazywo.
Zdaniem Cimoszewicza, spowodowałoby to, że nie mielibyśmy rozmytej odpowiedzialności politycznej i konstytucyjnej. - Tylko urzędnik, który jest odpowiedzialny za wydawanie Dziennika Ustaw wiedziałby, że chodzi o jego osobistą odpowiedzialność za niewykonanie prawnego zarządzenia Prezesa TK - dodał.
- Przyjmijmy teraz, że pani premier czy ten urzędnik odmawiają jednak opublikowania. Po pierwsze, trzeba się zastanowić, co jest funkcją publikacji - jest nią dotarcie z informacją do obywateli. To jest do osiągnięcia w inny sposób, ale oczywiście nie jest to idealna ścieżka. Od tego jednak nie może zależeć los werdyktu, zwłaszcza jego obowiązywania. Po drugie, jest w prawie taka elementarna zasada interpretacji norm prawnych: nie wolno objaśniać prawa tak, aby w rezultacie sprowadzić je do absurdu. Nie może być tak, żeby z bezprawia, którym jest odmowa opublikowania werdyktu TK, czerpano korzyści. Żeby bezprawie było górą - mówił Cimoszewicz.
- Jeśli się nie zdecyduje (na publikację - przyp. red.), które prawo będzie obowiązywało? - pytał prowadzący program, Sławomir Sierakowski.
- Ten werdykt będzie stosowany przez sam TK. Będzie rozpatrywał kolejne sprawy według starej procedury - odpowiedział gość #dziejesienazywo.
- Czyli nowelizacja nie obowiązuje, według TK, niego samego. A według Sejmu? - dopytywał Sierakowski.
- Większość sejmowa prawdopodobnie będzie mówiła co innego, ale nie ma zdolności narzucenia tego TK - stwierdził Cimoszewicz.
- Ale może ignorować jego orzeczenia. Czy to jest już otwarta wojna? - zwrócił się z pytaniem Sierakowski.
Były premier przytaknął: - Tak, to jest - moim zdaniem - otwarta wojna, jeśli PiS się nie cofnie pod naciskiem międzynarodowym.
Ewa Siedlecka ("Gazeta Wyborcza") podkreśliła z kolei, że "PiS rządzi polityką, ale nie rządzi prawem". - Z tego, że czegoś nie uznaje naprawdę nie wynika, że tego nie ma - dodała.
- Jakie prawo będą stosowały sądy powszechne? - pytał Sierakowski.
- Będą robić to, co muszą - orzekać na konstytucji. O tym, jak się ją interpretuje, mówi TK. Na pewno TK nie stanie się taśmą produkującą orzeczenia. Jeśli popatrzymy na te trzy miesiące sporu, to widzimy, że TK bardzo trzyma się prawa, że to jest taki kręgosłup. Spójrzmy na wczorajsze orzeczenie - TK nie pominął ustawy naprawczej, tylko nie zastosował tych jej zaskarżonych przepisów, które regulowały jego procedurę, po to żeby się we wtórną niekonstytucyjność wyroku nie wpakować. Oni będą rozpatrywać zaskarżone ustawy, ale uczciwie - mówiła Siedlecka.