NA ŻYWO

    Wszystkie służby w gotowości. W MSWiA trwa spotkanie [RELACJA NA ŻYWO]

    Służby badają sprawę eksplozji niedaleko stacji Mika na trasie Warszawa-Lublin. "To bezprecedensowy akt dywersji wymierzony w bezpieczeństwo państwa polskiego i jego obywateli" - przekazał Donald Tusk. W MSWiA trwa właśnie spotkanie ministrów i szefów służb w tej sprawie. "Służby działają. Jedno jest pewne, winni odpowiedzą za ten akt agresji" - napisał Marcin Kierwiński, szef MSWiA. Śledź najważniejsze informacje w relacji na żywo Wirtualnej Polski.

    Wszystkie służby w gotowości. W MSWiA trwa spotkanie
    Wszystkie służby w gotowości. W MSWiA trwa spotkanie
    Źródło zdjęć: © PAP | Przemysław Piątkowski
    Najważniejsze informacje
    Relacja na żywo

    "Priorytetem Polskich Linii Kolejowych S.A. jest utrzymanie bezpiecznego ruchu kolejowego. Oba przypadki wykryte w ostatnich dniach potwierdzają, że procedury bezpieczeństwa na kolei działają. Biuro Bezpieczeństwa PLK SA pisemnie przypomniało pracownikom Spółki i przewoźników o zwracaniu uwagi na wszelkie odstępstwa oraz sytuacje nietypowe na infrastrukturze kolejowej i o bezzwłoczne informowanie o tym dyżurnych ruchu lub SOK" - podkreślono w komunikacie.

    Prace naprawcze przy sieci trakcyjnej pomiędzy stacjami Puławy-Azoty i Puławy Chemia
    Prace naprawcze przy sieci trakcyjnej pomiędzy stacjami Puławy-Azoty i Puławy Chemia© PAP | PAP/Wojtek Jargiło
    Ważne

    Polskie Linie Kolejowe S.A. przekazały w komunikacie prasowym, że od godziny 11:45 linia kolejowa Warszawa – Lublin jest ponownie przejezdna. O godzinie 10:30 na szlaku Sobolew – Życzyn zepsuła się lokomotywa pociągu towarowego, w związku z tym, że na tym samym odcinku pracują służby, odcinek ten był nieprzejezdny.

    "Dzisiaj w nocy podczas sprawdzania stanu sieci trakcyjnej na odcinku Puławy Azoty – Zarzeka, po zgłoszonej wcześniej kradzieży liny jezdnej, służby techniczne PLK SA wykryły kolejny element znajdujący się przy torze, który mógł być powiązany z wcześniejszym zdarzeniem na odcinku Sobolew – Życzyn. Natychmiast zabezpieczono miejsce i powiadomiono służby. Na miejscu pracuje pociąg sieciowy. Ruch pociągów odbywa się po jednym torze. Ze wstępnych deklaracji wynika, że naprawa potrwa do wieczora" - czytamy.

    Jak podaje TVN24, mieszkańcy miejscowości Mika pod Garwolinem w sobotę wieczorem mieli usłyszeć huk.

    - Nic nie widziałem, bo było to około godziny 21. Oglądałem telewizję i usłyszałem potężny wybuch. Zadrżał cały budynek, szyby, szklanki w segmencie. Nie wiedzieliśmy, co się stało. Zaczęliśmy z żoną oglądać się w okolicy. Myśleliśmy, że może butla z gazem wybuchła, albo jakiś wypadek. Nic nie było widać. Była cisza. Na myśl przyszło, że to też może jakiś dron - mówił w rozmowie z reporterką TVN24 mieszkaniec miejscowości Mika.

    Dodał, że nawet ludzie mieszkający kilka kilometrów dalej słyszeli taki dźwięk.

    Incydenty na kolei
    Incydenty na kolei© WP

    Teraz najważniejsze jest to, by nie siać paniki. A informować na bieżąco o tym, co się wydarzyło. Bardzo duży plus dla maszynisty, który "uzbroił się w czujność". Natomiast trzeba będzie się spodziewać tego typu aktów w przyszłości. Trzeba się więc bardziej wyczulić. I działać, tak żeby o takich potencjalnych działaniach wcześniej uzyskać informacje i właściwie reagować.

    płk. rez. Maciej Matysiak, były zastępca Służby Kontrwywiadu Wojskowego

    Ekspert podkreśla, że podobnym incydentom nie da się zapobiec. - Po prostu jest za dużo tych torów do pilnowania. Ale newralgiczne miejsca są już znane. A tamten odcinek w kierunku Ukrainy powinien być wyjątkowo monitorowany - dodaje były wiceszef SKW.

    Tylko w WP

    - To nie jest nowe zagrożenie. Takie ryzyko dywersji istniało zawsze, tylko teraz się zmaterializowało. Formy sabotaży mogą być różne. Szczęśliwie, że nie eksplodował pociąg, nie wykoleił się i nie wypadł z torów - mówi Wirtualnej Polsce płk. rez. Maciej Matysiak, były zastępca Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

    Według płk. rez. Matysiaka, celem aktu dywersji, do którego doszło w Polsce, jest wywołanie strachu i zamieszania.

    Prezes PKP PLK Piotr Wyborski w poniedziałek w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że w niedzielę odnotowano "kilka incydentów" na linii kolejowej pomiędzy Warszawą a Lublinem. - Współpracujemy ze służbami w celu ustalenia osób, które spowodowały te uszkodzenia - mówił prezes.

    Zapewnił, że PLK na bieżąco monitorują całą infrastrukturę kolejową, która jest pod zarządem tej spółki. -  Jesteśmy w stałym kontakcie z przewoźnikami oraz innym personelem, który przebywa na terenie kolejowym. Wczoraj wieczorem przygotowaliśmy dodatkowym komunikat, poprzez który chcemy zwiększyć czujność i komunikację z osobami, które są pracownikami kolejowymi i które mogą szybciej zauważyć zjawiska niestandardowe -  mówił prezes.

    Podkreślił, że w reakcji na incydenty na linii kolejowej Warszawa-Lublin procedury spółki kolejowej zadziałały. - Była łączność pomiędzy dyżurnym ruchu, maszynistą, nikt nie został poszkodowany - wskazał Wyborski.

    Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika
    Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska na trasie Dęblin-Warszawa przy stacji kolejowej w okolicy miejscowości Mika© PAP | PAP/Przemysław Piątkowski

    Pod Puławami doszło do przecięcia sieci trakcyjnej i uszkodzenia pociągu relacji Świnoujście-Rzeszów. Śledczy nie wykluczają kradzieży, ale sprawdzają też wątek dywersji. Na miejscu zabezpieczono przedmioty, które mogą należeć do sprawców.

    Oficer postawił diagnozę, że w Polsce zagrożenia hybrydowe były lekceważone, a kwestia szkoleń w obszarze bezpieczeństwa - zaniedbana.

    - Potrzebna będzie również kampania, która zwróci uwagę na konieczność współpracy społeczeństwa ze służbami mundurowymi, bez tego bowiem nie da się zminimalizować zagrożeń – podsumował Bilski.

    Oficer ocenił, że zagrożenie sabotażem w Polsce będzie rosło. Zwrócił uwagę, że infrastruktura kolejowa jest "łatwym celem" ze względu na to, że jest rozległa i trudno ją w całości monitorować. Pozostaje jednak też cały obszar infrastruktury krytycznej, która może zostać zaatakowana z użyciem dronów startujących z polskich lokalizacji i trudnych do wyśledzenia – dodał.

    Jak mówił, celem takich ataków mogą być dworce kolejowe, lotniska, elektrownie, infrastruktura wodociągowa, gazociągi, drogi itd.

    - W sytuacji wzrastających zagrożeń atakiem hybrydowym, sabotażem konieczne będą intensywne szkolenia dla kadry zarządzającej, pracowników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i obronę cywilną w przedsiębiorstwach i instytucjach, w tym samorządach – powiedział Bilski.

    - Wysadzenie trakcji kolejowej oznacza bardzo groźną eskalację zagrożeń sabotażem wobec nie tylko szlaków kolejowych, ale także infrastruktury krytycznej – powiedział PAP kmdr por. rez. Artur Bilski, komentując incydenty na torach.

    Po raz pierwszy bowiem mielibyśmy tak poważny atak, który jest również informacją, że Rosja posiada w Polsce zaplecze do przeprowadzania takich działań i będzie je rozwijać w oparciu o olbrzymią emigrację zza naszej wschodniej granicy.

    kmdr por. rez. Artur Bilski, założyciel think tanku Nobilis Media.

    "Polska mierzy się z aktami dywersji bez precedensu w najnowszej historii. W tej sytuacji nikt nie powinien mieć wątpliwości, jak się zachować. I nikt nie powinien grać na nutach wrogów Ojczyzny. Służby działają. Jedno jest pewne, winni odpowiedzą za ten akt agresji" - napisał Marcin Kierwiński.

    W siedzibie MSWiA trwa spotkanie
    W siedzibie MSWiA trwa spotkanie© MSWiA

    Pod Puławami w niedzielę wieczorem doszło do nagłego zatrzymania pociągu relacji Świnoujście-Rzeszów. Wszystko dlatego, że w jednym z wagonów doszło do wybicia szyb. Składem podróżowało ponad 450 osób. Z Radiem Wnet skontaktował się świadek, który zrelacjonował, co działo się wewnątrz zatrzymanego pociągu.

    - Coś w nas walnęło, pociąg musiał stanąć. Nie można było otwierać drzwi ani opuszczać składu - opowiadał. W pociągu zgasło światło, a temperatura spadła do 18 stopni. Nie działały też toalety. Kierownik pociągu nie przekazał pasażerom żadnej informacji. - Pociąg był pełny. Obok jeździły inne składy, a nas trzymano bez ruchu. To było bardzo niepokojące - mówił.

    Po ujawnieniu incydentów na kolei w sieci rozgorzała dyskusja.

    "Czyli mamy potwierdzenie. Ponownie jesteśmy celem ataku prawdopodobnie Rosji" - napisał ekspert wojskowy Artur Micek.

    "Jest to ewidentny akt dywersji mający na celu spowodowanie katastrofy kolejowej. Pytanie w czyim interesie jest przerywanie magistral kolejowych idących na Ukrainę jest oczywiste - jest to w interesie Rosji. Od ponad dwóch lat trwa rosyjska kampania aktów dywersji i sabotażu w Polsce. Przybiera ona coraz większe rozmiary i niestety mimo angażowania tzw. "śmieciowej" agentury werbowanej i prowadzonej przez socjalmedia i komunikatory ilość mniej lub bardziej udanych aktów terroru w końcu przekłada się na niestety konkretne efekty w postaci podpaleń oraz uszkodzeń magistral kolejowych. A będzie tylko gorzej" - napisał ekspert wojskowy Jarosław Wolski

    Na miejscu aktu dywersji na trasie kolejowej Warszawa-Lublin działa Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego we współpracy z policją, prokuraturą i służbami kolejowymi.

    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    • Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiska
    [1/12] Działania służb przy zniszczonym fragmencie torowiskaŹródło zdjęć: © PAP | Przemysław Piątkowski

    Aktualne ustalenia służb wskazują, że uszkodzenie torów kolejowych w powiecie garwolińskim było aktem dywersji - potwierdza MSWiA, publikując zdjęcia z miejsca zdarzenia. Minister Kierwiński był obecny na miejscu zdarzenia wraz z premierem Tuskiem, ministrem Siemoniakiem i komendantem głównym policji gen. insp. Markiem Boroniem.

    W MSWiA trwa właśnie spotkanie ministrów i szefów służb ws. zdarzeń na trasie kolejowej Warszawa–Lublin.

    Rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka poinformowała na platformie X, że w spotkaniu w MSWiA oprócz szefa resortu Marcina Kierwińskiego biorą udział minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek, minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak oraz kierownictwo służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa.

    Na miejscu aktu dywersji na trasie kolejowej Warszawa-Lublin działa Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego we współpracy z policją, prokuraturą i służbami kolejowymi - poinformował w poniedziałek minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. "Ostatnie ustalenia z podjętych czynności zostały przedstawione premierowi Donaldowi Tuskowi" - napisał na X Tomasz Siemoniak.

    Trzy pociągi przejechały przez uszkodzony fragment torów na trasie Warszawa-Lublin w miejscowości Mika na Mazowszu, zanim zauważono uszkodzenie - informuje nieoficjalnie RMF FM.

    Wyrwę wykryto dopiero wtedy, gdy sygnał o nieprawidłowościach przekazała załoga pociągu Intercity po przejechaniu tego miejsca.

    "Eksplozja na trasie Warszawa-Lublin to akt dywersji. Wszystkie służby działają, a sprawcy zostaną złapani i pociągnięci do odpowiedzialności. Najważniejsze: nie dajmy się zastraszyć i weryfikujmy informacje" - pisze w mediach społecznościowych rzecznik rządu Adam Szłapka.

    W wyjaśnienie sprawy zaangażowane zostanie także wojsko. "Służby podległe MON ściśle współpracują w celu wyjaśnienia aktu dywersji na torach koło Garwolina. Prowadzimy skoordynowane działania z 2 Lubelską BOT, szczególnie z 25. Batalionem Lekkiej Piechoty z Zamościa. Wojsko sprawdzi odcinek ok. 120 km (przy trakcji kolejowej) biegnący do granicy w Hrubieszowie" - napisał minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.