Dyslektycy już nie będą mieli łatwiej na egzaminach?
Ministerstwo Edukacji Narodowej zastanawia się nad zlikwidowaniem ulg dla dyslektyków na egzaminach szkolnych - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Dziennik przypomina, że w tym roku z ulg dla dyslektyków skorzystało ok. 100 tys. z 1,3 mln zdających.
Kwadracik, który zakreśla uczeń z orzeczoną dysleksją, może zniknąć ze sprawdzianu na koniec podstawówki, z egzaminu do gimnazjum i z matury - donosi gazeta.
- Zamiast stemplować arkusze uczniom mającym dysleksję, chcemy wszystkim wydłużyć czas pisania egzaminu - potwierdza w rozmowie z "Rzeczpospolitą" wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak.
MEN chce, by wszyscy uczniowie mieli "równe szanse na rozwiązanie zadań i sprawdzenie swoich rozwiązań". - Każdy uczeń będzie miał tyle samo czasu na wyeliminowanie błędów - wyjaśnił Marciniak w rozmowie z gazetą.
Zniesienie znaczka "dysleksja" oznaczałoby koniec ulg dla uczniów, którzy mają zaświadczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznych o trudnościach z czytaniem i pisaniem. Jak szacuje MEN, dysleksję ma 15% uczniów (3%-4% ma głęboką dysleksję, tzw. rozwojową) - pisze "Rzeczpospolita".
Jak podaje dziennik - dotychczas dyslektycy na egzaminach mieli prawo do: korzystania z pomocy nauczyciela, który czyta teksty i treści zadań, rozwiązywania testu na komputerze, wydłużonego czasu pracy, pisania w osobnej sali oraz przede wszystkim - łagodniejszego oceniania.