PolskaDyżur pani doktor ze wspomaganiem?

Dyżur pani doktor ze wspomaganiem?

Dr Beata R., zastępca ordynatora kardiologii Szpitala Miejskiego w Jaworznie jest podejrzana o picie alkoholu podczas pracy. W czwartek wieczorem zbulwersowany Marcel P. syn pacjenta szpitala powiadomił policję o tym, że od lekarki czuć alkohol.

Dyżur pani doktor ze wspomaganiem?

31.10.2005 | aktual.: 31.10.2005 08:12

— Podejrzenie jest uzasadnione. Nakazałem policji wszczęcie dochodzenia w tej sprawie. Jeśli zarzuty się potwierdzą lekarka może zostać oskarżona o narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia — mówi prok. Bogusław Kierc, szef Prokuratury Rejonowej w Jaworznie.

Dr Beata R. przepracowała w jaworznickim szpitalu wiele lat. Jako specjalista kardiologii miała bardzo dobre notowania. W czwartek wieczorem nie pozwoliła się policjantom przebadać. Doszło do awantury. Dopiero po przyjeździe prokuratora lekarka pozwoliła sobie pobrać krew. Wyniki będą znane dopiero za dwa tygodnie.

— Pani doktor została wysłana na urlop do czasu wyjaśnienia sprawy. Jeśli wyniki badań krwi potwierdzą podejrzenia, że była na dyżurze pod wpływem alkoholu, będę musiał się z nią rozstać. Pod tym względem jesteśmy bardzo kategoryczni — mówi Józef Kurek, dyrektor szpitala. Chorym pacjentem zajął się inny lekarz. Dyrektor szpitala natychmiast wezwał ordynatora szpitala, który przejął dyżur.

W czwartek wieczorem do jaworznickiego szpitala zgłosił się starszy mężczyzna z synem. Jego ojciec źle się czuł. Został skierowany na oddział kardiologiczny. Doktor nauk medycznych Beata R., lekarz dyżurny (zastępca ordynatora oddziału kardiologii), długo się nie pojawiała, a kiedy w końcu się odnalazła, syn pacjenta poczuł od niej alkohol. Zadzwonił na policję.

Wybuchła awantura. Pani doktor nie chciała poddać się badaniu alkomatem i zażądała wezwania prokuratora. Jego obecność nie była konieczna, bo stosowne czynności mogli przeprowadzić policjanci z Komendy Miejskiej. Jednak ze względu na delikatną sytuację i to, że rzecz działa się na oczach pacjentów, prokurator przyjechał. Po długich namowach lekarka została przebadana na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, ale nie podpisała protokołu. W końcu pozwoliła sobie pobrać krew.

Nie wiadomo, czy lekarka badała pacjenta, czy też jego syn zauważył, że jest pijana, zanim zdążyła się zająć starszym mężczyzną. Te okoliczności zostaną wyjaśnione dopiero przez jaworznickich policjantów, którzy na polecenie prokuratury wszczęli dochodzenie. Pani doktor została wysłana na urlop.

— Beata R. została zawieszona w wykonywaniu funkcji. Ubolewam nad tym, co się stało. Pani doktor jest bardzo cenionym pracownikiem, a oddział, w którym pracowała, jest dobrze oceniany i dobrze wyposażony. Z wszelkimi decyzjami poczekam na wyjaśnienie sprawy. Jeśli zarzuty się potwierdzą, będę surowy — zapowiada dyrektor szpitala Józef Kurek.

Ostre dyżury

- W sierpniu DZ pisał o Jacku C. ginekologu, który w stanie zamroczenia alkoholowego w przychodni Medical przy ul. Zwycięstwa w Czeladzi przyjmował pacjentki. Lekarz został przewieziony do komendy w Będzinie. W wydychanym powietrzu miał 2,7 promila alkoholu. Przyznał się, że przed wyjściem do pracy pił wódkę.

- Także w sierpniu policja zatrzymała zastępcę ordynatora oddziału chirurgii dziecięcej w chorzowskim Centrum Pediatrii i Onkologii. Po kielichu przyjmował małych pacjentów. Wpadł przez sprzeczkę, w którą się wdał z 17-letnim pacjentem. Chłopak przyszedł do poradni, by opatrzyć ranę po pogryzieniu przez psa. Jego matka powiadomiła policję. Badania alkotestem wykazały 2,24 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.

- Rok wcześniej zatrzymano Jadwigę M., lekarkę z Dąbrowy Górniczej, za pełnienie dyżuru w przychodni przy ul. Skibińskiego pod wpływem alkoholu. Policjanci zareagowali na anonimowy telefon na komendę. Miała prawie 3 prom. alkoholu.

Aldona Minorczyk-Cichy

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)