Dzieci Piotrusia Pana

Kuba Wojewódzki swoim zachowaniem, strojem i pozą manifestuje luz, niedojrzałość, szaleństwo, upodobanie do zabawy. Pochodzi z dorosłego świata, odniósł sukces, ale bawi się w taki sposób, o jakim marzy nastolatek. Na dodatek pokazuje, że zawsze można powiedzieć to, co się myśli, mimo odczuwalnego mocno syndromu "nie wypada".

29.05.2006 | aktual.: 29.05.2006 10:09

- Społeczeństwo w Polsce lubi przyznawać homologację normalności i przyzwoitości. Ja bym takiej nie dostał. Chyba że za łapówkę - żartuje Wojewódzki. Ten dziennikarz i showman jest uważany za najbardziej wyraziste polskie wcielenie kidulta (kid, czyli dziecko, i adult - dorosły). Dla kidulta nie ma nic obciachowego. Po prostu korzysta z przywilejów i doświadczeń dorosłości, próbując jednocześnie uciec od jej powagi.

Bajki dla dorosłych

Moda na kidult, wpisując się w popkulturowe upodobanie do zabawy i rozrywki, wykorzystuje sentyment do dzieciństwa do tego stopnia, że przestał być on tylko obsesją emerytów. W świecie rozrywki pionierami, którzy dostrzegli potencjał tkwiący w kulturze młodzieżowej i którym udało się wciągnąć w machinę rozrywki zarówno młodych, jak i dorosłych odbiorców, okazali się twórca "Gwiezdnych wojen" George Lukas i Steven Spielberg, reżyser "E.T.". To oni udowodnili, że myśląc jak duże dzieci, można odnieść sukces i dobrze zarobić. Zresztą nie tylko dzięki oglądalności, ale i rozkręconemu na wielką skalę rynkowi gadżetów związanych z filmami. Po sukcesie obrazów wychodzących ze studia Nicka Parkera, a także obu części "Shreka" można się było spodziewać, że na trwale zmieni się oblicze kreskówek. - Sukces tych filmów polega na pobudzającej umysł dorosłego odbiorcy grze z konwencjami filmowymi i literackimi, znanymi uczestnikowi kultury popularnej - mówi Roman Chymkowski z Instytutu Kultury Polskiej Uniwersytetu
Warszawskiego.

Zainteresowanie dorosłych takimi filmami jak "Epoka lodowcowa" czy "Kurczak Mały" pokazuje, że zaciera się różnica pokoleniowa w sposobach konsumowania, w tym wypadku rozrywki. Film "Czerwony Kapturek - prawdziwa historia", który niedawno wszedł na ekrany polskich kin, potwierdził tylko, że postacie z klasycznych bajek świetnie się czują w popkulturowym kotle, a współczesne kreskówki to nie są po prostu filmy dla dzieci, lecz produkty stworzone z myślą o dwojakim odbiorcy: dziecku i dorosłym, który jest w stanie odczytać bogactwo żartobliwych aluzji, kpin i skojarzeń.

Dziś mówi się już o nurcie kidult w literaturze. Pomogła w tym popularność książek J.K. Rowling o Harrym Potterze. Na liście głównych postaci tego nurtu znajdują się Terry Pratchett, Philip Pullman i Suzanne Clark. Jeszcze długo ta lista będzie się zapełniać nowymi nazwiskami pisarzy. Nie trafiłyby tam, gdyby nie rosnące zastępy dorosłych dzieci. Promocja "Nowych przygód Mikołajka" sprawiła, że wielu dorosłych nie tylko kupiło tę książkę, ale zaczęło czytać jeszcze raz inne tytuły tej serii.

Neverland jest wszędzie

Gdyby James M. Barrie dziś zaczął pisać "Piotrusia Pana", wiedziałby, że nie trzeba zamykać oczu i udawać, że jest się w krainie dziecięcych marzeń. Wystarczy wejść do sklepu. "Neverland jest wokół nas" - twierdzi Frank Furedi, socjolog z University of Kent w Canterbury, autor pierwszych rozpraw o kidultach. Za sprawą wolnego rynku konsumpcja dorosłych i dzieci zaczęła się krzyżować. Najpierw zauważono, że dzieci często stymulują wybory konsumenckie swoich rodziców, niejako przekształcając ich na swoją modłę. Nastolatki, których ulubionym zajęciem jest shopping w centrach handlowych, to kolejna odsłona konsumpcyjnego zbliżenia się światów dzieci i dorosłych. Z drugiej strony, pojawili się 30-40-latkowie aktywnie uczestniczący w kulturze młodych, od których chętnie zaczęli przejmować styl ubierania się i spędzania wolnego czasu. W tej grupie specjaliści od marketingu zauważyli potencjalnych konsumentów. I z myślą o nich zaczęli rozwijać rynek produktów wcześniej kierowanych do dzieci, na które teraz ochoczo
rzucają się mający zasobniejsze portfele dorośli.

Ojcowie i matki ubierają się chętnie w Reserved czy H&M, czyli w tych samych sklepach co ich dzieci. W sklepach Endo zarówno dzieci, jak i rodzice mogą nabyć identyczne koszulki z bajkowymi wzorami. Dorośli także kupują T-shirty ze Snoopym czy innymi ikonami popkultury. Dla kidulta taki ubiór jest nie tylko wyrazem spontaniczności, ale może być jednym ze sposobów oprotestowania wyścigu szczurów, wentylem bezpieczeństwa w doświadczanej na co dzień "garniturowej kulturze". W Polsce moda na kidult ma swój dodatkowy powód - wszyscy korzystają obecnie z dóbr, których nie było w PRL. Dlatego trzydziestolatki kupują produkty, o których mogli tylko pomarzyć, gdy byli dziećmi, np. ręczniki i kubki z Krecikiem czy bluzy z Muminkami.

Współczesna technologia też dobrze odpowiada na sentymenty kidultów. Popularnymi gadżetami, z których chętnie korzystają dorośli, są dzwonki telefonów komórkowych, np. soundtrack z "Reksia" czy "Koziołka Matołka". Wojewódzki przyznaje na przykład, że jest "maniakalnym uprawiaczem PlayStation 2", jednego z tych produktów, którymi bawią się coraz starsze dzieci.

Monika Gębicka-Andrian

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)