Dzieci bawią się w pedofilów na naszej-klasie
Dzieci przestają się bawić w policjantów i złodziei. Teraz modne jest... udawanie pedofila - czytamy w "Dzienniku". Dlatego zakładają pedofilskie profile na portalach społecznościowych, podszywają się na czacie za dorosłego, który molestuje dzieci. Pedofil stał się przedmiotem jakiejś niezdrowej fascynacji i ciekawości.
"Na portalu Nasza Klasa pojawiają się konta, na których szerzona jest pedofilia. W imieniu wszystkich przerażonych matek błagam o pomoc" - napisała czytelniczka gazety. Do maila dołączyła linki do konkretnych profili.
Do Naszej Klasy też docierają takie alarmujące zgłoszenia. Było ich około setki. Dział bezpieczeństwa firmy współpracując z policją i specjalistami z Kidprotect.pl ustalił, że właścicielami kontrowersyjnych kont i autorami niewybrednych wpisów były... dzieci.
- To duże zaskoczenie, gdy autorem wulgarnych komentarzy okazuje się nawet 9-latek. Niestety, takie sytuacje zdarzają się w sieci coraz częściej. Staramy się reagować tak szybko, jak to tylko możliwe i kasujemy takie profile, niemniej niezmiernie istotne jest, by nasza praca była poparta pomocą rodziców. Powinni oni kontrolować to, w jaki sposób dzieci korzystają z internetu - mówi Joanna Gajewska z naszej-klasy.
Dziecko bawiące się w pedofila zdradza się przede wszystkim przez język jakim operuje udając dorosłego. Jednak tylko ekspert od razu rozpozna małoletniego żartownisia, nastolatek może być przerażony. - Dla jednej strony jest to żart, dla drugiej już nie. Dziecko spotyka się z tematyką, której do tej pory nie znało, jest brutalnie uświadamiane, nabiera mylnego pojęcia o zachowaniach seksualnym. Dlatego dając dziecku niebezpieczną zabawkę jakim jest internet, trzeba ją kontrolować - uważa Śpiewak. Jednak wielu rodziców kompletnie nie dopuszcza myśli, że ich małe niewinne dziecko może w ogóle wiedzieć kim jest pedofil, a tym bardziej może zacząć dla zabawy go udawać. "Gdy moja 8-letnia Zuza powiedziała, że bawi się z koleżanką w pedofila, myślałam, że źle usłyszałam" - wspomina Katarzyna z Warszawy. Spytała córkę o co w tej grze chodzi. Usłyszała: "To taki zwykły ganiany. Pedofil nie może cię dotknąć i trzeba uciekać". Do tej pory Katarzyna nawet nie wiedziała, że jej dziecko zna takie słowo. "Usiadłyśmy i
wszystko dokładnie jej wyjaśniłam. Mówiłam, że to bardzo złe, że taki pan robi krzywdę dzieciom, że nie powinna się z takich spraw śmiać, długo nie mogłam dojść do siebie po tej rozmowie" - opowiada. Podobnie jak Marta, której nastoletnie dziecko w ubiegłym roku wstąpiło do szkolnej, nieformalnej organizacji o wdzięcznej nazwie „Klub Małego Księcia”. Nikomu nie przyszło do głowy, aby spytać, skąd pomysł. Dopiero potem okazało się, że inspiracją nie była słynna postać z powieści Saint-Exuperyego, ale strona pedofila. Dzieciaki twierdziły, że to po prostu niezła zabawa. Nikogo nie przekonały. Marta z mężem założyli na domowym komputerze filtr na strony pornograficzne.