Dywersja na kolei. Były szef Agencji Wywiadu: to robota specjalistów
Akty dywersji na kolei stwarzają istotne niebezpieczeństwo. - Cel jest jasny - wywołanie niepokoju, skupić uwagę mediów i wywołać dyskusje, być może też w temacie dalszego wsparcia dla Ukrainy - mówi były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki. Stwierdził, że wszystko wskazuje na to, iż była to "robota specjalistów".
W niedzielę maszynista zauważył i zgłosił uszkodzenie torów w rejonie miejscowości Życzyn, niedaleko stacji PKP Mika. Na pokładzie pociągu było dwóch pasażerów i kilku członków obsługi. Nikt nie ucierpiał. Mazowiecka policja podała, że wstępne oględziny torowiska wykazały uszkodzenie jego fragmentu, które spowodowało zatrzymanie pociągu.
Rosja bez Putina? "Problemem nie jest sam Putin"
Do podobnego zdarzenia doszło na trasie relacji Świnoujście-Rzeszów. Lubelska policja poinformowała, że funkcjonariusze z Puław otrzymali zgłoszenie o nagłym zatrzymaniu składu jadącego ze Świnoujścia do Rzeszowa. Na miejscu pracują służby pod nadzorem prokuratury, a w działania włączono także jednostki szczebla krajowego.
Premier Donald Tusk przekazał, że tor kolejowy został zniszczony przez eksplozję ładunku wybuchowego.
Były szef wywiadu: cel jest jasny
- Wszystko wskazuje na to, że to dzieło Rosjan, ale nadal nie mamy zbyt wielu informacji. Była to istotna linia kolejowa, więc istotnie uderza to w nasze bezpieczeństwo. Cel jest jasny - wywołanie niepokoju, skupić uwagę mediów i wywołać dyskusje, być może też w temacie dalszego wsparcia dla Ukrainy - mówi w rozmowie z "Faktem" były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki.
Stwierdził, że to "przekraczanie kolejnej czerwonej linii" przez Rosjan. - To niestety krok w kierunku eskalacji. Nie cofają się, nie odstawiają nogi i prowokują. To wyraźna demonstracja ich możliwości - powiedział.
Płk Małecki wskazuje, że takich aktów dywersji nie przeprowadzali raczej amatorzy, jak w przypadkach innych sabotaży w Polsce, gdzie niekiedy służby wykorzystywały obcokrajowców mieszkających w naszym kraju.
- Być może na etapie zbierania informacji wykorzystano nieświadome osoby, ale wybuch to robota specjalistów. Być może zrobiła to ekipa z zagranicy, która już wcześniej była w Polsce - powiedział.
Źródło: "Fakt"