Dziecko zjadło bułkę za 33 groszy. Sklep wezwał policję

Mama trójki dzieci nie zauważyła, że w czasie zakupów jedno z nich zjadło bułkę wartą 33 groszy. Kobieta na parkingu została złapana przez ochronę. Na miejsce wezwano policję. Radiowóz przyjechał na sygnale.

Już od poniedziałku na klientów Biedronki czekają nowe promocje
Już od poniedziałku na klientów Biedronki czekają nowe promocje
Źródło zdjęć: © Getty Images | SOPA Images
oprac. MDol

Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza", a wydarzenia miały miejsce w sklepie sieci Biedronka przy ulicy Witolda w Rzeszowie.

- Poszłam razem z dziećmi, co proszę mi uwierzyć, jest nie lada wyzwaniem, ale nie miałam wyjścia: szkoły i przedszkola zamknięte aktualnie. Dzieci były bardzo grzeczne. Przy dziale z pieczywem wzięły po jednej bułce, nawet nie zauważyłam, jak zaczęły je podjadać. Przy kasie z kasjerem jednej bułki już nie było i zapomniałam powiedzieć o niej. W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział - relacjonuje pani Justyna.

Kobieta wyszła ze sklepu. Obsługa zareagowała dopiero w momencie, gdy zaczęła pakować zakupy do auta. Dwóch mężczyzn zapytało ją o paragon i o liczbę kupionych bułek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciłam. Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie że, oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych i musi wezwać policję - opowiada "Gazecie Wyborczej".

Radiowóz przyjechał na sygnale, ale policjanci podeszli do sprawy z wyrozumieniem.

- W trakcie czynności ustalili przebieg zdarzenia, w rezultacie wobec kobiety zastosowali pouczenie. [...] Każda sprawa traktowana jest indywidualnie, a policjant, oceniając okoliczności, podejmuje decyzję: o nałożeniu grzywny w drodze mandatu karnego, skierowaniu wniosku o ukaranie do sądu bądź o zastosowaniu środków oddziaływania wychowawczego m.in. pouczenia - wyjaśniła Marta Tabasz-Rygiel z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

"Młody staż pracownika, który podjął błędne decyzje"

Pani Sylwia zastanawiała się, jak ochroniarze zauważyli, że dzieci zjadły bułkę, skoro ona to przeoczyła. - Jestem pewna, że siedzą tacy dwaj przed monitoringiem i chcąc się wykazać skutecznością, celują w taki przypadek jak mój. Czyli kobieta z dziećmi, zaaferowana zakupami i dziećmi - twierdzi i opowiada, że podczas oczekiwania na policję, na zapleczu widziała na stole rzeczy z dołączonymi datami - takie jak np. jedna pomarańcza czy batonik.

- W tej sytuacji zabrakło zrozumienia okoliczności sprawy, co możemy wytłumaczyć jedynie młodym stażem pracownika, który podjął błędne decyzje. Wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość i dlatego przygotowaliśmy dodatkową informację przypominającą personelowi, jak powinno się prawidłowo rozwiązywać tego typu sytuacje. Tak, aby nie dochodziło do nich w przyszłości. Dodatkowo zaproponowaliśmy klientce spotkanie, aby ją osobiście jeszcze raz przeprosić i zapewnić o tym, że doszło w tym przypadku do niefortunnej pomyłki w ocenie okoliczności - deklaruje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.

Czytaj też:

źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2281)