Dzieci górników, którzy zginęli w "Halembie" pojadą do Ziemi Świętej
18 sierot - dzieci górników, którzy zginęli m.in. w ubiegłorocznej katastrofie w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej - wyjedzie podczas wakacji do Jordanii i Ziemi Świętej dzięki zaangażowaniu polonijnej działaczki społecznej.
02.04.2007 | aktual.: 02.04.2007 16:16
Pochodząca ze Śląska Kaya Mirecka-Ploss, założycielka Centrum Kultury Polskiej w Waszyngtonie, od lat wspiera dzieci - sieroty po tragicznych wydarzeniach w Polsce, organizując im wakacje i święta za granicą.
Niektórzy pytają, po co organizować drogie wyjazdy. Kurteczkę czy szaliczek może dzieciom kupić każdy, ja daję im piękne wspomnienia i otwieram drzwi na świat. Kiedy pomyślę, że te dzieci pojadą do Jerozolimy i Betlejem, to chce mi się płakać. To im się należy. Jestem Ślązaczką z dziada pradziada i wiem, co to znaczy stracić kogoś bliskiego na kopalni - powiedziała Kaya Mirecka-Ploss podczas spotkania z rodzinami górników w Rudzie Śląskiej.
Do Jordanii i Ziemi Świętej pojedzie 12 dzieci górników z "Halemby", 2 dzieci górników z kopalni "Pokój" i 4 dzieci górników, którzy zginęli w innych wypadkach w rudzkich kopalniach. W organizację wyjazdu zaangażowana jest również Jolanta Kwaśniewska i jej Fundacja Porozumienie Bez Barier, Fundacja Rodzin Górniczych i władze Rudy Śląskiej.
Mirecka-Ploss poinformowała, że ufunduje dla jednego z dzieci 4-letnie stypendium naukowe, które umożliwi mu ukończenie studiów w Stanach Zjednoczonych.
Przemek Domagała wyjdzie po raz pierwszy za granicę. Bardzo się ucieszyłem, tym bardziej, że nie sądziłem, że znajdę się na liście - powiedział. 18-letnia Patrycja była, jak mówi, "zszokowana" na wieść o tej wyprawie. Cieszy się, że spełni się jej marzenie i zobaczy pustynię.
Jak podkreślił prezes Fundacji Rodzin Górniczych Kazimierz Służewski, dzięki pomocy Mireckiej-Ploss zorganizowano już 43 wyjazdy zagraniczne, w których wzięło udział ponad 400 dzieci osieroconych przez górników. Mirecka-Ploss zorganizowała też m.in. wyjazd dla 22 dzieci z Jedwabnego. Byłam tam na uroczystościach, przeszłam się ulicami i zobaczyłam zastraszone, biedne miasteczko. Pomyślałam: "Nie, te dzieci nie mogą żyć w poczuciu winy za to, co się stało 65 lat temu" - powiedziała.