Dzieci podduszają się dla zabawy
Moda na osiągnięcie szybkiego odlotu przez podduszanie się zabiła już kilkoro amerykańskich dzieci. Okazuje się, że ta ryzykowna zabawa jest coraz częściej praktykowana także przez polską młodzież.
09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 07:23
Podduszanie, w Polsce nazywane zabawą w marynarza, często jest traktowane przez dzieci jako pierwsze doświadczenie z odlotem, za które, co nie jest bez znaczenia, nie trzeba płacić. Polega na krótkim odcięciu dopływu tlenu do mózgu.
– Bawiłam się w to ponad dwa lata temu na koloniach, wciągnęli mnie koledzy. Kilka razy spróbowałam z ciekawości – wspomina 15-letnia obecnie Julka.
– Pamiętam, że na początku szybko oddychałam, potem koleżanka złapała mnie za szyję i na kilka sekund straciłam przytomność. Mieliśmy z tego niezły fun, bo gdy ktoś tracił świadomość, to dostawał drgawek i robił dziwne miny – opowiada Julka.
Wczoraj pisaliśmy o Kate Black z Massachusetts, której syn udusił się, gdy ona obok oglądała telewizję. Chłopiec chciał poddusić się paskiem i prawdopodobnie przesadził. Kate prowadzi teraz krucjatę przeciwko tej niebezpiecznej zabawie.
– Dzieci odurzają się na różne sposoby, obecnie jednym z nich jest podduszanie. Jest proste w użyciu, nie zostawia śladów, wprawia w stan podobny po przyjęciu środka narkotycznego – mówi Janina Węgrzecka-Gilu, pedagog i trener Polskiego Instytutu NLP, od lat pracująca z grupami ryzyka. Julka wspomina, że po podduszeniu miała uczucie, jakby była na statku, jej koleżankom wydawało się, że latały.
Specjaliści biją na alarm, od podduszania, czyli doznań, jakie ono daje, dziecko może się uzależnić tak samo jak od środków farmakologicznych lub innych substancji psychoaktywnych.